Wpis z mikrobloga

Krótki opis stanu zdrowia p. Stanisława Michalkiewicza

Krzysztof Pawlak do Stanisław Michalkiewicz - najlepszy polski publicysta
13 godz. · Warszawa, Polska ·
Z wizytą u p. Stanisława w szpitalu

Wiedząc, jak wielu z Państwa z niepokojem śledzi losy stanu zdrowia p. Stanisława Michalkiewicza i oczekuje jak najsłuszniej jakichkolwiek informacji o nim - kiedy tylko wczoraj dostałem już uspokajające informacje od rodziny naszego PT Patrona - zdecydowałem się na osobiste zasięgnięcie informacji od Jego najbliższych, którzy nieustannie są przy p. Stanisławie w szpitalu.
Kiedy tylko dowiedziałem się, że p. Stanisław zaprzestał uporczywego tête-à-tête z Morfeuszem, poszedłem do sali i... ujrzałem Go w bardzo przyzwoitej, ożywionej krzątaninie, związanej z zakończeniem szaleństwa kolacji szpitalnej. Pan Stanisław całkowicie normalnie - jak na jednak poddanemu niebezpiecznej akcji chorobowej przed 3 dniami - rozmawia i sprawia wrażenie niestosowności swojego pobytu w takim miejscu.
To jest jednak szpital - choć tylko śródmiejski - więc uznałem decyzję p. Stanisława o braku potrzeby nagrywania choćby głosu, by mógł Państwu podziękować za znane już Mu wyrazy pozdrowień i życzenia szybkiego powrotu do pełnego zdrowia. Tak, przekazałem Państwa życzenia, te też, i te, i tamte również. A, i te - także. A pan Stanisław prosi jedynie, by zaprzestać (bo wie o owej nadzwyczajnej i uważanej przez Niego za niestosowną) tej nawałnicy ekscytacji wokół Niego, bo uważa ją za całkowicie przesadzoną i sztucznie wywołaną.
Co do meritum: p. Stanisław pobędzie jeszcze jakiś czas w tej placówce medycznej, bo po unormowaniu sytuacji płucno-krążeniowej będzie przygotowywany do zabiegu kardiologicznego, mającego zakończyć Jego problemy. Oznacza to jednak, że planowane spotkania w drugiej połowie kwietnie też raczej będzie musiał odwołać. Czego na razie jednak nie czyni.
Panu Stanisławowi nie wolno mieć ze sobą laptopa, więc nie może osobiście zapoznać się z Państwa wyrazami wdzięczności, hołdami osobistymi i życzeniami (różnymi, jak zwykle), ale jak tylko powróci do domowych pieleszy, niewątpliwie się z nimi zaznajomi i poweźmie co do niektórych z nich z pewnością pewne decyzje...
Proszę pamiętać - to jest jednak szpital, p. Stanisław niestety nie znajduje się w - całkowicie Mu należnej, prawda? :D - oddzielnej, pełnej komfortu izbie, razem z nim w sali są przecież inni chorzy, więc mimo czynionych przeze mnie wysiłków natychmiastowego pozbycia się ich i przeprowadzenia ekskluzywnego wywiadu z Naszym Chorym w świetle przygotowanych zawczasu jupiterów, lamp i fleszy i przynajmniej 3 kamer oraz laptopa do streamingu, tak by choć kropla chwały bijąca nieustająco od Naszego PT Patrona spłynęła na mnie w obiektyw ujmujący moje szlachetne, reporterskie oblicze - starania me zostały przez Niego samego całkowicie równie szybko udaremnione. Interwju, wot - nie budiet! (Język "naszych braci" zza wschodniej granicy - na użytek dwójki lubelskich klaunów, którzy w czasie choroby p. Stanisława znowu chcieli zmoczyć Mu nogawki)
Na pożegnanie tej krótkiej wizyty - w końcu szpital, choć tzw. dzień odwiedzin - wymieniliśmy różne wyrazy i pozostajemy do następnej ! :D (Spróbuję lepiej przygotować szturm naszej ekipy medialnej)
  • Odpowiedz