Aktywne Wpisy
Marian_Kvtasiewicz +1359
Ja p------e, ci szabrownicy to jest największa degeneracja społeczna jaka może być. Ludzie tracą dorobek życia, a te s--------y idą im jeszcze kraść jakieś telewizory i inne gówna, bo w ich pustych łbach jeśli ktoś tego nie pilnuje, to sobie można wziąć. Powinna być ustawa, że w sytuacji kryzysowej (powódź, wojna, pożary itp.) jeśli złapie się takiego delikwenta na gorącym uczynku, to kula w łeb leci.
#powodz
#powodz
Koner1391 +751
już szabrują, uj#bać ręce przy samej d0pie
#powodz
#powodz
Sierżant Armii Czerwonej, Ilia Amielin z 15. Gwardyjskiej Dywizji Strzeleckiej pozuje z Panzerfaustem 60 m w wiosce Niklasdorf, kwiecień 1945 r.
Armia Czerwona cierpiała na dramatyczny brak ręcznych środków przeciwpancernych - była to jedna z niewielu armii, która nie dysponowała granatnikami przeciwpancernymi. W początkowym okresie wojny (1941-43) jako b--ń przeciwpancerna służyły karabiny PTRD i PTRS kal. 14,5 mm. Pociski z nich wystrzeliwane były zdolne przebić 25-35 mm pancerz, w niektórych przypadkach nawet 40 mm, co pozwalało walczyć z większością ówczesnych niemieckich czołgów. Jednak wraz z rozwojem Panzerwaffe i zwiększeniem opancerzenia w czołgach Panzer IV Ausf. F i G, o powstaniu Panter i Tygrysów nie wspominając, karabiny przeciwpancerne stały się bezużyteczne. Zaczęto je wówczas wykorzystywać do zwalczania umocnień i lżej opancerzonych pojazdów, ale zarówno dla STAWKI, jak i szeregowych żołnierzy stało się jasne, że Armia Czerwona nie posiada ręcznej broni przeciwpancernej.
Co prawda dysponowano granatami ppanc. typu RPG (40 i 43), ale ich wykorzystanie zmuszało użytkownika do podejścia do celu na odległość maksymalnie 25 metrów, co było zadaniem niemalże samobójczym i sprawdzało się głównie wobec odseparowanych od piechoty pojazdów. Problem braku ręcznej broni próbowano załatać dostarczając duże ilości dział ppanc., ale oczywistym jest, że nie jest to b--ń, którą można byłoby wykorzystać w każdej sytuacji i miejscu (choćby ze względu na gabaryty).
Wobec takiej tragedii rozglądnięto się po polach bitew - i dostrzeżono spore ilości niemieckich Panzerfaustów, w które natychmiast uzbrojono jednostki szturmowe Armii Czerwonej (konkretniej brygady inżynieryjno-saperskie, wykorzystujące np. pancerze SN-42). W brygadach utworzono specjalne sekcje ''faustników'', których zadaniem było niszczenie umocnionych punktów oporu i pojazdów pancernych wroga. W jednej sekcji znajdowało się ok. 80 Panzerfaustów. Jednostki te brały udział w walkach o m.in. Wrocław, Gdańsk, Budapeszt i Berlin. Wnioski z użycia Panzerfaustów były tak zadowalające, że Sowieci już w końcu 1944 r. opracowali klona niemieckiej ''pięści'' - RPG-1, który wyznaczył kierunek rozwoju radzieckiej broni ppanc. aż do współcześnie produkowanego granatnika RPG-7.
Autor postu: [II wojna światowa w kolorze](https://www.facebook.com/II-wojna-światowa-w-kolorze-674008299310624/)
#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Połowa nie dojeżdżała do pola walki, były tak awaryjne. Pomiędzy płytami były kilku centymetrowe szpary, robiony na szybko i na odwal. Jedyne jego zalety to proste sterowanie, rolnika dało się wyszkolić. Druga to prosta konstrukcja przez co zrobiono ich masę. Po prostu zalano nimi pole walki. Niemcy mieli