Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mireczki już rady sobie nie daje ze swoja głową.
Różowy lvl 25 here.

Wierzycie w duchy? Bo ja chyba zaczynam przez moją chorą głowę, choć wiem że to psychika płata mi figle.
Będzie chyba długo i jak w tanim horrorze.
Jak sobie o tym pomyślę to czuje jak przechodzą mnie ciarki, mam stracha i przestaje myśleć racjonalnie.
To nie bait. Czuje się trochę jak schizofrenik.
Pierwszy epizod pojawił się jak miałam 15 lat.
Noc pierwsza:
Położyłam się spać, na kompie odpalony film. Nagle poczułam, że coś uciska moja klatkę piersiową a ja sama zaczynam spadać w dół (wtapiać się w pościel i leżąc - kręcić w kółko), nie mogłam otworzyć oczu a im bardziej narastał we mnie strach tym było gorzej. W końcu otworzyłam oczy, ale moje ciało było jak z ołowiu. Z ogromnym trudem wyczołgałam się z łóżka, pełzłam po podłodze (coś cały czas jakby dociskało mnie do ziemi, trwało to wieczność) i próbowałam krzyczeć (wołać mame), ale nie wydobywał się ze mnie żaden dźwięk. Gdy tylko udało mi się doczołgać i otworzyć drzwi od pokoju wszystko zniknęło a ja znalazłam się znów w łóżku. Cała mokra, przerażona i wtedy się udało - zawołam mamę. Tu chciałam zaznaczyć, że to kuźwa nie był sen! To absolutnie nie mógł być sen. Wszystko czułam a film, który wtedy leciał na kompie po otworzeniu oczu był w tym samym momencie w którym czołgałam się po zimnej podłodze. Ja po prostu wiem, że to nie był sen.
Strach minął z nadejściem dnia.
Noc druga.
Zaczęło się tak samo. Ale tym razem byłam mądrzejsza. Gdy tylko poczułam co się dzieje starałam się uspokoić, nie bać się. Oczy na pewno miałam zamknięte(nie mogłam ich otworzyć), ale byłam świadoma i jakimś cudem widziałam swój pokój. W jego rogu, przy oknie stała jakaś postać. Nie widziałam jej, ale moja świadomość była pewna, że to kobieta. Wtedy się obudziłam, znów zawołałam mamę i płacząc powiedziałam jej, że oszalałam.
Rano jak zwykle strach minął nawet o tym nie myślałam.
Następne noce były spokojne.
Poszłam spać do koleżanki, Moi rodzice mieli wtedy kryzys i moja mama korzystając z okazji położyła się w moim łóżku. I ta sytuacja nie daje mi spokoju. Gdy wróciłam, mama śmiała się, że tak jej nagadałam, że przeżyła to samo co ja "pierwszej nocy". Opowiadała mi o tym a nawet o szczegółach, które ja pominęłam. Znałam tę historie, nawzajem dopowiadałyśmy sobie co za chwilę się stanie. Z jednym szczegółem, ja próbowałam wołać ją, a ona mojego ojca by jej pomógł.
Zaczęłam szukać informacji. I znalazłam. Paraliż senny. Uff... Tylko ta moja mama, nie okłamałaby mnie, no i skąd znała szczegóły?
Później pojawiało się to sporadycznie i w lżejszej wersji (moja mama doświadczyła tego jeszcze tylko raz - dużo później). Nauczyłam się sobie z tym radzić. Wystarczyło się opanować, nie bać się i starać oddychać miarowo. Na wszelki wypadek jednak nie otwierałam wieczorem okna (naczytałam się przy okazji paraliżu, że kiedyś wierzono że otwarte okno po zmroku to zaproszenie dla hmm zjaw, duchów etc. xDD). Trzeba tu dodać fakt, że za każdym razem moja świadomość wizualizowała sobie tą samą kobietę, nawet jeśli jej nie widziałam to czułam, że jest obok. Przyzwyczaiłam się do tego i nie bałam się, to tylko paraliż senny, nic więcej.
Noc enta:
Miałam ciężki dzień. Wieczorem wskoczyłam do łóżka, zadowolona że w końcu mogę odpocząć. Czuje, że zasypiam, jest miło i ciepło. Moja siostra położyła się obok mnie i złapała mnie za rękę. Po ciężkim dniu było to cholernie miłe. Głaskała mnie po głowie, czułam jej dotyk. Do czasu aż mój mózg otrzeźwiał i przypomniał mi, że moja siostra wyprowadziła się rok wcześniej. Jak tylko sobie o tym przypomniałam wpadłam w panikę. Znów zaczęłam spadać w dół z pełną świadomością i uczuciem, że owa kobieta jest tuż obok. Na siłę próbowałam otworzyć oczy, aż w końcu uspokoiłam się i minęło. Czułam jej dotyk. Kurfa co się dzieje.
Później wyprowadziłyśmy się z mamuśką od taty. Wtedy znów pojawiło się coś nowego. Po każdym wybudzeniu się z paraliżu, któremu towarzyszył strach czułam się przykuta do łóżka. Nie spałam już ale nie mogłam wstać ani powstrzymać się przed ponownym zaśnięciem. Czułam się jakbym była na strasznym haju, musiałam zamknąć oczy i koniec! A gdy tylko je zamykałam znów czułam ucisk, zawroty głowy i ten "dołek" w który wpadałam. Aż w końcu po któreś próbie zmuszałam się by wstać, iść i włożyć głowę pod zimną wodę. Wtedy już zasypiałam spokojnie, ale zanim to zrobiłam przeżywałam 3-4 "paraliże" w ciągłym strachu.
Próbowałam nawet zasypiania w południe. Wtedy strach był mniejszy i mogłabym dać temu trwać by zobaczyć co będzie dalej. Ale to pojawiało się tylko nocą.
W między czasie poznałam swojego męża i urodziłam dziecko.
Przy nim w łóżku przeżyłam "ostatni paraliż". Śniłam normalnie, leżeliśmy w łóżku a ja spokojnie patrzyłam jak "ta kobieta" gotuje w naszej kuchni. Wtedy tez pierwszy raz ją zobaczyłam, nie tylko czułam ale i widziałam. Miała tylko krótsze włosy niż wcześniej, ale to była ona. Gdy to do mnie dotarło znów wpadłam w ten dołek z którego nie mogłam się wyrwać.

