Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Drodzy Wykopowicze,
Piszę to ze łzami w oczach.
Zepsułem. Zepsułem wszystko co mogłem.
Ale po kolei.
Byłem z dziewczyną (okres tego ile byliśmy razem nie jest w ogóle ważny o czym będzie później). Zakochaliśmy się w sobie. Ona jak i Ja jesteśmy po pewnych przejściach. Było jej bardzo trudno mi zaufać, lecz w końcu się udało. Tworzyliśmy parę. Dużo rozmawialiśmy, podróżowaliśmy. Ja starałem się jej pomagać we wszystkim, a ona dawała z siebie jeszcze więcej, lecz... Lecz coś pękło we mnie. Przestałem ją wspierać. Przestałem zauważać, że Ona też ma swoje problemy. Mieszkaliśmy razem, ale jedyne na czym się skupialiśmy to znowu były moje problemy. Rozmawialiśmy wielokrotnie o tym jak bardzo daje ciała, lecz to niczym nie skutkowało.
Pochodzę z rodziny w której był alkohol. Ojciec pił, a matka uzależniona od ojca pozwalała mu na wszystko. W domu nie było szacunku, miłości i wspierania.
I wiecie #!$%@? co? Ja zacząłem się zachowywać właśnie jak ojciec- bez picia alkoholu czy też bicia, ale po prostu miałem ją w dupie. Chwilę przed tym jak się rozstaliśmy pomyślałem o tym, że może pójdę do psychologa, bo moje zachowanie nie jest normalne i jak się okazało niedawno- DDA.
Rozstaliśmy się.
Wyprowadziłem się z mieszkania, które Ja ogarnąłem dlatego, że pierwszy raz w życiu zachowałem się jak facet- zamknąłbym jej drogę na studiach, które są dla niej bardzo ważne.
Napisałem, że okres jaki byliśmy razem nie ma znaczenia- dalej tak uważam. Bardziej chodzi o to co sobie nawzajem dawaliśmy i to jaką więź między Nami to stworzyło, a było to tak piękne... Tak krystaliczne, że nie potrafiłem uwierzyć, iż jest to prawdziwe.
Minął tydzień.
Z rodzicami nie rozmawiam, bo to jaki się stałem jest ich winą. Nie nauczyli mnie niczego. Moje wzorce z dzieciństwa nie istnieją, bo nie mam nawet na czym ich opierać. Nie mam gdzie pójść, a na wynajem nie mam pieniędzy.
W życiu popełniłem wiele błędów, ale tego w jaki sposób ją traktowałem przez długi okres czasu nie potrafię sobie wybaczyć. Nie umiem patrzeć w lustro, bo zepsułem taką osobę, która tak wiele od siebie dawała by mi pomóc, a Ja niczym pasożyt tylko brałem i jej dokładałem smutków- w końcu pękła.
Ciągle myślę o tym jak bardzo #!$%@?łem i jak bardzo potrzebuje kontaktu z drugą osobą.
Pewnie pomyślicie "Przeca załatwił mieszkanie" "Ty je utrzymywałeś, a ona studiowała"- tak, te słowa to prawda, ale nie dawałem jej tego co ona zawsze starała się dać mi- oparcie i zrozumienie oraz zwykłą rozmowę. Nie chciałem być jak ojciec, ale do tego doszło. Stałem się nim- kimś kogo nienawidzę i nie szanuje.
Dlaczego piszę o tym tutaj i to dodatkowo z Anonimowych? Wstydzę się swojego nicku, samego siebie i wielu innych rzeczy.
A czy czego od Was oczekuje? Ja już chyba straciłem wiarę w to, że coś mi się należy. Po prostu nie mam nawet do kogo ryj otworzyć. Siedzę sam w McDonaldzie i łzy ciekną mi po policzkach- znajomi nie odbierają telefonów, nie odpisują, a do domu nie potrafię wrócić, bo czuję się tam jak gówno.
Zapewne tego się czytać nie da, ale ręce trzęsą mi się, a przed oczami mam tylko jej obraz jak ze łzami w oczach mówi mi jak bardzo ją niszczę i jak bardzo wszystko w niej zepsułem.
Nie umiem sobie już poradzić. Upadłem i wstać nie potrafię.
Boję się.
#zwiazki
#rozstanie
#dda
#depresja

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 4