Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki pisze tutaj bo nie nie mam chyba odwagi powiedzieć tego komukolwiek.Z góry przepraszam za chaos w całym tym tekście ale nie chodzi tutaj o trzymanie się stylistyki..
TLDR


Zacznę od tego że mam 21 lat, studiuje dziennie całkiem przyszłościowy kierunek, mam świetną dziewczynę z która jestem już drugi rok. Na ogół wszystko ze mną w porządku.. praca dorywcza w zawodzie>studia>dziewczyna>czasem jakaś impreza>pomoc w domu bo jeszcze mieszkam z rodzicami. Jestem człowiekiem bardzo kontaktowym ale jeszcze pare lat temu miałem problemy z tym kontaktem i samym sobą i niestety w procesie wychodzenia z przegrywu stałem sie przeciwieństwem przegrywa..czyli krótko mówiąc życiowym cwaniakiem( bardzo lubianym), zadziornym gościem z lekko cynicznym podejściem do życia, totalny lekkoduch aż do przesady. Po prostu żyje "po swojemu", tak żeby mi było najwygodniej nie patrząc na ogólne zasady wyznawane przez większość społeczeństwa.
Przechodząc do meritum.. razem z tą przemianą odwróciłem się od Boga(kiedyś udzielałem się nawet przy parafii aż skończyłem na zupełnym odwrocie od uczestniczenia w mszach,spowiedziach itd.) Doszło do tego że nawet w świeta Bożego narodzenia gdy już musiałem iśc "chociaz ten jeden raz w roku" , potrafiłem oszukiwać że ide na inną godzine i przesiadywałem ten czas w samochodzie lub jechałem do kumpla..
Tym wszystkim sprawiam ból rodzicom (pobożnym od zawsze)których Kocham pomimo tego że od zawsze były problemy na płaszczyźnie okazywania im uczuć(ale normalny kontakt mamy na prawde spoko)..
Po wielu próbach( chyba z 3 lata) mojemu tacie ponownie udało się mnie przekonać dziś do pójscia do kościoła. Do ostatniego momentu walczyłem z samym sobą, nawet już pocisnąłem bajer że ide na inną godzine układając znowu plan gdzie pojadę w tym czasie ( wiem że to brzmi komicznie jak na 21 latka ale chciałem po prostu sprawić im przyjemność a sam w środku nie czułem potrzeby pójścia do tego kościoła..).
Ale coś we mnie nagle pękło.. powiedziałem sobie że ide.. ale to nie było takie jak zawsze( kilkukrotnie dawałem się przez te pare lat namawiać i po prostu kończyło się na tym jednym razie który przesiedziałem myśląc na mszy o wszystkim oprócz mszy).
Usiadłem z tatą w ławce, msza się rozpoczeła po 10 minutach ksiądź rzucił pierwsze hasło o ludziach którzy odwrocili się od boga, żeby ich nawracać i tak dalej, nie bede się wdawał w szczegóły).
Mirki #!$%@? przez 40 minut musiałem powstrzymywac się od płaczu.. z niewiadomych przyczyn łzy mi się cisnęły do oczu bez powodu po prostu miałem całą msze ochote płakać jak dziecko (serio wydawało mi się że jestem twardym gościem, nawet na pogrzebie dziadka się powstrzymałem a był dla mnie kimś ważnym). Chciałem płakać, gul na gardle wielkości góry lodowej ale musiałem się powstrzymac bo tata obok i kilkadziesiąt innych ludzi. Siedziałem jak wryty na zwyczajnej mszy modląc się i słuchając dokładnie każdego słowa które na niej padło, analizując całe swoje zachowanie i droge na która wszedłem.. nie wiem co ze soba zrobić po tej mszy. Po prostu mnie rozwaliła, mam ochote iść do spowiedzi i wrócić.. chyba brakuje mi czegoś w życiu ( ͡° ʖ̯ ͡°) Nawet w głowie na tej mszy zacząłem ukladać plan jak będe probował nawrócić najblizszych znajomych ktorzy juz dawno od kościoła się odwrócili.

Musiałem to gdzieś z siebie wyrzucić, przeraziło mnie to troche, po prostu nie mogłem zapanować nad emocjami :/ tak jakbym w 40 minut dostał w twarz swoimi wszystkimi złymi nawykami, jakaś siła wyższa w którą przecież #!$%@? nie wierze.. o co tu chodzi
Pomódlcie się za mnie, może zmienie coś w życiu na lepsze ;/
#mirkomodlitwa #wiara #kosciol

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 14
@AnonimoweMirkoWyznania: ważne by mieć Boga w sercu. Wspaniale czynić dobrze.
Pięknie że świadczysz o swojej wierze chodząc również do Kościoła. Jesteś częścią tej wspólnoty. Jej ważnym elementem. Dobrze wychowaj swoje (przyszłe) dzieci
@AnonimoweMirkoWyznania: Brachu, modlę się za Ciebie. Sam żyłem bez Boga ponad 30 lat - wszystko zmieniło się w zeszłym roku. Duch Święty działa, pamiętaj że Twoje miejsce obok Jezusa czeka na Ciebie, nikt Ci go nie zajmie. Wchodź w to na sto procent! Jeśli będziesz chciał pogadać pisz PW, z chęcią podzielę się z Tobą świadectwem. Z Bogiem!
@AnonimoweMirkoWyznania: calkiem poważnie sklanialbym sie do teorii, że nagle ponownie stales się małym chłopcem bez obowiazkow i calego swiata na głowie i to właśnie tak tobą wyruszyło. Wewnatrz przypomniales sobie jak to beztrosko kiedys bylo i jak to fajnie nagle zdjąć skorupe osoby w miare dorosłej i ciagle cos udowadniajacej sobie i innym - i stac sie znow malym kims, o kogo zatroszczy sie kto inny, byc moze "z gory". Nie
MK: Ze spowiedzią radziłbym poczekać. Pewnie nie wiesz jak się do tego zabrać, bo poprzednio spowiadałeś się jako dziecko. Proponuję spokojnie wszystko przemyśleć, pomodlić się (Koronkę do Bożego miłosierdzia może odmawiać każdy grzesznik), poprosić Ducha Świętego o radę i prowadzenie. Jeśli Ci się nie odwidzi po kilku "zwykłych" Mszach, zastanów się nad spowiedzią - ale najpierw przypomnij sobie warunki. Wielki Post to bardzo dobry czas na taką przemianę.
Z tego co