Wpis z mikrobloga

#kauczukowybaron #coolstory #swiatoczamidziecka #kauczuk #mojahistoria niestety #truestory

Mirki opowiem wam teraz moją życiową dziecięcą kauczukową traumę.

Jak byłem mały to z moim kumplem niejakim Jakubem (sąsiad swoją drogą) chodziliśmy na basen.
A raczej nasze mamy, które dobrze się znały, wysyłały nas na basen, jakaś tam nauka pływania i inne bzdety. Mieliśmy ja wiem, koło 9-12 lat max.
No i na tymże basenie stały takie automaty, jak to często stoją w nadmorskich kurortach, z zabawkami, jakimiś zawieszkami i .. kauczukami - to był nasz główny cel, zawsze po basenie sępiliśmy od mam 2 zł, raz się udało raz nie, potem się kłóciliśmy kto ma fajniejszy kauczuk itp. mieliśmy ich około 15-20. Tu muszę wtrącić, że nasze mamy jako kobiety pracujące czasem chodziły na promocje (rozdawanie jogurtów itp.) i zawsze dostawały jakieś gadżety, raz jogurty, raz długopisy a raz.. ŻETONY do wózków sklepowych w ilości 200 sztuk, pomyślały pewnie ''po #!$%@? nam te żetony'' ale nie ja.. nie ja.. obudził się we mnie młody Janusz biznesu, zawadiaka rynku i cebulak. podbierałem codziennie po 10 żetonów, i atakowaliśmy automat, po 3 wizytach na basenie był pusty, po załadowaniu kolejnych kauczuków zrobiliśmy jeszcze 2 grubsze skoki na tenże automat i stwierdziliśmy, że naszym złodziejskim postępkom mówimy stop - wystarczająco się nachapaliśmy. No i mieliśmy około 90 pięknych okrągłych w przeróżnych kolorach kauczukowych piłeczek. BOŻE JAK JA TE PIŁKI KOCHAŁEM. Zawsze jedną brałem do szkoły, z niektórymi spałem (miałem nawet takie świecące w ciemności) z innymi brałem kąpiel.

Mama jak to mama - coś jej musiało nie pasować i uważała, że te piłeczki strasznie śmierdzą gumą - musiałem trzymać je na balkonie. Minęło trochę czasu, piłeczki nie cieszyły już tak jak kiedyś ale nadal bardzo je kochałem, zostały schowane do szafy, co jakiś czas je oglądałem, co miało się niedługo zmienić..
Przyszła jesień - no i jesienne porządki, szafa uprzątnięta wszystko cycuś glancuś.. Po tygodniu chcę zajrzeć do moich kauczuków ale, ich nie ma.. Pytam MAME DZIE SOM MOJE KAUCZUKI a mame: "Pewnie w piwnicy". I tyle. Szukałem ich dobre 2 miesiące, odkopywałem piwnice raz w tygodniu z nadzieją, że jeszcze je znajdę. Dopiero starszy brat mnie uświadomił

Gówniaku, mama wyrzuciła Twoje kauczuki bo śmierdziały gumą.

Mój świat runął. Jak mama mogła wyrzucić moje piłki? Pytałem jej codziennie, mówiła, że ''na pewno są gdzieś w piwnicy''. Po kilkunastu latach nadal pamiętam o moich piłkach i przynajmniej raz w roku pytam (dziś już bardziej się z tego śmieję) mamy gdzie są moje kauczuki. I nadal mam do nich słabość i czasem sobie jakiegoś kupię. Oto moja historia. Jak ktoś wytrwał to pozdrawiam.