Wpis z mikrobloga

Zapewne niedługo będzie głośny temat ustawy zakazujący hodowli zwierząt na futra. Projekt mocno popiera PiS i ma ogromne poparcie Jarosława Kaczyńskiego, który nazywa argumenty lobbystów futrzarskich bajkami.

Podejrzewam również, że niedługo na wykopie zacznie się szczekanie, że to zabijanie dochodowej gałęzi gospodarki, więc chciałbym już teraz obalić najpopularniejszy argument dotyczący zatrudnienia ludzi na takich fermach i zyskach jakie trafiają do budżetu państwa.

Ile tak naprawdę przemysł futrzarski zatrudnia ludzi?

Hodowcy na samym początku utrzymywali, że w branży futrzarskiej zatrudnione jest 50.000 osób i takie informację miały pochodzić od Ministerstwa Rolnictwa - nagłaśniał je poseł Norbert Kaczmarczyk z ruchu Kukiza. Jednak te dane są kompletnie wyssane z palca. Ministerstwo Rolnictwo zaprzeczyło, że podawało jakiekolwiek dane dotyczące zatrudnienia na takich fermach i twierdzi, że obecnie nie posiada w ogóle takich danych. Liczba jest tym bardziej absurdalna, że organizacja Fur Europe podaje statystyki, że w całej Europie branża futrzarska daje prace 60 tysięcy osób. Po małych korektach polscy hodowcy doszli do wniosku, że nie zatrudniają jednak 50 tysięcy osób, a jedynie 13 tysięcy - na co też nie mają dowodów i liczba prawdopodobnie nadal jest mniejsza i oscyluje wokół 10.000 zatrudnionych.

Należy również wspomnieć, że są to bardzo słabo opłacane miejsca pracy i szacuje się, że około 50% zatrudnionych pracowników to obywatele Ukrainy i innych wschodnich krajów. Daje nam to ostatecznie obraz, że na fermach futrzarskich nie znajduje zatrudnienia 50 tysięcy osób, a 10 razy mniej.

Jeśli dodamy do tego, że obecnie w Polsce trwa ponad 100 protestów mieszkańców przeciwko fermom futrzarskim w ich miejscowości, a wartości działek oraz nieruchomości w okolicy ferm drastycznie spada zaryzykowałbym stwierdzeniem, że więcej osób ponosi obecnie wysokie koszta, a nie zyski w związku z działaniem tej branży.

Czy przemysł futrzarski przynosi duże zyski dla naszego budżetu?

Futrzarscy lobbyście posuwają się nawet do stwierdzeń, że to oni finansują 500+. Prawda jest jednak taka, że to kolejne populistyczne bajki, które mają namieszać w głowie społeczeństwu. Fermy nie płacą praktycznie podatków, są traktowane jako dział specjalny produkcji rolnej. Norka traktowana jest przez polskie prawo na równi z kurczakiem. Więc jest to super dochody biznes, ale wyłącznie dla małej grupy lobbystów, która czerpie z niej ogromne zyski pozostające w ich kieszeni.

#neuropa #4konserwy #pis #futro #ekonomia #wegetarianizm #polityka
Pobierz Clefairy - Zapewne niedługo będzie głośny temat ustawy zakazujący hodowli zwierząt na...
źródło: comment_IWnxL59fnOYp4krYCXT6lfFTG05MqjXD.jpg
  • 31
@Clefairy popieram biznes, nie popieram metod hodowli. Jak zwierzaki cierpia, niech dostana dodatkowa opieke prawna. Dodatkowo kontrolowac ich chocby codziennie
@wojtek_bez_portek: Dobrze powiedziane - zieloni chcą zagazować 10k miejsc pracy, bo gdzieś tam ktoś tam zobaczył że jakieś zwierzę idzie na przemiał. Wykwalikifikowany czy nie, to nadal praca, a potem wielkie zdziwienie, że w imię niczego wyparowało kilkadziesiąt tysięcy z budżetu, przehandlowanych na kilka tysięcy bezrobotnych...
@ZoltanChivay:

ponoć futro najlepiej odchodzi od wciąż żywych lisów


Dobrze, żeś dodał to PONOĆ bo to wiele zmienia. Ileż jeszcze wody w rzece będzie musiało upłynąć zanim w temacie zaczną wypowiadać się eksperci albo chociaż ludzie, którzy mają choćby minimalne pojęcie w temacie a nie eko-oszołomy, niedzielni ekolodzy i ignoranci.

Ubój wszystkich zwierząt jest ściśle regulowany i nie można ich sobie ot tak odzierać żywcem ze skóry. I tylko proszę bez
@Clefairy:

Jarosława Kaczyńskiego, który nazywa argumenty lobbystów futrzarskich bajkami.


Czy kot Jarosława Kaczyńskiego przeszedł już na wegetarianizm? Chodzenie w futrze nie jest niezbędne do życia, a trzymanie kilkunastu milionów kotów i psów w polskich gospodarstwach domowych jest rzekomo niezbędne? Utrzymywanie tak licznej populacji drapieżników oznacza śmierć mnóstwa zwierząt hodowanych na mięso. W imię czego?
@Clefairy: twoj tekst to wlasciwie niczym sie nie rozni od tych co podaja ze w branzy pracuje 50k ludzi, sam wtracasz dane z dupy. Co wiecej, pytanie ile osob pracuje w innych branzach, ktore korzystaja na wspolpracy z branza futrzarska. Zreszta jak nie w pl to produkcja przeniesie sie do innych krajow. A niemcy juz ostrza sobie zeby na utylizacje odpadow, ktore szly na zarlo dla futerkowcow. Padna wieloletnie interesy, z
@Clefairy: @venomik: @Pan_Krolik: Tu trzeba zrównoważyć dwie rzeczy:

1. Argument natury ekonomicznej, wcale nie słaby. Branża futerkowa to nie tylko wpływy do budżetu w setkach milionach złotych, to nie tylko jakiś miliard z hakiem do PKB, to też bezpośrednie zatrudnienie dla koło 10 tysięcy osób, jak i wpływ na koło 40 tysięcy innych (stąd te 50 tysięcy, jeśli przedstawione tylko jako bezpośredni pracownicy, to nieuczciwie). Branża futerkowa wpływa również
@Clefairy: Mięsko smakuje, futerko jest bleeee.

Żeby było też coś dla vegan. Rośliny są świadome(o ile można mówić o świadomości roślin) tego że są zjadane. Rośliny jak każde żywe organizmy odczuwają ból (odbierają go inaczej jednak impuls elektryczny wędruje od rozdartych/nadgryzionych tkanek do łodygi skąd rozchodzi się po całej roślinie).

Proponuje wymordować wszystkie osy z afryki co składają jaja w skorpionach/pająkach a ich larwy wyjadają sobie drogę na świat z żywego
@Peeleejin:

Rośliny są świadome(o ile można mówić o świadomości roślin) tego że są zjadane. Rośliny jak każde żywe organizmy >odczuwają ból


poprosze zródło tego ze rosliny odczuwają ból a nie reagują na bodźce takie jak np. promienie słoneczne