Wpis z mikrobloga

@tomekg0: Nosiło się opornik w kurtce jako symbol oporu wobec władzy. Za coś takiego można było zostać wsadzonym do paki na 48h (i często skatowanym) lub skatowanym na miejscu przez ZOMO. Dobrze czytasz, za kawałek elektronicznej części w płaszczu. Dlatego jak dziś patrzę na #ciamajdan i te ich ryki, że jest tak samo jak wtedy... cóż, sama bym im z chęcią... a niech tam, wrzucilabym tych suchoklatesów i feministki do ich
@Jendrej: To zależy co masz na myśli pisząc zawsze. Zdjęcie jest z mojej typowej wycieczki rowerowej jesienią, kiedy muszę mieć ciepło, ale nie za ciepło i ubranie musi być odporne na wiatr. W domu noszę się bardziej po menelsku, to znaczy w byle czym, a do pracy czy rozmów z klientami mam inne, porządniejsze ubrania. Cieplejszą porą chyba wyglądam lepiej, acz na rowerze chustkę mam zawsze, odstające uszy nie lubią wiatru.
@lavinka no ja na rowerze jeżdżę w takiej lekkiej kurtce, a nie we frędzlach. I kaptur zakładam. Wstydziłbym się w czymś takim pokazać na ulicy, ale może to kwestia płci i przyzwyczajeń. I wieku :D
@lavinka To nie jest sportowa kurtka, tylko taka normalna. Za mało neutralne dla mnie to ubranie po prostu, nawet bym na coś takiego nie popatrzył w sklepie. Coś jak mój stosunek do tych tzw. kominów – no kto by to kupił? A jednak ludzie kupują. Wygląda jak złożony z niepasujących do siebie części.
@Jendrej: Są różne kominy, ja tam wolę swój indyjski szal. Kwestia nie wiem, sensoryczna chyba, bo typowe mnie drapią (nie muszą wełniane, akryl też mnie denerwuje).