Wpis z mikrobloga

Jest tu ktoś, kto w ostatnim czasie przyswoił sobie Glinę? Pytam, bo chcę skonfrontować swoje wrażenia po obejrzeniu, a wydaje mi się że większość opinii na temat produkcji TVP np. na takim Filmwebie jest autorstwa ludzi którzy oglądali serial Pasikowskiego dobrą dekadę temu i na kanwie wspomnień wygłaszają peany na jego cześć. Wysoka średnia ocen i recenzje w stylu "Arcydzieło", "Jeden z najlepszych polskich seriali kryminalnych" albo "Wyśmienicie, świetnie pokazany, klimatyczny i prawdziwie zrobiony" troszkę mnie zmyliły. Moim zdaniem Glina to serial ciekawy, ale co najwyżej przeciętny i mówię to z perspektywy osoby która po raz pierwszy zobaczyła produkcję Władysława Pasikowskiego w 2018 roku.

Wspominam tak o tym czasie, bo wydaje mi się że serial średnio przetrwał próbę jego próbę. Może gdybym śledził go w czasie jego emisji to też bym się nad nim teraz rozpływał? Trudno mi to teraz ocenić, ale wydaje mi się że stylistyka tego dzieła trąci myszką. Zgorzkniały i chamski policjant wydziału zabójstw po przejściach rozprawiający nad ciężkim losem gliny. Do tego młody adept odziany w prochowiec, który dołączając do sekcji "zabójców" będzie pobierał nauki u opryskliwego "mistrza" którego nikt nie lubi, ale każdy go szanuje za niesamowitą skuteczność. Jak zobaczyłem scenę w której nadkomisarz Gajewski siedząc w oparach papierosowego dymu, wpatrując się w deszcz uderzający o parapet pije w samotności wódkę to aż mnie wzięło na wymioty, a dźwięk saksofonu w tle jeszcze spotęgował chęć pojechania do Rygi.

Jak już jesteśmy przy ścieżce dźwiękowej to szkoda mi słów na to co odwalił Lorenc. Niektóre utwory przywoływały mi na myśl Matki, żony i kochanki albo M jak Miłość, a fakt że ich ilość jest skandalicznie mała to szybko znienawidziłem soundtrack Gliny. No i to cholerne saxo w tle...

Aktorsko jest dobrze. Radziwiłowicz w roli doświadczonego psa wypada przekonująco, chociaż momentami miałem wrażenie że troszkę zbyt teatralnie. Młody Stuhr jako Banaś też całkiem ok. Pomijając tę dwójkę bohaterów to muszę przyznać, że brakuje mi to tutaj naprawdę ciekawych postaci. No dobra, Bonasiewicz świetny jako natarczywy doktorek i kto jeszcze? Widziałem, że wiele osób jest pod wrażeniem Braciaka wcielającego się w Jóźwiak ale mnie jakoś nie przekonuje. Nie zrozumcie mnie źle, nie posądzam Pana Jacka o brak talentu gdyż wielokrotnie udowadniał że jest bardzo dobrym aktorem. Postać Romusia Makieły jest absolutnym majstersztykiem, natomiast komisarz Bonifacy nie jest specjalnie intrygujący i ciekawy (pomijając fakt że w pierwszym sezonie jest kompletnie niewidoczny).

Popatrzmy chociażby nawet na bohaterów drugoplanowych i epizodycznych - w takim Pitbullu to mieliśmy ich zatrzęsienie. Kmieciak, wyżej wspomniany Romek, detektyw Ostrowski, "Jasiek i Stasiek", "doktor na WAT-ie, który pierdział w katedrę", troskliwy syn od Boscha, wor zakonny, Fogiel, Robo oraz Kamiśki i wielu, wielu innych. A kogo mamy w Glinie? Papierowych gangusów z drętwą gadką - Tośka, Grubego i Pęczka, TW Dzierwisza, emerytowanego koszykarza uzależnionego od alkoholu, rudego papugę, radną miejskiego ratusza czy Karbowiaka z zaczesem a'la don mafijny z Palermo.

O kobiecych postaciach to ja nawet nie wspominam - działająca na nerwy córeczka Gajewskiego, Agata która rzuca nadkomisarza dla mężczyzny przez którego została zgwałcona, Nana Petru która zmartwychwstaje i staje się Kasią Malewicz (celowy zabieg czy wpadka?) z syndromem oblężonej twierdzy (CHLIP CHLIP ROMANIPEN MY CYGANY MAMY CIĘŻKO CHOLERNA KSENOFOBICZNA POLSKA). Jedynie Alina Krawczyk jako pani doktór od trupów w miarę daje radę.

Podoba mi się natomiast konstrukcja serialu, Pitbull był raczej proceduralem i wszystkie sprawy były upchnięte w 45 minut. Tutaj są one znacznie bardziej rozbudowane, co oczywiście nie znaczy że są bardziej interesujące niż te którymi zajmował się Despero i spółka. Niektóre są ciekawe (Kazimierz Petru vel Grabek vel Stolzmann i jego córka, związek narkomanki z wojskowym, fotograf), inne mniej (malarz Zajdler, s---------o aktorki, Fuchs alias Iwanicki alias Feliks z Klanu). Nie podobała mi się też historia zaginięcia trzech Romów - miała potencjał, ale została trochę przekokszona. Nie twierdzę, że nie ma w Polsce osób ziejących nienawiścią do innych z powodu pochodzenia czy innego koloru skóry ale nie przesadzajmy.

