Wpis z mikrobloga

Pamiętam( ͡° ͜ʖ ͡°), jak byłam mniejsza to śmiałam się z ludzi, którzy chorobliwie myli ręce. Ale moje dzieciństwo i całe dorastanie było taką karuzelą śmiechu i #!$%@?, że szkoda gadać, ale o tym kiedy indziej :D
Teraz będzie mocniej, bo o nerwicy natręctw. Zanim pójdę spać, sprawdzam gazy. Czy na pewno wszystkie są wyłączone albo czy mi się coś nie przewidziało, bo przecież jeden moment nieuwagi i wszystko wybuchnie ( tak, mam w podświadomości to że somsiad mógł zostawić włączone i i tak wszystko wybuchnie, nieważne ile razy będę sprawdzać moje), wyobraźnia działa tak, że gdy tylko gaszę światło w kuchni to kurki od gazów same się odkręcają, więc zapalam znowu, i znowu. Najgorzej jak wmówię sobie, że nawet nie wiedziałam kiedy, sama je odkręciłam, więc nie ufając swojej #!$%@? mózgowej, wracam ponownie.
Czasami wszystkie wykonywane przeze mnie czynności przed snem trwają ponad godzinę. Następny przystanek na drodze do łóżka to drzwi wejściowe. Czy aby na pewno są zamknięte? Kręcę kluczem kila razy odchodząc i wracając, szarpiąc za klamkę i upewniając się, że nikt w nocy nie wejdzie do mojego mieszkania i mnie nie zadźga nożem gdy będę spać.
Następnie check-out wszystkich okien, czy są pozamykane i nie ma szczelin? Przecież nocą mogą do mnie przyjść pająki albo jakieś inne potwory...a jak zawieje takim chłodem, jak w oszukać przeznaczenie to już w ogóle zesram się po pachy i nie zasnę. Najgorsze są szafy i lustra. Nie lubię wieczorem przechodzić koło luster, bo za każdym razem boję się że coś lub kogoś zobaczę w odbiciu za mną, lub zamiast mojej twarzy. Szafy to już szczyt wszystkiego, zaglądanie pod łóżko było kiedyś rutyną, teraz stało się nią zajrzenie do szafy, czy aby na pewno nikt się tam nie ukrył i nie wyjdzie w nocy.
Po wykonaniu tych wszystkich czynności mogę spokojnie zasnąć, ale wystarczy jedna myśl, żeby zakłócić mój spokój. Wystarczy, że ją do siebie dopuszczę i już jestem cała spięta i zestresowana:
me; ,a co jak akurat dzisiaj te gazy są jednak włączone? Przecież wystarczy jedna iskra.
me2; nigdy nie wyjdziesz z tego gówna, trzeba walczyć małymi krokami, teraz jest ten moment, kiedy idziesz spać i budzisz się dumna z siebie, że robisz postępy.
me; chcesz mnie przechytrzyć, ja wiem, że to WŁAŚNIE dzisiaj coś się stanie, i WŁAŚNIE dlatego że dzisiaj nie sprawdziłaś, to będzie Twoja wina.
I #!$%@?, lezę tam znowu tłumacząc się przed sobą, że to ostatni raz i że przezorny zawsze ubezpieczony xd #!$%@?
Ogólnie taka lękliwość nie daje żyć, bo załóżmy, że robię coś na kompie, oglądam serial, gotuję obiad, cokolwiek. To w przypadku filmików itd. wmawiam sobie że muszę przewijać o parę sekund do tyłu bo jeśli tego nie zrobię to ciągle będę o tym myśleć. Jak czytam książkę, to zdarza się, że przeczytam to samo zdanie dziesięć razy, bo czuję że MUSZĘ. I cofam się do niego i znowu czytam, nawet jak już jestem parę zdań dalej xd Jak gotuję, to wszystko musi być czyste, ręce umyte milion razy i wszędzie, jak #!$%@? chirurg i za paznokciami i po nadgarstki i między palcami. Najgorzej jak postawię suszarkę z praniem nie w tym miejscu co zawsze i dziesięć razy w ciągu dnia potrafię mieć mini zawał i podskoczyć ,,bo ktoś tam stoi ".( ͡° ͜ʖ ͡°)
Byłam o gównianych psychiatrów, którzy zasypiali w fotelu jak im o tym mówiłam ( #!$%@? stare kiepy), czasami zastanawiam się który to jest poziom #!$%@? nerwicowego( ͡° ͜ʖ ͡°)
#depresja #nerwica #przegryw #logikarozowychpaskow
  • 12
@Crybaby

Z tym gazem i zakluczonymi drzwiami to i ja nawet miałem, ale nie w tak drastycznym stopniu jak Ty. Potrafiłem wyjść z domu i cofnąć się pod natretnymi myślami, czy aby napewno kurki są zakręcone, drzwi zakluczone. Jakoś z tego wyrosłem, ale miałem namiastkę tego co czujesz. Obecnie z takich natręctw, ale bardzo w niskim stopniu to mam zjedzenie banana z rana, kiedyś miałem mało magnezu w organizmie i skurcze, mimo
@Gasquet: nawet bym nie pomyślała, że można mieć taki przypadek xd może rób sobie rano jakiegoś szejka z bananem, upiecz chleb bananowy albo jedz jogurt bananowy żeby bardziej smakowało ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@Crybaby: o #!$%@? xd ale mnie twój post rozbawił :) jak tak czytałem to aż sam poczułem przez jakie męki musisz przechodzić, jak byłem mały to #!$%@?ło u mnie w łazience bolier i później przez kilka lat mi #!$%@?ło podobnie do ciebie. Wyłączałem, szedłem się położyć i rozkmina... a jak #!$%@? jednak nie wyłączyłem i znów jebnie? aa lepiej pójdę sprawdzić xd straszna maskra ogólnie, ale później powiedziałem sobie nie i