Aktywne Wpisy
piotrow +147
W nocy byłem odważniejszy, bo w moich żyłach płynął rum, ale słowo się rzeklo, więc korzystając z dwóch godzin oczekiwania na wymianę oleju, wrzucam chwaliposta. Najwyżej usunę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Miesiąc temu spełniłem swoje marzenie i odebrałem samochód, o którym marzyłem od czasów świadomego dziecka. Pierwszy raz zobaczyłem 911 na żywo gdzieś w połowie lat 80, a moje dziecięce serduszko zabiło mocniej. Jak prawie każdy chłopak w
Miesiąc temu spełniłem swoje marzenie i odebrałem samochód, o którym marzyłem od czasów świadomego dziecka. Pierwszy raz zobaczyłem 911 na żywo gdzieś w połowie lat 80, a moje dziecięce serduszko zabiło mocniej. Jak prawie każdy chłopak w
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Głównie dlatego, że nie powinna była w ogóle powstać. Pierwszy sezon zafundował nam przecudną, sentymentalną wyprawę w lata 80. Materiału było jak znalazł akurat na dziesięcioodcinkowy (mini)serial.
Po co kręcić ciąg dalszy? Wiadomo, dla pieniędzy, ale skoro już, trzeba było zdecydować się na format antologii w rodzaju American Horror Story. Drugi sezon mógł przecież opowiadać zupełnie nową historię w tym samym stylu. Może teraz coś o UFO? Albo o demonie żyjącym w kanałach i żerującym na lękach małoletnich?
Rzekomo bracia Duffer chcieli nakręcić remake Tego Stephena Kinga, ale producenci wybrali Andy’ego Muschiettiego. Gdyby druga część ich serialu stanęła chytrze w szranki z nową ekranizacją i ją przerosła – co nie byłoby trudne – nikomu nie chciałoby się nawet zarzucać duetowi mściwego półplagiatu.
Umieszczenie akcji w latach 80. stanowiłoby oczywiście warunek sine qua non, chociaż geografia mogłaby z pożytkiem dla serialu ulec zmianie. Zamiast szykującego się do nadejścia zimy miasteczka w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych – na przykład głęboka prowincja amerykańskiego Południa. Albo któraś z metropolii na Wschodnim Wybrzeżu. Albo słoneczna Kalifornia. Albo mroczne lasy Oregonu. Mulder i Scully jeździli sobie w różne miejsca, to i Duffertowi bohaterowie też by mogli.
Aktorzy zaś nie musieliby się wcale zmieniać. Wystarczyłoby, że wcieliliby się w nowe role. Winona Ryder jako wścibska dziennikarka? David Harbour jako psychopatyczny zabójca? Finn Wolfhard jako wredny łobuz? Ależ proszę.
Niestety, bracia Duffer poszli po linii najmniejszego oporu i po prostu odgrzali kotleta. Tym razem odtwórczość zadziałała na szkodę Stranger Things. Akcja rozkręca się wolniej. W trzecim odcinku coś wreszcie ruszyło. Środkowa część drugiego sezonu jest niezła, przyznaję, ale pod koniec ST2 znów siada, dusząc się pod ciężarem zbędnych wątków.
Teraz konkrety i spojlery.
Niepotrzebnie wróciła El. Już w finale poprzedniego sezonu wiadomo było, że firestarterka, przepraszam, telekinetyczka nie zginęła naprawdę, tylko przepadła na potrzeby cliffhangera. W drugim sezonie wraca jednak o wiele za szybko i potem nie wiadomo, co z nią zrobić.
Zarazem pojawia się na scenie zastępstwo, czyli rudowłosa Max, która miała zadatki na ciekawą postać, gdyby, po pierwsze, nie zrobiono z niej od razu obiektu westchnień Dustina i Lucasa, po drugie, gdyby scenarzyści powiązali z jej osobą konkretny wątek zamiast robić z dziewczyny piąte koło u wozu, i po trzecie, gdyby, no właśnie, gdyby Max nie była zastępstwem niby nieobecnej El, w gruncie rzeczy przez cały czas obecnej. Sytuację dociąża przerysowany starszy brat Billy, który też nie ma się gdzie podziać w fabule i dopiero w finałowym odcinku zostaje „odhaczony”.
Największy błąd scenarzystów stanowi natomiast „Brygada Kali” debiutująca w samej czołówce pierwszego odcinka, a potem pojawiająca się nagle na cały siódmy odcinek… by przepaść na resztę sezonu. Wróci w trzecim? Niechybnie.
Ale ja już oglądać nie będę. Nie interesuje mnie nawet, jaką udrękę wymyślą następnym razem dla biednego Willa.
#strangerthings
świetnie. i taguj #niepopularnaopinia
Określenie "odgrzewany kotlet" pasuje wręcz idealnie do moich wrażeń po obejrzeniu całego sezonu. Najbardziej mnie wkurzyło wprowadzenie masy wątków i postaci, które okazują się zupełnie bez znaczenia dla rozwoju tej historii. Najbardziej nie mogę odżałować Sama Gamgee, wrzucili go
Tak jak sepleniący dzieciak był w 1 sezonie spoko tak w tym wyrósł na miano największego debila
@eagleworm: Nie mógł, nienawidzę jak kolejny sezon serialu jest o czymś innym. BEZ SENSU. Wszystkie takie zabiegi były #!$%@?. Patrz np. True Detective, Fargo. #!$%@? odcinanie kuponów. Chcesz robić inną historię? Zrób #!$%@? inny serial!
Komentarz usunięty przez autora