Wpis z mikrobloga

Dziś dla odmiany będzie coś o samochodach, żeby nie zanudzać Was non stop tą budowlanką (choć jest ona taką kopalnią ciekawostek, że jeszcze nie raz do niej wrócę). Na początek pytanie: skąd w Polsce wziąć samochód za ¼ jego wartości…? Kupić od złodziei, samemu ukraść…? Bynajmniej - wystarczy iść na aukcję komorniczą. Gdzie przekręt? Już wyjaśniam.

Oto na polskich aukcjach komorniczych mamy całkiem sporo aut, których współwłaścicielem jest bank (zwykle ma udział 49% lub 51%). Komornik licytując takie auto, a raczej jego „połowę”, sprzedaje udział dłużnika i nic poza tym. Nowy nabywca zatem zakupi auto, które będzie musiał współdzielić z bankiem, albo spłacić mu jego część. Z natury rzeczy instytucja taka, jak bank, nie będzie raczej zainteresowana współużytkowaniem pojazdu, bo i po co to mu. Ok, podobno czasem się zdarza, że bank wysyła do nabywcy takiego udziału z licytacji roszczenie dotyczące wydania pojazdu do współużytkowania np. przez 1 tydzień w miesiącu, ale to tylko taka gra mająca prowadzić do „zmiękczenia” nowego nabywcy, aby w negocjacjach dotyczących wykupu udziałów banku "wydusić z niego jak najwięcej.

No dobrze, a za ile taką „połowę” samochodu można kupić? Otóż pierwsza licytacja opiewa na ¾ szacunkowej wartości udziału, a druga (jeśli nie będzie chętnych w pierwszej licytacji) na ½. Przykładowo: mamy samochód oszacowany na ok. 100 tys. PLN, udział banku to ok. 51 tys. PLN, a komornik udział dłużnika wystawi na pierwszą licytację za jakieś 36 tys. PLN ceny wywoławczej, a na drugiej za jakieś 24 tys. PLN. Czyli teoretycznie, jeśli będzie tylko jeden chętny licytant, który zaoferuje cenę wywołania, to na drugiej licytacji kupi „połowę” auta za ¼ jego ceny, czyli za 24 tys. PLN.

No dobra, ale przecież trzeba spłacić bank (który będzie chciał uzyskać jak najwięcej za swoją część), ponieść inne koszty, więc to nie jest jakiś super deal chyba…? No nie jest, jeśli zakłada się, że wszystko chcesz wykonać uczciwie i zgodnie z prawem (i są podobno firmy, które robią to uczciwie). Jednak kreatywność „białych kołnierzyków” pozwala wyciągnąć z każdego interesu więcej, niż by się mogło zdawać. Otóż do licytacji przystępuje „słup”, który w pełni legalnie kupuje udział w samochodzie - a w licytacji udział może wziąć praktycznie każdy, kto wpłaci rękojmię, za wyjątkiem samego dłużnika i jeszcze kilku osób. Co się dzieje dalej? „Słup” otrzymuje auto wraz potwierdzeniem legalności nabycia, czasem z dowodem i kartą pojazdu, a czasem bez (bo dłużnik je ukrył i nie chce oddać, albo np. siedzi w więzieniu i nie ma możliwości oddania). No w każdym razie taki „słup” odjeżdża sobie spokojnie autem kupionym za ¼ jego wartości, ale z założenia ani myśli spłacać bankowi jego udziału. Auto zwykle zostaje bardzo szybko sprzedane obywatelowi któregoś z biedniejszych krajów UE, jak np. Bułgaria czy Rumunia, często pochodzenia „cygańskiego”, nie ma co ukrywać. Cenę można dać bardzo atrakcyjną, a specyficznych klientów z tamtych krajów mało interesuje to, czy auto jest legalne, czy nie – ważne, że tanie, a zainteresowanie będzie.

Ktoś powie: ale to bezsens jest, przecież taka Bułgaria czy Rumunia są w Schengen, polski bank na pewno zgłosi przywłaszczenie pojazdu, ten trafi do baz pojazdów kradzionych i nikt go już nie zarejestruje na legalu! Ja odpowiem: „Tomaszu”, jesteś małej wiary... Otóż wystarczy skorzystać chociażby z banalnie prostego procesu „legalizacji”, wielokrotnie praktykowanego nawet w Polsce, a mianowicie zakupić spalone auto z papierami za +- 10% ceny i oto już mamy „dawcę” do przeszczepu. Myk, myk, przeszczep zrobiony i można już iść rejestrować auto. Jest profit.

Opisany proceder nie dzieje się na wielką skalę (zbyt mała liczba takich licytacji komorniczych), ale jednak występuje. Milionów nie da się na nim zarobić, ale np. kilkadziesiąt tys. PLN miesięcznie już tak – a to całkiem sporo, jak na tak banalnie prosty patent nie wymagający wielkich inwestycji.

#bialekolnierzyki #komornik #motoryzacja #samochody #pieniadze
grafikulus - Dziś dla odmiany będzie coś o samochodach, żeby nie zanudzać Was non sto...

