Wpis z mikrobloga

@Metaforzysta: Też słabo, ale może po prostu to akurat nie nasza część rynku. Zamówienia na portugalski lub z portugalskiego nie widziałem nigdy (a widywałem zamówienia z/na hindu), hiszpański widuję bardzo rzadko. Zdecydowanie częściej robimy włoski. Największy popyt (u mnie w pracy, nie silę się tutaj na ogólną analizę rynku) jest oczywiście na angielski, niemiecki oraz coraz częściej ukraiński. Dobry złoty środek pomiędzy stawkami a popytem jest na języku holenderskim.
@Metaforzysta: ja znam tylko angielski i żyję ;) Zarobki w dużej mierze zależą od Ciebie samego. W lutym zarobiłem 7800 zł, w styczniu 4100, ale bywają miesiące, że zostanie mi z 2000 zł jak się #!$%@?*

*wszystkie kwoty "na rękę" po opłaceniu pełnego zusu i podatku dochodowego. Trzeba jeszcze odliczyć ze 100-200 zł na księgowego.

Pracuje głównie dla jednego biura tłumaczeń za raczej niewysokie stawki. Jakby udało mi się znaleźć klientów
@Metaforzysta: w teorii freelancer, bo mam własną działalność i mogę brać klientów jakich chce, ale w praktyce moim jedynym klientem jest biuro tłumaczeń - od nich dostaje tyle zleceń, że nie muszę szukać nic więcej. Są tez z mojego miasta wiec mogę pracować u nich w biurze, a mogę tez w domu jak chce. Większość moich tłumaczeń to tłumaczenia techniczne (rożnego rodzaje instrukcje, budowa maszyn), ale nie tylko. Nie różnicuje też
@Metaforzysta: W Polsce, to bardzo wątpię. Pewnie w jakimś hiszpańskojęzycznym kraju graniczącym z Brazylią, albo przynajmniej w Hiszpanii, byłby to niezły pomysł (oczywiście zakładając, że znasz też perfekcyjnie hiszpański), ale w Polsce bałabym się, że będę przymierała głodem. Widziałam kiedyś profil na linkedin (chyba tam, ewentualnie miała własną stronę internetową) dziewczyny, która miała naprawdę imponujące doświadczenie jeśli chodzi o pracę z portugalskim. Problem w tym, że wszystkie pozycje od 2008 roku,