Wpis z mikrobloga

Mikołajki w szkołach - good or evil?
Otóż evil moi kochani. Ale od początku. Zapewne w wielu szkołach, zarówno liceach, technikach jak i gimnazjach organizuja teraz mikołajkitak zwane. U mnie tak. Na czym to polega? Na tym, że zbieracie się wszyscy z klasy w jedną kupe i każdy deklaruje, że bierze w tym udział. Następnie KONIECZNIE losuje osobe której kupi prezent. I tak każdy. I każdy dostanie prezenet. ALE CUDOWNE MIKOŁAJKI CZYŻ NIE?
Otóż nie - takimi rzeczami trzeba gardzić, a idea za nimi stojące zwalczać. Czym jest prezent? Czym jest otrzymany prezent? Co czujesz jak go dostajesz? Czy to tylko rzecz materialna? Otóż moim zdaniem nie - przede wszystkim prezent daje ci wartość duchową emocjonalną. Wartość - bo ktoś zechciał ci ten prezent dać. I to jest piękne.
Ale duchowi oszuści, emocjonalni pasożyci też chcą to poczuć. I wszystko musi być absolutnie egalitarne. RÓWNE. I na tym polegaja takie mikołajki. Każdy dostanie prezent - bez znaczenia na swoje zasługi, na to czy ktokolwiek uznaje go za wartościowego. Każdy - i losowo. Nikt nie może wybrać komu dać. To byłoby niedopuszczalne.
Mikołajki to oderwanie skutku od przyczyny; to oderwanie prezentu od zasługi - przy próbie marnej mistyfikacji majcej na celu zatrzymanie emocjonalnej nagrody która zwykle ma miejsce przy dostawaniu takiego prezentu.
I ważne jest żeby "nikomu nie było przykro, że on nie dostał". Dlatego wszyscy muszą brać udział zwykle. Oraz żeby nikt nie dostawał zbytnio lepszych ani gorszych prezentów najczęściej jest jakiś limit, typu max 20 zł.
I pasożyty, żałosne robaki bez przyjaciół dostaną prezenty - i poczują radość i zrobi im się miło.
A ja będę patrzył na to z pogardą bo wiem, że nie powinni czuć się miło. I zresztą powiem im to - i zrozumieją, jak bezwartościowe to jest.
#pasta
  • 5