Wpis z mikrobloga

Mireczki, ale dziś miałem #!$%@? sen. No wyobraźnia to jest jakaś masakra, festiwal abstrakcji. A więc - jadę na autostradzie 180kmh Coltem 1.3 (co już jest lekką abstrakcją, bo nawet jeśli osiągnie taką prędkość to bałbym się nim jechać tyle, od tego mam drugie auto). Oczywiście z racji wielu mistrzów lewego i środkowego pasa wyprzedzanie slalomem a to środek, a to prawy... I nagle jadąc na lewym pasie... Rowerzysta xDDD #!$%@?ł zdrowo xD . Pomyślałem "co za debil", strąbiłem go, patrzy się na mnie... A to sam Mark Zuckerberg. Założyciel Facebooka jakby ktoś nie wiedział. Wyprzedziłem go, patrzę w wstecznie lusterko i zaliczył glebę. Myślę sobie trup. Nagle nie wiadomo skąd jacyś motocykliści zajeżdżają mi drogę, spychają mnie na pas awaryjny (widać w moim świecie traktowali rowerzystów jak swoich xD) i się pytają co ja #!$%@?łem że go strąbiłem, przez to spanikował i się przewrócił. No tłumaczę "co on robił na lewym, mógł jechać prawym" (xD). Nagle teleportacja do jakiegoś komputera poczytać, może coś piszą (razem z tymi kolesiami od motocykli). Wpisuję w google Zuckerberg. Pierwszy nagłówek: "Mark Zuckerberg nie żyje. Jego mama zadzwoniła: popełnił samobójstwo". Potem zadzwonił budzik xD srogie piguły
#gownowpis #sny #facebook ##!$%@? #heheszki #wtf