Wpis z mikrobloga

Plantinga raz jeszcze, choć miało go już nie być

Pod poprzednim wpisem pojawiła się dyskusja, dzięki której (i dzięki temu, że pozbyłem się kaca) przeanalizowałem jeszcze raz podaną tam rekonstrukcję dowodu Plantingi, odkrywając tym samym, że z dowodem Plantingi to ma ona niewiele wspólnego. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że wynikło to z mojej chęci pozbycia się słownika światów możliwych. Szkoda tylko, że okazało się to dla mnie niemożliwe.
Dzisiejszy odcinek powstał po to, aby ten żenujący błąd naprawić. Jednocześnie, w ramach zadośćuczynienia Wam i Plantindze (na pewno się ucieszy), przedstawię jego dowód ontologiczny w zapisie symbolicznym (obrazek na dole), a końcem tygodnia omówię inny argument jego autorstwa, czyli ewolucyjny argument przeciwko naturalizmowi.

Co oznacza pojęcie świata możliwego? Światem możliwym nazwiemy taki stan rzeczy, który, choć nieistniejący aktualnie, jest logicznie możliwy, a więc niesprzeczny. To istotne, bowiem w tym ujęciu możliwe może być i to, co na co dzień określamy niewyobrażalnym. W tym słowniku konieczność sądu lub predykatu oznacza ni mniej, ni więcej jak to, że świat, w którym ten predykat nie byłby urzeczywistniany lub ten sąd nie byłby prawdziwy, nie jest możliwy. Myślę, że takie wyjaśnienie jest wystarczające i nie ma sensu, bym zarysowywał problematykę szerzej, toteż darujemy sobie rozróżnienie na modalność de re i de dicto oraz związane w nim realizmy, esencjalizmy, nominalizmy etc.
Skoro już to sobie wyjaśniliśmy, przejdźmy do modalnego dowodu ontologicznego pana Plantingi.

DEF1: Posiadanie maksymalnej doskonałości jest równoważne posiadaniu maksymalnej wspaniałości w każdym możliwym świecie
DEF2: Posiadanie maksymalnej wspaniałości oznacza posiadanie wszechmocy, wszechwiedzy i moralnej perfekcji
DEF3: Jakaś własność jest własnością uniwersalną wtedy, gdy jest równoważna własności realizowanej w każdym możliwym świecie
P1: Istnieje świat możliwy, w którym maksymalna doskonałość jest realizowana
P2: Własność uniwersalna jest urzeczywistniania w każdym możliwym świecie lub żadnym
W: Maksymalna doskonałość jest realizowana w każdym możliwym świecie
W (bonusowe): Maksymalna doskonałość jest realizowana świecie aktualnym

Może to się wydawać niepojęte, ale dowód jest poprawny, co możecie sprawdzić na obrazku niżej, zakładając oczywiście, że i tym razem czegoś nie popsułem. Tym, którym się nie chce, pozostaje wierzyć memu słowu i zadowolić się tłumaczeniami, do których właśnie zamierzam przejść.
Zacznijmy od początku. DEF1 tłumaczy, co Plantinga rozumie przez „maksymalną doskonałość”. Nie wydaje mi się, żeby spieranie się o definicje miało jakikolwiek sens. Plantinga wyraża tutaj intuicje, którą współdzielą z nim chyba wszyscy teiści (przynajmniej ci związani z religiami abrahamowymii), a i ateiści, jak sądzę, przyznają, że istocie, która nie tylko posiada cechy wymienione w DEF2, ale i istnieje w każdym możliwym świecie, miano (maksymalnie) doskonałej raczej się należy. Definicja własności uniwersalnej z DEF3 jest raczej oczywista. Doprawdy, ciężko byłoby określić jakąś cechę mianem uniwersalnej, jeśli byłoby możliwe, że nie jest egzemplifikowana w jakimś świecie. Zauważmy, że na mocy tych trzech definicji „maksymalna doskonałość” staje się własnością o uniwersalnym charakterze

Przejdźmy do przesłanek. Tutaj zaczniemy od końca. Przesłanka P2 również wydaje mi się oczywista. Jeśli coś jest uniwersalne, to zachodzi w każdym świecie lub w żadnym. Można by wprawdzie próbować to jakoś podważać, ale sądzę, że nie byłoby to niczym więcej niż wyrazem zacietrzewienia.
Warto się tutaj na chwile zatrzymać. Omawiany tu dowód nie jest jedynym ontologicznym w wersji modalnej, ani tym bardziej jedynym ontologicznym. Wybrałem go, bo, moim zdaniem, przyjmuje najmniej kontrowersyjne przesłanki. Dokładniej rzecz ujmując, dotyczy to przesłanki omówionej przed chwilą. Niektórzy mogą być zdziwieni, jednakże nikt nie zbiera losowych przesłanek i nie zaczyna radośnie dedukować, licząc na to, że wyjdzie mu coś fajnego. Częstym zarzutem jest, że teolodzy tak dobierają przesłanki, żeby pasowały im do wniosku. Jest to oczywiście prawda, tyle że tak samo czynią wszyscy inni. Cała sztuka nie tkwi w sformułowaniu dowodu, lecz w tym, aby zrobić to w oparciu o jak najbardziej przekonujące przesłanki. Pod tym względem, jak napisałem, Plantinga wypada lepiej od poprzedników. Jego dowód w zasadzie różni się od dowodu Hartshorne’a właśnie tą drugą przesłanką. Powoduje to wprawdzie, że sam dowód jest o jakąś jedną trzecią dłuższy, jednak przez wzgląd na niską kontrowersyjność P2 jawi się jako bardziej wiarygodny.

