Wpis z mikrobloga

Stary projektor i Bruce Lee w "Renesansie"

Przez dziesiątki lat urządzenie i jego akcesoria znajdowały się w osobnym pomieszczeniu. A ich obsługa wymagała zaangażowania kilku osób. Czasy te świetnie pamięta Andrzej Gnyszka, były pracownik kina z ponad 20-letnim stażem.

Niesforne elektrody

Zdaniem pana Andrzeja najważniejszą częścią jego pracy była właściwa obsługa projektora. Wbrew pozorom zadanie wcale nie należało do łatwych. Cała trudność polegała na odpowiednim ustawieniu źródła światła umożliwiającego wyświetlanie filmów. W archaicznych projektorach (a taki początkowo posiadało ryckie kino) zamiast lampy były dwie elektrody. – Znajdowały się blisko i ciągle się do siebie zbliżały. Musiałem pilnować, by dzieliła je zawsze taka sama odległość. Jeśli zbliżyłyby się za bardzo, na ekranie byłoby zbyt jasno, albo widzowie mieliby wrażenie, że ekran się pali – mówi Gnyszka. W odpowiednim ustawieniu elektrod pomagały pokrętła.

Równie ważnym elementem umożliwiającym wyświetlanie filmów było lustro umieszczone przy elektrodach. To ono wzmacniało słup światła widoczny na ekranie. Aby obraz był dostatecznie jasny, lustro również musiało być odpowiednio ustawione. – W przeciwnym razie po jednej lub po drugiej stronie ekran byłby zaciemniony – zauważa pan Andrzej.


#mikroreklama #film #kino #historiakina #historia #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki
  • Odpowiedz