Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
26 lat. Da się w tym wieku wrócić do żywych? Znaleźć znajomych i żyć normalnie jak każdy w tym wieku?
Przez całe życie, do 24 roku życia unikałem ludzi i uciekałem do świata wirtualnego. Tu nie chodzi, że się bałem ludzi. Wolałem gierki. Znajomych miałem ale unikałem ich, często jak za mocno naciskali to ulegałem, ale jak uległem to musiałem coś odwalić, tak żeby więcej mnie o spotkanie nie prosili. Dlatego też mam trochę popalonych mostów. Udawałem debila, wyzywałem, trollowałem. Taki śmieszek ze mnie był. Robiłem to celowo, z premedytacją, żeby mnie po prostu nie lubili. To było jeszcze w czasach gimnazjum. W liceum od samego początku się izolowałem. Prócz rozmów na przerwach w szkole się nie wychylałem. Na studiach przez 5 lat nie rozmawiałem zupełnie z nikim. Gównouczelnia i gównokierunek humanistyczny pozwalały mi pojawiać się na uczelni raz na miesiąc. Zresztą na studia nawet się nie nadawałem bo byłem za głupi, nie uczyłem się nic już w gimnazjum i miałem zaległości. Jakimś cudem zdałem maturę i poszedłem na uczelnie która brała każdego. Oczywiście przez te wszystkie lata żyłem sobie nie pracując. Nie miałem nic swojego. Na żadne zachcianki nie dawali mi rodzice. Ciuchy te same od paru lat. Pierwszego smartfona kupiłem ze 2 lata temu. Przez siedzenie przed komputerem i jedzenie kanapek z majonezem trochę przytyłem. Wtedy jeszcze się cieszyłem, że nikt mnie będzie chciał z takim kimś jak ja nawet rozmawiać. Miałem plan żerować na rodzicach ile się da i grać. Plan te był dalekosiężny.
Ale przyszedł moment w życiu, że coś we mnie pękło. Nie wiem jakim cudem ale ocknąłem się. Jakoś uświadomiłem sobie ile życia straciłem. A komputer przestał mnie bawić. Byłem świeżo po studiach, zero doświadczenia na rynku pracy, kilka lat bez kontaktu z ludźmi, gówniany kierunek skończony z 3,5 na dyplomie, zero zainteresowań. Było to jakoś 2 lata temu.
Wyłączyłem komputer, znalazłem sobie pracę (magazynier), po pracy nadrabiałem zaległości z uczelni, takie dostawy, bo nie wiedziałem w sumie co studiowałem. Popracowałem trochę nad angielskim (słabo znam, samemu ciężko się nauczyć), pouczyłem się MS Office. Dzięki znajomości tego ostatniego dostałem kolejną pracę, już lekko powiązaną z wykształceniem, biurową. Zarobki dość słabe, ale pozwoliły mi na wyprowadzenie się z domu. Zacząłem też pracę nad sobą, zacząłem uprawiać sport, gotować samemu, wykonywać domowe obowiązki. Schudłem 25kg.
Problemem jest kontakt z ludźmi. Nie jestem raczej milczkiem, nie boję się ludzi, rozmawiamy sobie np. w pracy normalnie, śmieszkujemy, ale po pracy nikt nie chce utrzymywać kontaktu. Wszelkie propozycje wspólnego wyjścia są odrzucane. Nikt mnie nigdzie nie zaprasza. Wiadomości na fb są ignorowane. To samo z ludźmi poznanymi np. na siłowni, na wolontariacie, w czasie rajdów rowerowych. Każdy ma swoich znajomych i swoje życie i nie chce mnie wpuścić do niego. Starzy znajomi np. z podstawówki nawet w większości zignorowali mnie zaproszenie do znajomych na fb. Wgl widzę, ludzie non stop siedzą i piszą w telefonach. A jak ja próbuje coś popisać, to zaraz jakaś wymówka, nie mogę pisać bo coś albo ignorowanie. Tak np. w pracy bez problemu się dogadujemy, nie odstaję od znajomych w żaden sposób. Ale integracji po pracy brak. Tu nie chodzi nawet o dziewczyny, po prostu nie mam nikogo bliskiego. Po pracy nie mam co robić, zawsze zostaje mi siedzenie w domu (nauka, czytanie książek, nadrabianie zaległości w filmie/muzyce, gotowanie, sprzątanie) albo samotny trening. Czasem coś pogadamy na siłce, ale później każdy idzie w swoją stronę. Zapisałem się na wolontariat żeby poznawać ludzi. Tam też nikt nie chce mnie wpuścić do swojego prywatnego życia.
Jestem normalny, interesuje się normalnymi rzeczami jak każdy człowiek, nie boje się ludzi, nie mam żadnych defektów w wyglądzie (80kg/186cm, brak zakoli, rudych włosów). Nawet jak patrzę na swój ulany ryj parę lat temu i na obecny to teraz wyglądam jakbym miał z 10 lat mniej. Dbam o siebie, chodzę do fryzjera, noszę normalne ciuchy.
Mieszkam w niedużym mieście ok. 100tys mieszkańców, nie ma tu żadnych spotkań np. na meetup.com, na fb też nic nie mogę znaleźć, czasem w jakimś pubie są planszówki, oczywiście pójdę i tam podobnie, fajnie się grało ale teraz cześć. Chyba nie muszę dodawać, że średnia wieku to jakoś 18 lat.
Tinderów też próbowałem, nawet żeby tego słynnego friendzona mieć, nawet tyle. Po kilku randkach, gdy laska dała do zrozumienia, że nic z tego nie będzie, to nawet przyjaciela nie chciała mieć. Na wykopie mirekszukazony zero odezwu.
Podsumowując, są jakieś szanse na kontakt z ludźmi w tym wieku czy pogodzić się z samotnością?
#przegryw #feels #stulejacontent #tfwnogf #rozwojosobistyznormikami

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 23
PlujacyPan: Może za bardzo się narzucasz? Jest takie pojęcie "needy", prawdopodobnie robisz to nieświadomie i dlatego ludzie Ciebie unikają. Może warto też przeczytać parę książek w tych tematach (social, soft skills etc.).

P.S. Szlifuj ten angielski to podstawa, po prostu wrzucaj wszystko po angielsku i sobie tłumacz na bieżąco.

Zaakceptował: Zkropkao_Na}
@AnonimoweMirkoWyznania: PlujacyPan:

Jest takie pojęcie "needy", prawdopodobnie robisz to nieświadomie i dlatego ludzie Ciebie unikają.


O tym samym pomyślałam. Ludzie(niezależnie czy chodzi o szukanie znajomych czy kogoś do randkowania) nie lubią czuć od kogoś nawet lekkiej desperacji, bo się boją, że jak wejdą z taką osobą w znajomość to ktoś nie da im żyć.

OP: podejrzewam, że aż za bardzo się starasz i ludzie to wyczuwają
Próbując nadrobić kilkuletnie zaniedbania w