Być albo nie być dowodu zawiera się w przesłance pierwszej. I oto, niestety dla dowodu, nie ma żadnego dobrego powodu, aby przyjąć, że rzeczywiście maksymalna doskonałość jest realizowana w jakimś możliwym świecie. Więcej, dla teisty jest ona całkiem oczywista, dla ateisty jawi się jako coś od czapy. Jest to przesłanka, której prawdziwość przyjmie tylko ktoś już przekonany. Ale teraz niespodzianka. Plantinga doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Pisze on tak (tłumaczenie własne):

Nikt, kto zawczasu nie zaakceptował konkluzji tego dowodu, nie zaakceptuje jego pierwszej przesłanki.

Pojawia się pytanie, po co zatem tak się wysilać, skoro i tak ma się świadomość porażki. Otóż dlatego, że ten dowód wcale nie ma dowodzić istnienia boga:

Jest oczywiste, iż zaakceptowanie tej przesłanki nie jest sprzeczne z rozsądkiem ani irracjonalne. Tym, co chcę udowodnić tym argumentem, nie jest prawdziwość teizmu, a jego racjonalność.

Nie sposób odmówić mu zapobiegliwości. Przyznam nawet, że osobiście zgadzam się, iż nie ma w stanowisku teistycznym per se niczego irracjonalnego (to jednak temat na osobny wpis w przyszłości). Tyle tylko, że nawet jeśli w kwestii racjonalności teizmu można się z Plantingą zgodzić, to można mieć wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście „jest oczywistym”, iż przesłanka ta nie stoi w opozycji do rozumu. Jeżeli chodzi o mnie, to nawet uznając jej racjonalność, w żaden sposób nie odczuwam, aby takie przekonanie w jakikolwiek sposób mi się narzucało, a tak powinno być, gdyby było ono tak oczywiste, jak twierdzi Plantinga. Dodatkowo można mieć wątpliwości, czy predykaty, jakimi nasz teolog przyprawia boską zupę, nie stoją ze sobą w sprzeczności. Aby jednak rzetelności stało się zadość, wspomnę, iż Plantinga utrzymuje, że rozwiązał problem zła. Nie analizowałem jednak tamtego dowodu i nie mam o nim nic do opowiedzenia, toteż w tym miejscu zakończę, jak zwykle nie starając się o rozstrzygnięcie.

Wyjaśnienie dowodu z obrazka
Zmienna Q służy li tylko poprawieniu przejrzystości. W dowodzie Q znaczy tyle, co „maksymalna doskonałość jest egzemplifikowana” lub „istnieje byt posiadający maksymalną doskonałość”, jak kto tam woli.
Wybaczcie angielskie nazewnictwo, ale po prostu nie jestem pewien, jak brzmią polskie odpowiedniki.
„ND” oznacza necessary derivation, „CD” – conditional derivation, „ID” – indirect derivation (dowód nie wprost), „UN” – universal necessity, „MT” – modus tollens, „DN” – double negation (podwójna negacja), „R” – repetition, „N” – necessity (konieczność), zaś „MdlNeg” – modal negation (wynika z definicji możliwości i konieczności).
„ass” oznacza założenie dla CD lub ID.

Mam nadzieję, że tym razem bez wtop xd.

Spamlista dla zainteresowanych: KLIK

#nowyonanizm #ateizm #religia #filozofia
T.....a - Plantinga raz jeszcze, choć miało go już nie być

Pod poprzednim wpisem p...

źródło: comment_U5IbE2gLwoaXaY2JsQ9JhUhmCbZRApYc.jpg

Pobierz
  • 28
  • Odpowiedz
Jest oczywiste, iż zaakceptowanie tej przesłanki nie jest sprzeczne z rozsądkiem ani irracjonalne. Tym, co chcę udowodnić tym argumentem, nie jest prawdziwość teizmu, a jego racjonalność.


