Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki poradzicie.
Jakiś tydzień temu doznałem psychicznej zwały. Po krotce.
Mam skrajnie obciążającą pracę. Handel. Od 12-13lat 10h dziennie pod telefonem, po 180-200 telefonów dziennie, do tego spotkania, maile, itd itp. Od miesięcy już czułem totlane wypalenie, niechęć, #!$%@? na najmniejsze detale, ale wciąż pracowałem, odebierałem telefony naganialem wynik, bo tylko wynik się liczy. Kasa, płatność , marża itp. Praca w soboty, bez możliwości wybrania, praca w niemal każdy dzień urlopu, każdy dzień typu święto do wybrania. Zero L4 prze 15 lat. Wzbierało to we mnie od lat. Frustracja, agresją, złość na firmę, ale jakoś nie potrafiłem tego ani od tego się odciąć. Poza pracą funkcjonowałem ok, mam rodzinę, przyjaciół, hobby.
W zeszłym tygodniu zachorowałem. Oczywiście chodziłem do roboty, ale w piątek już klaplem w domu. W domu tradycyjnie telefon, laptopik i robota z chaty. W poniedziałek dalej się źle czułem, zostałem w domu, coś tam zawodowo robiłem. W końcu dostałam maila od szefowej z pytaniem i płatności klientów i pilna potrzebę zamykania miesiąca. Zadzwoniłem, że jestem chory i niech ktos się tym zajmie. Dostałem odpowiedź, że nikt sobie z tym nie poradzi. I wtedy jeblo. Dostałem ultra #!$%@? , którego nie byłem już w stanie zawlec na tył głowy. Pojawił się we mnie jakiś dziwny lek i mega niepokój
Masakra.
Oczywiście na kolejny dzień poszedłem do pracy, czułem się #!$%@?, ale zrobiłem co należy. Czulem, że zaraz mi dekiel wywali, apatia, niechęć, niemoc, kompletny brak optymizmu. Wystarszyłem sie, ci się odpier.. Przecież zawsze #!$%@? i złość mijała, było ok, a teraz nie chce odejść. Jakos przetrwałem do soboty, oczywiście w pracy. Cały czas miałem ten niepokój i niemoc w sobie. Telefon #!$%@? jak #!$%@?.
Wróciłem do domu, poszedłem na spacer, zrobiło mi się błogo i miło i wszystko we mnie jeblo. Rozbeczalem się (40lvl), płakałem i klnąlem przez godzinę wyrzucając z siebie te pokłady złości skumulowane przez lata tyry... Zrobiło mi się na maxa błogo, spokojnie, pierwszy raz od miesięcy byłem wyciszony i szczęśliwy. Powiedziałem sobie KONIEC!!!!

W poniedziałek rano stawiłem się w pracy i oznajmiłem, że idę na bliżej nieokreślony czas na wolne (za zeszły rok mam do wybrania 15 dni urlopu i 15 sobot, oficjalnie, bo było tego w #!$%@? więcej). Nie wiem kiedy i czy wogole wrócę, chce kasę za zaległe nadgodziny i kilka innych rzeczy, których mi nie wyplaciliscie. Do tego obietnice totalnej zmiany charakteru pracy, podwyzke itp, i jak wam to nie pasi, to już teraz sajonara. I że mam w dupie kasę, ale to jeszcze jedyna motywacja, która pozwoli mi wogole myśleć o poworcie tutaj.
Wszyscy oczywiście obesrani. Anonku co tylko chcesz, wracaj kiedy dasz radę, bierz auto na wolne, masz pdowyzke i niczym, niczym się nie martw. My tu to i tamto, a" przecież człowiek jest najważniejszy i każdy ma prawo do odpoczynku i urlopu". Ja #!$%@?, prawie puściłem pawia z tego stresu i tej #!$%@? gadki. Przyjechałem do domu #!$%@? jak nigdy, spalem 3h, obudzilem się wypoczęty i spokojny jak jeż. Dumny, że powiedziałem prosto w ryj to na co nie miałem odwagi przez lata. Tzn nieraz wspominałem zroganizujcie mi zastępstwo, zdejmijcie ze mnie większość gównianych spraw, dajcie mi należne wolne dni bez telefonu, bo to #!$%@? nie wolne tylko jeszcze większy stres. Tak, tak anon, robi sie, oczywiście #!$%@?.

