Wpis z mikrobloga

@Walther00: różnie bywa. Ja pamiętam kiedyś na studiach mieliśmy jakiś przedmiot, cośtam związanego z logiką, filozofią itp. Poszedłem na pierwszy wykład, później na jakiśtam jeden z ostatnich, a tu klops bo się okazało że to był ostatni i pisaliśmy zaliczenie.

Ledwo wiedziałem jak wygląda prowadzący, o notatkach czy czymkolwiek nie wspominam. Jako jedyny z grupy dostałem 5.
@Jan0l: @grayjedi: zawsze sie zastanawiam gdzie w Polsce są takie ogólniaki, u mnie (jedno z topki liceów w Warszawie) standardem było, że na każdym sprawdzianie z matmy oblewała ponad połowa, były ze dwie 3/4 a reszta dostawała 2 (klasa z rozszerzoną matma oczywiście), a 5 na świadectwie miały może jedna/dwie osoby na roczniku (i to zazwyczaj takie które na ten sukces pracowały, a nie leciały na talencie). Mam tez znajomych
@kuba_kuba: Jeśli to są topowe licea to poziom trudności był też pewnie dostosowany do poziomu uczniów, także ciężko porównywać z innymi szkołami. Ale mogę powiedzieć że do matury z matematyki nie uczyłem się wcale poza normalnym uczęszczaniem na lekcje a miałem 90% z rozszerzenia.
@kuba_kuba Chodziłem do technikum. Rok dłużej na przygotowanie do matury. Mieliśmy dodatkowe zajęcia z polskiego i matmy. Mimo tego sytuacja wyglądała podobnie jak to opisujesz. Większość cieszyła się jak udało się napisać na 2, ale byli też tacy, którzy uczyli się i dostawali 5. Generalnie poziom był niski. Przerabialiśmy tylko podstawę programową, żeby zdało jak najwięcej osob. Ci, którzy chcieli pisać maturę rozszerzoną musieli przerobić materiał samodzielnie. Z podstawy miałem 90%. Nie