Wpis z mikrobloga

436668,99 - 10,01 = 436658,98

Miało być rozbieganie z elementami podbiegów, jednak ta "górka" na którą sobie wbiegałam była dość żałosna. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że po wczorajszym porannym basenie i wieczornej saunie nogi odmawiały za bardzo współpracy, a jednak chciałam chociaż częściowo zrealizować plan. Swoją drogą muszę znaleźć jakiś taki naprawdę porządny podbieg w swojej okolicy.

Niby sprawdzałam prognozę pogody, ale liczyłam, że będzie ładniej i cieplej. A tutaj ciężkie, szare chmury, irytująca mżawka, #wmordewind i prawie 0 stopni. Plus taki, że mogłam chociaż odpuścić sobie maskę, bo powietrze póki co przyzwoite, a ja zamierzam z niego korzystać.

Marzec zapowiada się dla mnie na rekordowy pod względem wybieganych kilometrów miesiąc, ale nigdy nie wiadomo, więc się na nic nie nastawiam. Tak czy owak i tak w końcu udało mi się wejść w dobry tryb tygodniowy i widzę, że jest coraz lepiej. Na 10 dni przed Półmaratonem Warszawskim nie czuję paniki. Oczywiście, główne założenie to po prostu przebiec równo i z bananem na ryjku cały dystans, bo na jakieś większe szaleństwa jeszcze dla mnie za wcześnie. Najważniejsze jednak dla mnie jest to, że w końcu odzyskałam spokój w głowie, więc nie widzę innej opcji, niż tej, że będzie teraz już tylko lepiej! (ʘʘ)

Miłego dnia! ʕʔ

  • 2