Kilka lat spokoju aż do wczoraj. Śnie. Stoimy z niebieskim w kuchni, robimy obiad, na dworze jest ciemno. Ktoś puka. Niebieski każe mi otworzyć, mówi mi że to jego wujek. Jestem zdziwiona, ale otwieram drzwi. Za drzwiami stoi facet, jest strasznie ciemno. Ale wiem dokładnie, że jest stary ma brodę i dłuższe siwe włosy. Twarzy nie widzę. Nie wchodzi, ja zamykam drzwi i czuje znajome uczucie. Tylko nie to! obleciał mnie strach więc podbiegam do niebieskiego i krzyczę, że ma mnie obudzić. Wpadam w panikę, wiem że śnie. Szarpie go i płacze. On nie reaguje. Siadam na kanapę i zaczynam się szczypać, bić po udach normalnie czuje ból, ale dalej jestem w tym popieprzonym śnie. W końcu się budzę, ale nie mam siły po chwili znów zasypiam. Boże! Znów ten gościu, stoi w salonie a ja próbuje się obudzić. I budzę się, otwieram oczy trzymam powieki palcami by nie zasnąć, no ale zasypiam i znów to samo. W końcu udało mi się. Wstałam i doczłapałam się do salonu. Niebieski przegląda jakieś stronki na necie. Kładę się obok niego, pyta co się dzieje, odpowiadam mu, że mam koszmary. Zasypiam. Wiem, że jest obok już się nie boję. Wpadam w dołek i nagle otwieram oczy, niebieski stoi nade mną. Pytam czemu mnie budzi (być może "rzucałam się" przez sen) mówi, że w sumie to nie wie, że śpie na kanapie od godziny (dla mnie to trwało jakieś 30sek), wygodniej byłoby mi w łóżku i że pójdzie ze mną żebym się nie bała.
Wstaje, niebieski mnie obejmuje i z przerażeniem każe mi ściągnąć koszulkę. Pyta co mi się śniło, bo koszulka jest przemoczona tak jakby ktoś wylał na mnie wiadro wody. Idę pod prysznic, nie śpię już do rana.
Kobieta zniknęła, ale jak widać mam nowego przyjaciela...

Skróciłam tą historię więc dodam tu, że rozmawiałam o tym z psychiatrą jak miałam jakieś 18 lat. Zbył mnie, być może nawet w połowie nie uwierzył, to tylko sen, tak czasem bywa, do widzenia.
Próbować dalej u psychiatry? Co robić? Mimo że to nie przeszkadza w codziennym życiu to strach jaki temu towarzyszy jest ogromny.
Może ktoś ma podobne problemy ze snami?
Opowiedziałam o tym mamie, powiedziała tylko, że ostatnio też miewa koszmary, ale nie jest to to samo co "wtedy" - ten pierwszy raz.
Naprawdę nie wierze w duchy, wiem że to tylko moja głowa, ale gdy czułam tą kobietę a teraz tego mężczyznę to jest to tak namacalne, tak prawdziwe...
Czy ktoś z was miewa paraliże senne? Jaki macie na to sposób? Jak się z tego wyrywacie? I czy też są aż tak przerażające?
#swiadomysen #paranormalne #paralizsenny

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
  • 14
Czy ktoś z was miewa paraliże senne? Jaki macie na to sposób? Jak się z tego wyrywacie? I czy też są aż tak przerażające?


@AnonimoweMirkoWyznania: No niestety. U mnie są na tyle rzadko, że nie sposób się do nich przyzwyczaić. Za każdym razem, gdy już zapomnę, że coś takiego w ogóle miałem, znowu się pojawia i przypomina o sobie. I zawsze jest to traumatyczne przeżycie, bo razem z paraliżem przychodzą "goście",
@AnonimoweMirkoWyznania: takie rzeczy można kontrolować tylko trzeba się tego nauczyć, ja też nie raz widywałem różne istoty ale udało mi się wyrobić nawyk obojętności/ciekawości wobec nich i nie czułem strachu i zazwyczaj znikały albo zmieniała się sceneria. Najgorsze co można zrobić to pozwolić żeby umysł się rozkręcił w strachu, przerażenie jakie wtedy się odczuwa to jest coś nie do opisania. No i wejście w ich kontekst(tych istot) to też często bywa
@AnonimoweMirkoWyznania: zanim dowiedziałam się o istnieniu czegoś takiego jak paraliż senny, to myślałam podobnie, wydawało mi się, że naprawdę coś złego składa mi niezapowiedziane wizyty. Później było już lepiej, mając świadomość, że paraliżu doświadcza bardzo wiele osób, nauczyłam się być raczej widzem, a nie głównym uczestnikiem. I tak jak pisze @mat888 najgorsze co można zrobić to karmić wtedy nasz umysł strachem, bo wtedy rokzręcają się coraz bardziej pokręcone akcje.
Zauważyłam też,
Odezwij się na priv. Przeczytałem dopiero pierwszą część, dokończę jutro bo już kładę się spać. Taki stan co się ruszyć nie możesz to paraliż senny.