Wpis z mikrobloga

Jest rok 1999, Brad Pitt, Edward Norton i reżyser David Fincher na planie filmu „Fight Clubu” o kryzysie męskiej tożsamości, potrzebie wolności i konsumpcjonizmie naszych czasów.

Tymczasem doskonała filmowa adaptacja dodatkowo napędza sprzedaż świetnego literackiego debiutu - Chuck Palahniuk może żałować, że prawa do ekranizacji swojej powieści sprzedał za zaledwie 10.000 dolarów. Na spotkaniach do autora podchodzą mężczyźni, pytając konspiracyjnym szeptem, gdzie można znaleźć najbliższy „fight club” w ich okolicy. Sam Palahniuk obsesyjnie chroni swoją prywatność, być może obawiając się nieco jak fanatycy kultowej męskiej książki i filmu przyjmą informację o jego orientacji. „Czy męscy czytelnicy odrzuciliby Tylera Durdena, gdyby wiedzieli, że napisał go gej?” – zastanawia się nad źródłami publicznej negacji własnego homoseksualizmu przez autora felietonista portalu Queer.pl, szybko dodając: „Dziś już wiadomo, że obawy te nie były uzasadnione, albowiem każda kolejna książka Palahniuka cieszy się ogromną popularnością”. Literackiego sukcesu na miarę „Fight Clubu” nie uda mu się jednak już powtórzyć. Zdjęcie Merrick Morton via krótkahistoriaczasu.fb

#wejscieodzakrystii #fightclub #ksiazki
ColdMary6100 - Jest rok 1999, Brad Pitt, Edward Norton i reżyser David Fincher na pla...

źródło: comment_IDshojFzcKTlkTHtPJzmtNXhXNhctsYW.jpg

Pobierz
  • 8
@ColdMary6100 polecam goraco książkę :)

w jednym z wywiadów Chuck Palahniuk wyjawił, ze inspiracją do napisania książki było dziwne wydarzenie z przeszlosci. Pojawił się w pracy z siniakami na twarzy, ponieważ dzień wcześniej został mocno pobity, ale nikt ze współpracowników nie zwrócił na niego uwagi i nie zapytał co sie stało, po prostu udawali, ze nic mu nie jest :)
To jest chyba jeden z nie wielu przypadków gdzie film jest lepszy od książki (może jeszcze Blade Runner). Nie, żeby książka była zła, ale po prostu nie ma szału. Cały pomysł też strasznie źle się starzeje. Książkę i film czytałem/widziałem jako nastolatek, potem wróciłem do tematu jako osoba "dorosła" i całe przesłanie filozoficzne jest teraz dla mnie płaskie, oczywiste i dziecięco buntownicze. Do tego stopnia, że znudziłem się filmem w połowie, a