Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Będzie krótko. Mam 20 lat i wczoraj wychodzę do kolegi, zapomniałem rękawiczek na rower i dzwonie do drzwi i mama do mnie z tekstem "A Ty gdzie byłeś?" to jej mówie "Jeszcze nigdzie ale do kolegi jadę". A ona na to, że "mógłbym jej powiedzieć, że jadę a nie tak bez słowa wychodzę" na co jej odparłem, że "Nie mam już 5 lat, od dawna jestem dorosły i mogę wychodzić bez żadnego informowania i tłumaczenia się". Brzmi to jakbym ja się denerwował niepotrzebnie ale to ona zawsze z presją taką mówi takie rzeczy albo pyta o której wrócę, nie tak normalnie tylko brzmi jak z takim wyrzutem, że brzmi jak do dziecka kilkuletniego, nadopiekuńczość chyba za dużą ma w sobie. Albo kolejnego dnia się pyta o której wróciłem za każdym razem a mi się nie chce już na to odpowiadać po co jej te informacje, po co jej ta wiedza, czy ja nie mogę po prostu sobie wyjść, wrócić i tyle bez żadnego kontrolowania? xD Mirki jak myślicie, dobrze odpowiedziałem jej? Mi się wydaje, że tak, mam swoje zdanie i to ważne. Ale co z całą sytuacją według Was?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 101
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

dom to nie hotel z którego można wchodzić i wychodzić kiedy się chce bez słowa


@pcstud: można, pod warunkiem że to twój dom i mieszkasz w nim sam. Ja sam nie mieszkam i zawsze daje mniej więcej znać kiedy wrócę. Opis chyba zachłysnął się dorosłością i nie ogarnia, że można się tak normalnie, po ludzku o kogoś martwić. Bo można wyjść na p--o na godzinę do baru pod blokiem i
  • Odpowiedz
@sprewell: Nie wiem, to już zależy od sytuacji.
Ja na przykład mam 23 lata , mieszkam u rodziców. Ojciec ciągle za granicą, brat na stancji na studiach. Ja pracuję , dokładam się i jakoś to się żyje. Beze mnie matka przychodziłaby z pracy i siedziała samiutka, ja też gdybym się wyprowadził- byłbym sam jak palec... Jakby mi się nie podobało mógłbym co najwyżej wynająć mieszkanie w mieście, wtedy żyłbym od 1-go do 1-go. Dziewczyny nie mam i jakoś za tym nie biegam . Czasem zdarzy się miło spędzić czas kotzystając z roksy ;)
Nikt nie traktuje mnie jak 5-letnie dziecko i ja też tak się nie czuję. Tyle, że ja sobie to sam wypracowałem.

Na pewno w końcu przyjdzie czas się wyprowadzić, i poradzę sobie bez większego problemu.
W delegacji samemu dawałem radę samemu po kilka tyg. to dam i sam
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: w domu rodzinnym nie doceniałem tego. Zawsze się w--------m. Teraz gdy mieszkam sam ze znajomymi to bardzo często mówimy gdzie i spodziewany powrót by zacząć se martwić i szukać truchła jak nie wróci przez n + 24h. Jest bezpieczniej bo wiemy ze ktoś wie
  • Odpowiedz
Też mam tę dwadzieścia kilka lat i też się mnie zawsze pytają dokąd idę i kiedy wrócę. Nie widzę potrzeby, żeby nie odpowiadać, więc zawsze mówię. Po co się spinać?
  • Odpowiedz
@Niuniejszyn: Mam 30'tkę na karku i zawsze informuję gdzie idę, mniej więcej o której będę. A jak dojechałem na miejsce, to dałem cynk, że jestem i nie miałem wypadku po drodze. Wiele takie gesty nie kosztują, a druga strona jest spokojna.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Ja jestem starą krową, która mieszka z rodziną dalej i zawsze im mówię, że wychodzę. Nie mówię dokładnie o której wrócę coś w stylu "koło 20" i o 21 i tak za mną nikt pościgu nie pośle, a napisanie smsa "będę później, bo idę pić" nikogo nie boli...
Tak samo jak rodzina wychodzi to mi mówią i dają znać, że żyją. Normalna sprawa jak ludzie ze sobą żyjesz. I
  • Odpowiedz