Wpis z mikrobloga

hej orki i orkówny, czy Baśń o Śpiącym Mordorze kogoś zainteresuje? ;)

#mordornadomaniewskiej #piszzwykopem

"
Pić!
Potwornie chce się pić!
To była pierwsza świadoma myśl, jaka się przedarła. Drugą, już odrobinę trzeźwiejszą było: dlaczego, u licha, jest tak ciemno? I gdzie właściwie się znajduję? Ciemność była absolutna. Czułem, że leżę na czymś twardym. I dodatkowo mocno boli mnie głowa.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o raport sytuacyjny. Usiłując opanować zawroty głowy, zacząłem się podnosić na kolana, a gdy to się udało, rękami badać przestrzeń przed sobą. Niemal natychmiast natrafiłem dłońmi na ścianę. Chłodną, ewidentnie metalową. Gdzie ja u licha jestem???
Opierając się o ścianę zdołałem wstać. Zawroty głowy były tak silne, że przez chwilę wydawało mi się, że upadnę, ale po chwili zmniejszyły się na tyle, że zacząłem dłońmi badać ścianę przed sobą, przesuwając się wzdłuż niej. Po chwili natrafiłem na coś. Jakieś poddające się pod naciskiem wypukłości?
Winda! Jestem w windzie! Wszystko zaczynało się zgadzać: ciemność, metalowe ściany, przyciski, a gdy przesuwając się dalej, dotknąłem nogą czegoś miękkiego, co dotykiem rozpoznałem jako swój plecak, zacząłem też sobie przypominać więcej faktów: jechałem do pracy. Później, niż zwykle, bo musiałem zostawiwszy dzieci w szkole poczekać i zamienić kilka słów z nauczycielką. A i chyba burza jakaś była, przypomniało mi się, że do biurowca wpadałem ciesząc się, że zdążyłem w ostatniej chwili, bo niebo zdążyło się zrobić granatowoczarne, zaczynały już spadać pierwsze krople deszczu. Ostatnie, co zdołałem sobie przypomnieć, to właśnie jak wsiadam do windy, która akurat podjechała. I dalej już nic, czarna dziura. Jak przez mgłę jedynie jeszcze myśl, że w budynkowej kantynie chyba dziś jakiś egzotyczne danie na obiad będzie, bo dziwne korzenne zapachy się roznoszą.
Tak, widocznie piorun walnął w budynek, szlag trafił zasilanie i dlatego winda stoi w całkowitych ciemnościach. Tylko skąd ten ból głowy i czemu odzyskałem przytomność leżąc napodłodze, z językiem i gardłem wyschniętymi na wiór? Winda się urwała i spadła? Niemożliwe! Wiedziałem, że w realnym świecie, przy współczesnych windach to właściwie nierealne. Ale może jednak?

Coś było nie tak. Było po prostu zbyt cicho. Gdyby faktycznie urwała się winda, trwałaby jakaś akcja ratunkowa, ba, choćby zwykli w takich sytuacjach gapie z telefonami by stali i nagrywali filmy życia trzymanymi w pionie komórkami, mające im pomóc zostać królami Youtube. Tymczasem nie słyszałem kompletnie nic. Cisza była tak przejmująca, że aż bolała. I to przejmujące pragnienie.
- haaaloooo, ktoś mnie słyszy?! – usiłowałem krzyczeć, ale z wyschniętego gardła wydobyłem coś, co było raczej skrzekiem. Zacząłem dodatkowo bębnić pięściami w ściany windy, ale gdy umilkło echo hałasu, jaki produkowałem, dalej nie słyszałem kompletnie niczego.
Telefon! Przecież mam przy sobie telefon! W naszych windach był normalnie zasięg, a jeśli nawet szlag trafił i zasilanie lokalnych budynkowych stacji GSM, to choć światło będę miał – chyba ta myśl, gdy uświadomiłem sobie możliwość włączenia jakiegokolwiek światła ucieszyła mnie bardziej, niż możliwość wezwania pomocy. Tym większe więc było rozczarowanie, gdy okazało się, że mój telefon jest martwy. Nie reaguje na nic, jakby był kompletnie rozładowany. Co by było dziwne, bo po całej nocy na ładowarce powinienem mieć baterię naładowaną do niemal 100%. Ale ale, jest jeszcze laptop, w plecaku mam laptopa!
Niestety laptop również był martwy. I to już zaczęło mnie martwić. Bo o ile w przypadkowo rozładowaną komórkę byłem w stanie jeszcze uwierzyć, tak razem z martwą windą i martwym laptopem – to było zbyt wiele zbiegów okoliczności. Dotykiem odszukałem jeszcze panel sterowania windą i tam zacząłem na oślep wciskać wszystkie przyciski wiedząc, że jeden z nich jest przyciskiem alarmowym, chyba nawet zdołałem go dotykiem rozróżnić, ale nawet już bez zdziwienia przyjąłem fakt, że jego naciskanie nie przynosiło żadnego skutku.
Apokalipsa? Mityczna północnokoreańska bomba atomowa doleciała nie do Łodzi, jak w popularnym ostatnio dowcipie internetowym, tylko do Warszawy? Myśl, która miała być czarnym humorem nagle wydała mi się całkiem prawdopodobna. Impuls elektromagnetyczny tłumaczyłby, czemu nic nie działa. Nie tłumaczyłby jednak, czemu jest tak straszliwie cicho. Wszyscy inni uciekli? I tylko ja zostałem zamknęty w windzie?
Chyba ta właśnie myśl pobudziła mnie do działania.

CDN
"
  • 4
"
Drzwi do windy udało mi się zlokalizować na dotyk. Oczywiście zamknięte. Po kilku próbach udało się jednak między ich połówki wetknąć wyjęty z plecaka długopis, a dalej już rozciągnąłem je ręcznie. Poddały się po początkowym oporze, jednakże rychło się okazało, że to dopiero początek zabawy, były to bowiem dopiero drzwi wewnętrzne. Przede mną zaś, w dalszym ciągu nic nie widzącym i posługującym się jedynie dotykiem, znajdowały się chyba drzwi zewnętrzne. I
3:

"
To wszystko było bardzo dziwne. Pamiętałem już teraz wyraźnie, jak rano docierałem do pracy, wchodziłem, jak co dzień do biurowca. A teraz, odzyskawszy przytomność wewnątrz nieczynnej windy, znajduję się w ewidentnie martwym i od dawna porzuconym budynku, którego okna porasta jakaś gęsta roślinność, kanapki na ladzie wyglądają, jakby leżały tak od długich miesięcy, a za ladą leżą zwłoki kasjerki wyglądające na martwe od najwyżej kilku godzin. Bo tak to właśnie