Wpis z mikrobloga

Colega @wujaUBek poruszył dosyć ciekawy temat związków między gnostycyzmem a wierzeniami wywodzącymi się z subkontynentu
Indyjskiego. Nie jest to moja działka i zbytnio się na tym nie znam, ale zainteresowało mnie to na tyle, że postanowiłem się przyjrzeć tematowi i ten krótki tekścik powstał jako podsumowanie tego  co udało mi się dowiedzieć i jak się na to zapatruje.

Opieram się przede wszystkim na artykule Giovanni’ego Verardi pt. „The Buddhists, the Gnostics and the Antomistic Society or the Arabian Sea in the First-Second Century AD” i “The Gnostic Gospels” Elaine Pagels. Verardi to krótkie podsumowanie podobieństw między buddyzmem a gnostycyzmem a książka Pagels omawia odkrycia z Nag Hammadi.

Zacznijmy o od historii. Jednym z pierwszych który zaczął doszukiwać się związków między gnostycyzmem a buddyzmem był Edward Conze, autor „Buddhism and Gnosticism”. Inspirował się pracami Izaaka Jakuba Schmidta, misjonarza i orientalisty. Conze wziął na warsztat jedną ze szkół buddyzmu, mahajanę.

Widział w jej naukach najwięcej podobieństw do poglądów typowych dla gnostyków. Conze był przekonany, że podobieństw jest zbyt dużo i są one zbyt wielkie żeby mówić o przypadku. Dlatego też zobaczmy je sobie na szybko żeby wiedzieć o czym mowa.

Dodajmy tylko, że zawarte tu uwagi nie odnoszą się do całości poglądów buddyjskich. Jeśli chodzi o ten system religijno- filozoficzny to
UWAGA! UWAGA! UWAGA! mam o nim bardzo nikłe pojęcie i w całości (znaczy bezkrytycznie) opieram się na Verardim i Conze. Jak coś reklamacje słać do tych dżentelmenów. Zdaniem tych panów mahajanę i gnozę łączy:

1.       Podejście do świata: miejsce uwięzienia dusz

2.       Dualizm: wyraźna różnica między samsarą a nirwaną oraz materią a duchem

3.       Podejście do boskich bytów: istnieją, ale nie są wszechmocne i nie mogą się równać z Oświeconym na podobnej zasadzie jak u
gnostyków żaden bóg nie może równać się z Nadrzędnym Bogiem

4.       Indywidualizm: zbawienie osiąga się indywidualnie dzięki poznaniu

5.       Dzielenie ludzi na kategorie: to akurat nie z mahajany a z terawady, wielu gnostyków również wierzyło, że ludzkość dzieli się na kilka kategorii

6.       Istnienie zbawiciela który oświeca i odsłania prawdę (buddowie i Chrystus)

7.       „Doketyzm”- w mahajanie buddowie niejako „nie należą do tego świata” podobnie jak Chrystus w rozumieniu wielu gnostyków był zjawą/ boskim duchem

8.       Negatywne nastawienie wobec ciała, rozumianego jako źródło popędów przeszkadzających w osiągnięciu zbawienia

Oczywiście zarówno założenia gnostycyzmu (jeśli uważnie czytaliśmy odcinek mu poświęcony to wiemy, że to zbiorcza nazwa na nurty religijne nieraz bardzo różne od siebie a nie jednorodny ruch) i mahajany zostały tutaj bardzo „spłaszczone”.

Co na przykład z „gnostykami” którzy nie byli doketystami (jak np. autor Apokryfonu Jakuba) albo nie byli przekonani, że stworzenie to
zło (Ewangelia Prawdy) a efekt działania Błędu (Szatana)? Widać jednak daleko idące podobieństwa, które pozwalają sądzić, że wpływy indyjskie odcisnęły się na gnostycyzmie.

Tutaj jednak pojawia się pewne „ale” i przyznają to sami autorzy tego konceptu (co bardzo dobrze o nich świadczy)- nie mamy żadnych wiarygodnych źródeł, które pozwoliły by nam prześledzić transmisję
idei z Indii na Bliski Wschód.

I tu w zasadzie moglibyśmy zakończyć bo historycy do pracy potrzebują źródeł, a iskanie podobieństw daje co najwyżej prawo do przypuszczeń, które (już kiedyś o tym pisałem przy okazji rzekomego szaleństwa Pawła) mogą być co najwyżej mniej lub bardziej prawdopodobne.

Oczywiście to integralna część historii, ale rozchodzi się o to żeby mieć świadomość tego jakie ograniczenia wynikają z faktu, że nie mamy na dany temat źródeł.

Jest zasadnicza różnica między wpływami greckimi na chrześcijaństwo a możliwymi wpływami buddyjskimi- greckie możemy prześledzić „bezpośrednio”. To znaczy autorzy piszący o np. Chrystusie jako logosie używali dokładnie tych samych sformułowań co autorzy pogańscy.

Co więcej wiemy, że pisarze wczesnochrześcijańscy (zarówno ci uznani
za ortodoksyjnych jak i heretyków) wywodzili się z kultury helleńskiej, syriackiej, perskiej, koptyjskiej, żydowskiej, łacińskiej. Siłą rzeczy, jako osoby wykształcone, MUSIELI w jakimś
stopniu znać tradycje intelektualne i religijne swoich kultur. Nie wiemy nic o żadnym autorze który wywodził się z którejś z rozlicznych
kultur subkontynentu.