Co ważne. Jak mnie to złapało w zeszłym tygodniu, trochę w panice zadzwoniłem do przychodni, poprosiłem o spotkaniu z psychologiem. Zapomniałem o tym, ale wczoraj dzwoni pani, że mam na dziś wizyte. Ok pomyslalem. Przychodzę dziś, a tu czeka na mnje mistrz dr hab psychiatra. Mówię no ok, zawsze to lekarz. Siadam wiec i opowiadam mu to wszystko. Mówię jaką mam szefową która potrafi wypalić na spotkaniu, że albo robicie plany albo powiedzcie kogo mam przez was zwolnić, albo jak nie chcecie robić nadgodzin i sobot, to ja wam będę wystawiać faktury, za wasze handlowe wtopy (bzdura) i generalnie pod jakim ciśnieniem byłem ostatnie lata. Ale tez, że po wykrzyczeniu w lesie czuje się lepiej, spaceruje podziwiam przyrodę, robię obiad, oglądam głupie filmy i wraca mi radosc, ale myślę o pracy i to jeszcze budzi mój niepokój, ale decyzję o tym, że tam nie wracam już podjąłem.
Dodaje, ze swoje zarobiłem, nie mam już kredytu (splacilem kilka tygodni temu i to chyba też się złożyło na to, że mnie tak puściło), moja żona zarabia nieźle i tak na prawdę nie ma sensu się zajechać ,bo nie potrzebujemy tej kasy, i ta myśl mi bardzo pomaga.

Doktor na to:
To co pan będzie robil wogole robił
Ja: No na dziś nie wiem, bo jestem wyczerpany psychicznie i nie będę się tym dobijał, ale kusi mnie jak słodki miód banalna robota za 2.5k, byle bym tylko nie czuł już tej presji i nie musiał oglądać ludzi, ale na dzis wogole o tym nie myślę, bo po co, jak to praca mnie zatruła
Dr: Ale pan jest w tym dobry, i pan chyba chce wrócić do starej firmy, tylko czy będzie pan w stanie zmienić swoje nastawienie.
Ja:Ale na dziś to myśl i poworcie powoduje u mnie drżenie w środku więc raczej nie
Dr. Yhmn, no ale co pan chce robić
Ja:#!$%@?, odpocząć muszę, nacieszyć się pierwszym raz od lat stanem, a w ktorym nie będę myślał o pracy
Dr.Dobrze, dobrze. Kilka pytań. Apetyt jest?
Ja:No już dziś tak, ale pierwsze kilka dni czułem głód ale nie miałem ochoty jeść. Wczoraj że smakiem zjadłem obiad, dziś zrobiłem sobie snaidanie, byłem w sklepie, na poczcie, na spacerze, ogarnąłem kuchnie itp
Dr:Aha, aha, a jak sen.
Ja:Nie sypiam jakiś super, ale wypijam codziennie jedno piwo na wieczór i to mi pomaga. Poza tym alko trzy razy do roku na imprezie i to tyle, wiem mr dr., że to jakaś forma uzlaenienia, ale lubię dobre piwo i super się po nim czuje i dobrze śpię
Dr... Ło #!$%@?... Uzależnienie, małe dawki alko działają depresyjnie.
Ja: Doktorze mi się wydaje, że źródłem mojego załamania jest praca, przepracowanie, stres i niemoc podjęcia decyzji o odejściu, ale już to przetrawilem, nie wracam
Dr: Tylko co pan chce robić?
Ja: (no do #!$%@?) Pracować przy betoniarce !!
Dr: Fizyczn praca ? Ile to panu pomoże, chwilę?Ja: Nie wiem, myśl że mam w tym zmęczeniu i rozbiciu szukać pracy nie bardzo mi pomaga, i nie.moge się tym teraz dodatkowo przejmować.
Dr: To zapraszam znowu za dwa tygodnie. Na początku na depresję dla anonka Cital, a na sen Trittico.
Ja:Na prawdę tego potrzebuje?
Dr: Tak poprawimy panu nastrój , choc na początku będzie się pan czuł gorzej, tak żeby mógł pan wrócić do pracy, a tam to się pan już musi sam ułożyć, czy jest pan w stanie zmienić nastawienie. Do tego psychoterapia u mojej koleżanki 140/h i to będzie długi proces, a u mnie na poczatek 180/h i dziękuję i do wiedzenia.