Jeżeli jesteśmy jeszcze przy fabule to muszę przyznać, że nużyła mnie pewna powtarzalność w pracy Gajewskiego. W trakcie niemal każdego śledztwa w pierwszym sezonie musiała umrzeć przynajmniej dwie osoby, nie było innej opcji. Rozumiem, że takie historie się zdarzają ale żeby 80% spraw poruszanych w pierwszej serii kończyło się śmiercią, któregoś z podejrzanych w trakcie trwania postępowania? Tak średnio realne mi się to wydaję. No i nie zapominajmy o cichym bohaterze tego serialu - wytrych nadkomisarza to nadwytrych i jest to nomen omen klucz do rozwiązania wielu zagadek.

Dźwięk żyleta, tutaj nie mogę złego słowa powiedzieć. O ile takiego Pitbulla to mógłbym oglądać z uchem przy głośniku to i tak nie byłbym w stanie rozszyfrować bełkotu w niektórych miejscach, tak w Glinie tego problemu nie uświadczyłem. Post synchrony zdały egzamin

Tak już na koniec to wydaje mi się, że moja ocena tego serialu może być wypaczona z dwóch bardzo istotnych względów: jestem fanem Pitbulla i nie do końca przepadam za twórczością Pasikowskiego, więc weźcie to pod uwagę.
#seriale #filmpolski #glina trochę #niepopularnaopinia
MartinMartinez - Jest tu ktoś, kto w ostatnim czasie przyswoił sobie Glinę? Pytam, bo...

źródło: comment_rj1rW29Ne6oXuPvINS7YbWfgt5qdfRT4.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@MartinMartinez: Ale się rozpisałeś ;)
Zauważyłem, że u wielu osób jest tak, że albo lubią Pitbulla albo Glinę i porównują obydwa seriale. Wg mnie niepotrzebnie bo to są różne rzeczy. Ja lubię bardzo obydwa seriale. Glina jest tworem bardziej filmowym, zrobionym w stylistyce filmu Noir, więc pociąga to za sobą pewne rzeczy, które ty wymieniłeś jako wady (zgorzkniały policjant, sposób przedstawiania kobiet, klimat, muzyka, którą ja uwielbiam, szczególnie te wolniejsze
  • Odpowiedz
Jest tu ktoś, kto w ostatnim czasie przyswoił sobie Glinę? Pytam, bo chcę skonfrontować swoje wrażenia po obejrzeniu, a wydaje mi się że większość opinii na temat produkcji TVP np. na takim Filmwebie jest autorstwa ludzi którzy oglądali serial Pasikowskiego dobrą dekadę temu i na kanwie wspomnień wygłaszają peany na jego cześć. Wysoka średnia ocen i recenzje w stylu "Arcydzieło", "Jeden z najlepszych polskich seriali kryminalnych" albo "Wyśmienicie, świetnie pokazany, klimatyczny i prawdziwie zrobiony" troszkę mnie zmyliły. Moim zdaniem Glina to serial ciekawy, ale co najwyżej przeciętny i mówię to z perspektywy osoby która po raz pierwszy zobaczyła produkcję Władysława Pasikowskiego w 2018 roku.

Kiedyś obejrzałem i uważałem za nr. 1. Teraz wyhaczyłem w promocji oba sezony i uważam tak samo.

Wspominam tak o tym czasie, bo wydaje mi się że serial średnio przetrwał próbę jego próbę. Może gdybym śledził go w czasie jego emisji to też bym się nad nim teraz rozpływał? Trudno mi to teraz ocenić, ale wydaje mi się że stylistyka tego dzieła trąci myszką. Zgorzkniały i chamski policjant wydziału zabójstw po przejściach rozprawiający nad ciężkim losem gliny. Do tego młody adept odziany w prochowiec, który dołączając do sekcji "zabójców" będzie pobierał nauki u opryskliwego "mistrza" którego nikt nie lubi, ale każdy go szanuje za niesamowitą skuteczność. Jak zobaczyłem scenę w której nadkomisarz Gajewski siedząc w oparach papierosowego dymu, wpatrując się w deszcz uderzający o parapet pije w samotności wódkę to aż mnie wzięło na wymioty, a dźwięk saksofonu w tle jeszcze spotęgował chęć pojechania do Rygi....

Stylistyka trąci myszką? Może warto spojrzeć na datę produkcji - szczególnie pierwszego sezonu. Klimat lat 90 żywcem przeniesiony z Psów. Pasikowski i Lorenc zrobili swoje. Oczywiście możesz mieć pretensje że główny bohater jest taki stereotypowy ale w sumie o to chodziło - nikt tu na nowo koła nie wymyśli.

Jak
  • Odpowiedz