źródło: comment_mDSgAbzfQ3P9AG29iE5a0I5ITueBNbnn.jpg

Pobierz
  • 122
  • Odpowiedz
@grafikulus: ale teraz co z słupem. Na umowie ( nie iwem jak w innym kraju to wyglada ) slup musi zapewnic ze tak jest on wlascicielem posiadanego auta. Po za tym w dowodzie nie bedize wspolwlascicela auta jako bank ? No i 3 sprawa jest taka, ze auto kupic na lictacji to jest ciezko, bo czesto jest tak ze dluznik po prostu sie nie zjawia i tyle
  • Odpowiedz
@#!$%@?: a co cie słup obchodzi? to nie ty jesteś słupem, gościa któremu sprzedasz auto nie interesuje prawo własności pozatym dostaje dowód rejestracyjny spalonego auta z którego był przeszczep
  • Odpowiedz
To jest właśnie Polska... Nie ma nic uczciwego w tym kraju.
Za te "Licytacja może się nie odbyć bez podania przyczyny" obijałbym ryje. To jest po prostu skandaliczne. Komornik jest urzędnikiem Państwowym, a co za tym idzie publicznym, jeżeli zajmuje się zbyciem mienia nabytego w jakimś akcie publicznym, wszystkie informacje winny być jawne. A jak będzie już kombinował, by być komuś koleżką, to będzie to dla niego większe ryzyko i jest szansa,
  • Odpowiedz
@tomeq: komornik to nie handlarz i wiele może się wydarzyć od wyznaczenia licytacji do jej faktycznego terminu. Nie musi sprzedać - ma wyegzekwować. To nie zawsze = sprzedać jakiś fant
  • Odpowiedz
Ale kiedy rzeczoznawca ogląda to auto? Kupujesz, ubezpieczasz, ktoś to wali drugi raz i dostajesz hajs za kradzież.

Masz rację - policja jest w stanie sprawdzić czy VIN był przebijany. Tak jak piszesz - jest ryzyko, jeśli ktoś skontroluje auto.


@Sarza01: W Polsce NIKT nie sprawdza VINu przy żadnej kontroli (chyba że typowo mają cynk że to auto jest trefne), skoro nawet nikt nie sprawdza VINu przy żadnym badaniu technicznym. A pan @Max3nium to jest chyba oderwany od rzeczywistości.

W wielu samochodach są wytłoczone w podłodze samochodu. A #!$%@?, że nikt na to nie patrzy przy autach za 100k
Jokker - > Ale kiedy rzeczoznawca ogląda to auto? Kupujesz, ubezpieczasz, ktoś to wal...

źródło: comment_kZJT9f2PMmpFxNjCqJgdFrG3xwuZImE8.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
@grafikulus: Akurat temat handlu jest mi bliski (jak wspomniałem miałem kolegę co tym się zajmował, tzn nie procederem o którym Ty pisałeś, ale handlem autami których nikt normalny by nie chciał, czyli takie po 100k zł które się kupuje bez oglądania i jednak mu schodziły jak świeże bułeczki) więc nie mogę czytać bzdur jakie tutaj ludzie piszą.
  • Odpowiedz
@Jokker jak to miło mądrego posłuchać xD
Nic dziwnego że to akurat kolega się zajmuje samochodami a nie ty xD
Zaraz biorę młotek i dłuto, kreślę VIN i nabije sobie wypok.pl bo i tak tego nikt nie sprawdza xD
A jak będę brał nowy wóz z salonu to poproszę żeby nie nabijali bo przecież nikt na to nie patrzy. Żadna kontrola, nawet graniczna. xD
Bycie oderwanym od Twojej rzeczywistości akurat dobrze
  • Odpowiedz
jak to miło mądrego posłuchać xD

Nic dziwnego że to akurat kolega się zajmuje samochodami a nie ty xD


@Max3nium: Ja handluję od 2007r ale tańszymi autami i bardzo sporadycznie (kilka aut rocznie). Kolega brał tylko górną półkę premium, dlatego o nim piszę i o jego klientach.

Zaraz biorę młotek i dłuto, kreślę VIN i nabije sobie wypok.pl bo i tak tego nikt nie
  • Odpowiedz
@Max3nium: Widzę że nadal sobie jaja robisz. Myślałem że rozmawiamy poważnie. Ja opisałem swoje doświadczenia - teraz Ty poważnie opisz swoje. Dwa pytania zadałem i czekam na odpowiedź.
  • Odpowiedz
@Max3nium: Widzę, że nie odpowiesz na pytania. Ok, trudno, to kończymy rozmowę. A stwierdzenie o oderwaniu od rzeczywistości nie miało Cię obrazić, tylko stwierdzam że mało wiesz o rzeczywistości, ale w sumie to nawet możesz się cieszyć że takie sytuacje Cię nie dotyczyły i nie jesteś zorientowany w temacie - masz spokojniejsze życie.
  • Odpowiedz