@Turysta_Onanista: bardzo istotny szczegół. W dyskusjach często charakter dowodu bywa pomijany, a w zależności od kontekstu "ciężar dowodu" przyjmuje różną ciężkość.
Chodzi o to że gdy ateista zarzuca teiście że wiara w Boga niczym się nie różni od wiary w smerfy, czy latającego gnolla spagetti, to teista jeśli ma tylko na tyle cierpliwości i dobrej woli postara się wykazać ateiście że wcale tak nie jest.

Właśnie moim zdaniem apologetyka na tym się opiera - wykazywaniu zasadności wiary, a nie
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista: Dowód z tego co szybko przejrzałem jest formalnie poprawny, ale na pierwszy rzut oka nie podoba mi się trochę formalizacja P2. Ponieważ w S5 występuje reguła wymuszania (u Ciebie necessary derivation, czyli {p}|=p (jakby ktoś inny to czytał to w bardzo dużym uproszczeniu znaczy "skoro na mocy rozumowania przy użyciu logiki mamy p, to konieczne że p")), to możemy zrobić tak: załóżmy że Q, a wtedy
  • Odpowiedz
@Croce: No nie, akurat fragment od (9) do (14) oraz formalizacja P2 to właśnie mój wkład własny, bowiem reszta to w zasadzie zaadaptowana formalizacja dowodu Hartshorne'a. Taki byłem dumny, a tu klops xd.
Trochę mnie przeceniasz, jeśli liczysz na jakąś sensowną dyskusję w tej kwestii, bowiem moje wykształcenie raczej przygotowuje do projektowania urządzeń kotłowych czy innych elektrofiltrów, a poza tabelki KRZ z kursu algebry wyszedłem tylko z powodu ciekawości ( ͡° ͜ʖ ͡°). Jednak faktycznie, sam nie byłem pewien formalizacji P2. Jest taka, a nie inna, gdyż dwa dni nad tym myślałem i nic lepszego nie wymyśliłem, toteż uznałem, że zaryzykuję.

@Djakninn:

jeśli plantinga rozwiązał problem zła to raczej tylko tego spowodowanego działaniem człowieka,
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista: a w sumie musiałbym sobie odświeżyć logikę modalną, bo jak tak myślę to nie jestem pewien tego, co napisałem teraz xd bo w sumie jakby można było sobie tak dowolnie stosować regułę wymuszania, to aksjomat 4 (p→p) by się dało wywnioskować w każdym systemie modalnym, a on nie działa w słabszych niż K4. Ale tak czy inaczej ∃xD(x) to wydaje się nie całkiem to
  • Odpowiedz
@neilran: a czy jak sobie zrobimy praktycznie boga np sztuczna inteligencje wszechwidzącą to racjonalne będzie dalej zajmować się teologią czy wtedy raczej odpuścić było by bardziej racjonalnie? w ktorym momencie doskonalośc jest wystarczająca?
  • Odpowiedz
@elo490500: Boga nie da się poznać w całości, nie chrześcijańskiego.
Zresztą spójrz w gwiazdy, pomyśl jak daleko są i jakie one wielkie. Ile miliardów lat świetnych nas dzieli od gwiazd odkrytych przez Teleskopy, jaki bezgraniczny i złożony jest wszechświat. Jaki niewyobrażalnie skomplikowany jest w skali mikro, nano.. A jaki niepojęty musi być Bóg który to wszystko stworzył (jeśli się w Niego wierzy).

Wiesz co Religie Abrahamowe dodają do nauki? Osobę.
  • Odpowiedz
@neilran: e no nie wiem, najpierw byli zydzi i ten sam bog co u katolików nie mial nic przeciwko zabijaniu, jeżeli to było z boskiego nakazu. Potem mamy jezusa i ten bóg jakby schodzi z tonu i już nie każe zabijac tylko milowac. Kto wie co jeszcze wymyśli on albo jego koledzy. Bóg doskonali się razem z czlowiekiem wygląda na to
  • Odpowiedz
@elo490500: ST akcentował sprawiedliwość, bo jak Pisze Św. Paweł w NT Prawo Mojżeszowe miało przygotować, wychować żydów na przyjście Mesjasza. Gdyby Chrystus się narodził wśród Pogan, niczego by nie zrozumieli.

Dla człowieka który nie uznaje norm moralnych przebaczenie nic by nie znaczyło. Stary Testament był surowy, bo uczył sprawiedliwości. Dobra Nowina mówi o tym, że Chrystus umarł za nasze grzechy, by nas uwolnić od śmierci i dać przykład doskonałej miłości.
  • Odpowiedz
@neilran: wszystko co mowisz to prawda, jest tutaj pewien postep od form prostych do lepszych, ciekawe czy dostaniemy jakis trzeci testament na przykład kiedy dzięki postępowi technologii przestaniemy umierac, wtedy znowu będzie potrzebna nowa moralność nowe porady dla czlowieka
  • Odpowiedz