Wpis z mikrobloga

W sumie miałem to opisać wczoraj ale wolałem iść spać, żeby mieć te 7h snu. Może to i lepiej, że nie udało mi się bo dziś będzie bez emocji.
Wczoraj spotkałem się z pewną dziewczyną, wcześniej pisaliśmy ze sobą 1 dzień, z wyglądu obiektywnie 5, choć u mnie ma te 7, po prostu podoba mi się. Pogadaliśmy sobie z 2 godziny i nawet się pocałowaliśmy #wygryw (inb4 wstawaj, zesrałeś się :D) no i troche poprzytulaliśmy. I co? Gówno. Fajnie było ale nic specjalnego. Przede wszystkim jestem zadowolony z tego, że zrobiłem postęp(dotychczas byłem nietrzymającym hehe, a ostatni raz dłużej z dziewczyną rozmawiałem pół roku temu). Albo mam już zbyt bardzo #!$%@?ą psychikę, albo to przez to że to nie była stricte randka i wkoło było pełno ludzi, po prostu nie było atmosfery.
Ale jest jeden problem: wczoraj aż do dobranoc na messengerze było wszystko ok, wyglądała na zadowoloną, a dziś nastąpił jakiś #!$%@? regres, po prostu zrobiła się jakaś oziębła #przegryw . Ogólnie nie pajacuję bo to podstawa - nie spamuję jej ani nie piszę jakichś bzdur typu "kocham cię" po jednym dniu znajomości. Co teraz? Fuck, #!$%@? być zacofanym o 10 lat w sprawach damsko-męskich. Może wyczuła ##!$%@? przez te pocałunki mimo, że starałem się je zamaskować myjąc zęby xD Chciałym mimo wszystko doprowadzić do seksu, choć szczerze mówiąc to nie jestem jakoś napalony, ale wtedy straciłbym prawo do wykonania planu awaryjnego.
Dobra, pora zwalić bo ostatnio robiłem to w sobotę, zadziwiająco dawno jak na mnie :D
  • 3