Dlatego też historycy nie podejmują tego tropu (tj. związków gnostycko- indyjskich) , a jeśli podejmują, to co najwyżej napiszą, że
to prawdopodobne i przejdą do czegoś bardziej „namacalnego”. To po prostu kwestia metodologii historii jako dyscypliny akademickiej-
pracujemy na źródłach, nie ma źródeł- ciężko mówić, że robimy historię.

To nie wynik ignorancji czy uprzedzeń tylko uczciwości i ograniczeń. Nikt nie mówi, że nie było „indyjskiego łącznika”- tylko, że w
sytuacji gdy nie mamy źródeł żaden uczciwy historyk nie może powiedzieć, że: „Ha! To na pewno przejęli od Indusów bo oni wpadli na
to kilkaset lat wcześniej”.

No nie. Żeby być uczciwym należy powiedzieć, że owszem mamy pewne wskazówki na temat tego, że do kontaktów i transmisji idei mogło dojść
oraz, że analiza wierzeń sprawia, że jest to wysoce prawdopodobne.

O tyle bardziej prawdopodobne, że podobne idee przenikały także z mazdaizmu, który był bliższy kulturom Bliskiego Wschodu, bo przez 3
wieki żyły pod panowaniem Persów dla których był to „rodzimy” system wierzeń”. No, ale przejdźmy do Indii i tego co przemawia na korzyść tezy, że miały one wpływ na gnostycyzm.

Przede wszystkim, wbrew temu co myślimy o przeszłości, nasi przodkowie też byli mobilni. W interesującym nas okresie nawet bardziej, bo
Bliski Wschód i basen Morza Śródziemnego były zjednoczone pod jedną
władzą, która zapewniała stabilność i bezpieczeństwo. Dzięki temu
handel na dalekie odległości był dalece mniej ryzykowny.

Ze źródeł i wykopalisk wiemy, że kupcy cesarstwa utrzymywali ożywione
kontakty handlowe z Indiami i, że w wyniku działalności misjonarskiej
część Indusów nawróciła się na chrześcijaństwo, zwłaszcza na terenach
obecnie wchodzących w skład stanu Kerala. Było to o tyle prostsze, że
obszary te zamieszkiwali Żydzi koczińscy, których obecność w Indiach
datuje się czasem nawet od VI wieku p.n.e.

Zarówno chrześcijanie (zwani chrześcijanami świętego Tomasza) jak i
żydzi żyją tam do dzisiaj. Ba! Prawie co piąty mieszkaniec stanu jest
chrześcijaninem. Skoro możliwa była transmisja chrystianizmu na
Wschód, to czemu nie wierzeń indyjskich na Bliski Wschód i do całego
Cesarstwa Rzymskiego?

Powiem więcej- tutaj nawet nie musimy gdybać i przypuszczać, gdyż ze
źródeł wiemy, że misjonarze buddyjscy działali na przykład w
Aleksandrii, a mamy dobre powody żeby sądzić, że także w innych
ważnych miastach Cesarstwa. Hipolit Rzymski który tworzył w III wieku
wiedział na przykład o braminach i uważał ich za inspiratorów
zachodnich herezji.

Tutaj oddaje głos Pagels która w kilku słowach ujmuje to o czym
pisałem przez kilka ostatnich akapitów- „Te wskazówki pokazują, że
istnieje taka możliwość (wpływów indyjskich na gnozę- przypisek mój),
ale dowody którymi dysponujemy nie pozwalają na rozstrzygnięcie. Wiemy
bowiem, że bliźniacze tradycje mogą powstać niezależnie od siebie w
różnych kulturach, w różnych okresach czasu”. Dziękuje pani Pagels.

Od siebie dodam tylko, że nie nawet jeśli idee z subkontynentu
ukształtowały gnostycyzm (a mamy wiele powodów żeby tak mniemać) to
nie wiemy w jaki sposób ta transmisja się odbyła. Może przez mazdaizm,
a może z mazdaizmu do kultury helleńskiej i z niej do gnostycyzmu,
może z buddyzmu bezpośrednio, a może przez wpływy grecko- baktryjskie,
a może jeszcze jakoś inaczej? Pozostają nam przypuszczenia.

Dlaczego o tym nie wspomniałem w tekście? Bo o tym nie wiedziałem,
ponadto żaden z autorów na pracach których opieram się przy robieniu
tej serii nie zająknął się nawet słowem o możliwych wpływach
indyjskich- prawdopodobnie efekt tego o czym pisała Pagels.

Tak czy inaczej dzięki @wujaUBek za poruszenie tego tematu- nie dość,
że ciekawy to nadarzyła się fajna okazja, żeby pokazać jakim
ograniczenia podlega dyscyplina zwana historią.

PS. Jako, że to tekst w którym wiele z poruszonych tematów to dla mnie
totalna terra incognita, szukanie błędów mile widziane. I mam na myśli
nie tylko błędy ortograficzne i gramatyczne, ale także merytoryczne.

Tekst umieszczany za pomocą telefonu więc nie wiem czy nie będzie cyrków z formatowaniem.

#gruparatowaniapoziomu #chrzescijanstwo#katolicyzm #niedoszlahistoria #historia #4konserwy#neuropa #ateizm #zainteresowania #buddyzm
niedoszly_andrzej - Colega @wujaUBek poruszył dosyć ciekawy temat związków między gno...

źródło: comment_odzbJwC7Xrh7FF4xePVWSzUq0WOg9Nnf.jpg

Pobierz
  • 12
  • Odpowiedz