Ja #!$%@?. Wyszedłem i na prawdę poczułem się źle... Patrzę na ulotkę Cital, a to mózgojeb jak się patrzy. Na razie nie wykupiłem.
Myśle, o tej akcji i coś mnie pachnie, że za dużo razy powiedziałem, że zarabiam dobrze i żona tez, ale już nie chce, nie mogę i nie muszę tak pracować.

Co myślicie, bo czułem się już na prawdę ok, brałem ziołowe tableteczki na uspokojenie, po 1/2 dziennie (przez ten tydzień) i dobrze się po nich czuję, a tu koło na nowo wbił we mnie niepokój..

#pracbaza #depresja #psychologia #medycyna

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 13
@AnonimoweMirkoWyznania: Wiesz, przykro mi z Twojego powodu, że tyle się męczyłeś. #grazynabiznesu z tej twojej szefowej. Próbuje obarczyć Was i wprowadzić w poczucie winy. Wiadomo, że hajs to hajs ale pomyśl o tym, że jeśli porobisz tak z 5 lat to możesz się wykończyć. Też miałem pracę, gdzie czułem się niechciany, niedoceniony. Fakt weekendy miałem wolne ale co z tego jak w sobote wieczorem już myślałem o tym piekle, które czeka
@AnonimoweMirkoWyznania Jak dka mnie to przepracowanie, wypalenie i zajechanie w jednym. Dobrze zrobiłeś odchodząc, weź żone i jedzcie gdzieś do spa na weekend zamiast prochów.
Kiedyś, za czasów studenckich trariłam na słuchawkę mimo, że kompletnie na to się nie zapowiadało. Szefostwo robiło takie same zagrywki. Dzień w którym powiedziałam sayonara wspominam cudownie. Do dziś pamiętam tą lekkość jakby ktoś ze mnie brzemie zrzucił. Moja nerwica, którą miałam już o wiele wcześniej uspokoiła
OP: @2xpapanalepiku: No wiesz masz trochę racji. Na dziś, to myśl o powrocie do tamtej pracy nie wchodzi w grę, ale to na pewno minie, przy czym od roku bedac jeszcze pełen energii i sił wizulalizowalem już w głowie to jak odchodzę i idę gdziekolwiek.
Jak pisałem nie mam kredytu, mam fajny domek, zobaczyłem na świecie wszystko co chciałem i dziś kręci mnie wyprawa z namiotem po Grecji, jak 15lat
OP: @Renard15: @NorskArisk: @Reniferus: @Stalowa_Figura, : Dziękuję za te słowa. Na prawdę czytając Wasze wpisy spada mi ciężar z piersi, szczególnie, ze bylo już całkiem ok, byłem dziś wyluzowany i spokojny. Po wizycie u dr niepokój znowu mnie dopadł.
Zrobię jak radzicie, mimo że nie ma we mnie wielkiej euforii na wyjscia, ale wiem, ze pomoże mi to nie myśleć o pracy i wrócić na pogodną stronę