@Blackhorn: Ok, wróciłem z pracy, mogę się odnieść do tego co napisałeś. Od razu mówię, że z filozofią nigdy nie było mi szczególnie po drodze, więc to co tu przeczytasz nie jest podpartę wiedzą w tej dziedzinie. Dla mnie to antynatalizm to taka idealna wymówka dla wszystkich tchórzy i leniwców. Wiadomo, że jak nie będziesz się starał i ciężko pracował to egzystencja będzie cierpieniem. Wiadomo, że nie jest łatwo wychować dzieci (nie robiąc im przy tym krzywdy). Ale - jeżeli możesz podjąć świadomą decyzję, że rezygnujesz z prokreacji (żeby oszczędzić swojemu ewentualnemu potomstwu cierpienia) to równie dobrze możesz podjąć świadomą decyzję, że zrobisz wszystko, żeby tego cierpienia swojemu potomstwu oszczędzić. Szczególnie w tych czasach nie jest to aż tak trudne - masz nieograniczony dostęp do nieskończonej ilości informacji (za darmo).Wystarczy więc, że się poświęcisz i możesz się stać
Dla mnie to antynatalizm to taka idealna wymówka dla wszystkich tchórzy i leniwców.
A dla mnie prokreacja to wymówka dla wszystkich niewypałów życiowych, którzy myślą że ich dziecko będzie miało lepiej niż oni i tych, którzy nie mogąc znaleźć sensu życia tworzą nowe.
jeżeli możesz podjąć świadomą decyzję, że rezygnujesz z prokreacji (żeby oszczędzić swojemu ewentualnemu potomstwu cierpienia) to równie dobrze możesz podjąć świadomą decyzję, że zrobisz wszystko, żeby tego cierpienia swojemu
A dla mnie prokreacja to wymówka dla wszystkich niewypałów życiowych, którzy myślą że ich dziecko będzie miało lepiej niż oni i tych, którzy nie mogąc znaleźć sensu życia tworzą nowe.
Wydaje mi się, że trochę mylisz grupy docelowe. Wiadomo, że ludzie rozmnażający się bezrefleksyjnie (Sebixy i Karyny ostrzące zęby na kolejne pińset złotych miesięcznie) nie są dotykani przez jakieś rozterki egzystencjonalne. Natomiast grupa, która wie co to antynatalizm i świadomie decyduje się go wprowadzać w swoim życiu równie dobrze może zrobić to o czym pisałem
Nie rozumiem jak można twierdzić, że lepiej jest nie żyć wcale niż doświadczać jakiejś tam dozy cierpienia w życiu
Tak jak mówiłem wcześniej, ktoś kto nie istenieje nie jest świadomy że coś dobrego go omija a jednocześnie omijają go wszystkie złe rzeczy. Ma to związek z asymetrią, którą przedstawił David Benatar. Co do niewychodzenia z domu bo może mnie przejechać samochód - no cóż, jako że już się urodziłem, niewychodzenie niesie za
Dla mnie to antynatalizm to taka idealna wymówka dla wszystkich tchórzy i leniwców.
Wiadomo, że jak nie będziesz się starał i ciężko pracował to egzystencja będzie cierpieniem.
Wiadomo, że nie jest łatwo wychować dzieci (nie robiąc im przy tym krzywdy).
Ale - jeżeli możesz podjąć świadomą decyzję, że rezygnujesz z prokreacji (żeby oszczędzić swojemu ewentualnemu potomstwu cierpienia) to równie dobrze możesz podjąć świadomą decyzję, że zrobisz wszystko, żeby tego cierpienia swojemu potomstwu oszczędzić.
Szczególnie w tych czasach nie jest to aż tak trudne - masz nieograniczony dostęp do nieskończonej ilości informacji (za darmo).Wystarczy więc, że się poświęcisz i możesz się stać
A dla mnie prokreacja to wymówka dla wszystkich niewypałów życiowych, którzy myślą że ich dziecko będzie miało lepiej niż oni i tych, którzy nie mogąc znaleźć sensu życia tworzą nowe.
Wydaje mi się, że trochę mylisz grupy docelowe. Wiadomo, że ludzie rozmnażający się bezrefleksyjnie (Sebixy i Karyny ostrzące zęby na kolejne pińset złotych miesięcznie) nie są dotykani przez jakieś rozterki egzystencjonalne. Natomiast grupa, która wie co to antynatalizm i świadomie decyduje się go wprowadzać w swoim życiu równie dobrze może zrobić to o czym pisałem
Tak jak mówiłem wcześniej, ktoś kto nie istenieje nie jest świadomy że coś dobrego go omija a jednocześnie omijają go wszystkie złe rzeczy. Ma to związek z asymetrią, którą przedstawił David Benatar. Co do niewychodzenia z domu bo może mnie przejechać samochód - no cóż, jako że już się urodziłem, niewychodzenie niesie za