Wpis z mikrobloga

Mirki co się wczoraj w nocy odjaniepawliło to ja nie XD Wychodzimy z ziomkami do pubu na piwko, wszystko fajnie, wspominamy stare czasy, gadamy o planach na przyszłość itd., no sami wiecie. Będąc już dosyć dobrze wstawionym, zaproponowałem Maćkowi siłowanie na rękę mimo tego, iż po obejrzeniu na yt kilku filmików ze zmagań dwóch samców w tejże profesji, stwierdziłem, że już nigdy nie będę się z nikim mierzył, widząc złamania kończyn górnych podczas zabawiania się w ten sposób XD Tamten długo się nie zastanawiając przyjął wyzwanie. Rywalizacja nie trwała długo, położyłem go bez problemu. Wtem odezwał się Bartek, że on w takim razie chce spróbować swoich sił. Mówię dawaj - mierzyliśmy się na prawą rękę, pokonałem go bez większego problemu ku mojemu zdziwieniu i nie tylko (kiedyś to on był ode mnie silniejszy, jednak ostatnimi czasy zacząłem sporo ćwiczyć). Bartek stwierdził jednak, że napierałem całym ciałem w taki sposób, aby wygrać w nieprawidłowy wg niego sposób. Zaproponowałem zatem zawody na rękę lewą, na co przystał. Tym razem byłem wyprostowany w taki sposób, jakbym miał kij w dupie, żeby mi nie gadał, że znowu coś nie w ten czas XD Już go prawie rozłożyłem, do powierzchni stołu brakowało dosłownie 3 centymetry, i nagle... JEB! Tak przerażającego dźwięku pękającej kości nie słyszałem nigdy wcześniej. Bartek oczy jak 5 cbl, reszta ze mną na czele to samo. Pierwsze słowa Bartka: "K***a złamałem rękę! Jedziemy do szpitala!". Cała piątka się zerwała, na szczęście jeden z kolegów dotarł do nas chwilę przed zdarzeniem, i nie zdążył nic wypić, a do tego mieliśmy do dyspozycji auto, więc but do szpitala. Tak się złożyło, że wujek Bartka miał dyżur w szpitalu, i zdziwiony wielce widząc nas, zaprosił go do gabinetu. Generalnie w szpitalu spędziliśmy chyba z 1,5 h, bo rtg, bo tymczasowy gips, bo to, bo tamto. My oczywiście na rauszu, więc zaczęliśmy trochę świrować na tym korytarzu (samojebki na szpitalnym łóżku, wózkach inwalidzkich itd. XD Panie pielęgniarki miały na nas podgląd ze swojej kanciapy, więc miały niezłą bekę. Po chwili jedna wychodzi i mówi, że jak się nie uspokoimy to wrzuci te filmy na fejsbuka XD Jak się Wykopki domyślacie, nie zrobiło to na nas wrażenia. Suma summarum, Bartek z dużym bólem został przez nas odprowadzony do domu, a ja dostałem nową ksywę - Conan... Plus całej sytuacji? Że skończyło się tylko na pęknięciu kości, a ja mam +100 respektu na dzielni...
#takbylo