Wpis z mikrobloga

@wypoke:
Angole niby uczą się języków obcych, a jak ich poprosisz żeby coś szprechnęli, ewentualnie po hiszpańsku, francusku, to kończy się na pytaniach o godzinę i formułkach do zamawiania jedzenia w barze, podobnie jest z Francuzami. Języki z innymi systemami pisma/alfabetami (vide grażdanka) to już dla nich czarna magia niczym nauka run z Władcy Pierścieni.
  • Odpowiedz
@kochamcieKK2: Z Francuzami gorzej. Młodsi nie mają tego problemu ale owszem bywa że ciągle dukają. Z kolei starsi mają spory problem mentalny. Choćby znali angielski to udają że go nie znają próbując wymusić porozumiewanie w łamanym języku migowo-francuskim. Taka dziwna życzeniowa mentalność imperialna.
  • Odpowiedz
Co to #!$%@? za patologia, mam kuzyna w podstawówce, 11 lat, i musi ten niemiecki rąbać, nie mają angielskiego. Potem pójdzie do LO i będzie miał zaawansowany niemiecki i podstawowy angielski.

Jak można w 2018 nie uczyć w szkołach angielskiego, przecież bez tego to możesz zapomnieć o zwiedzaniu (całego) świata czy np. czytaniu jakiejkolwiek dokumentacji. W T F. Pieprzyć ten niemiecki.
  • Odpowiedz
@Silvestre_Cucumeris:
Szkoły mają obowiązek nauczać dwóch języków, pierwszy od 7 roku życia, drugi od 13, wybór konkretnego należy do nich, u mnie w Polsce B (Skarżysko) był to zazwyczaj język niemiecki i rosyjski (podobnie miało rodzeństwo). Jeśli twój kuzyn mieszka na Opolszczyźnie, Zagłębiu czy Śląsku to zapewne bardziej przyda mu się właśnie niemiec. Ślepe brnięcie w angielski też nie ma jakiegoś wielkiego sensu, jeśli ktoś nie będzie go używał, nie ma
  • Odpowiedz