Wpis z mikrobloga

@em_wi_pi: No to Ci powiem, że może nie na uczelni ale w zwykłym technikum informatycznym.
1. Nauczyciel normalnie pracuje na etacie, a po godzinach ma własną firmę, która zajmuje się usługami informatycznymi. Programowanie, serwis itp.
2. Drugi nauczyciel dość, że uczy chyba w 3 szkołach informatyki to jeszcze pracuje jako Java Developer i kasuje ok. 10k na miesiąc. Dodatkowo jeszcze prowadzi kilka stronek internetowych. ( ͡° ͜ʖ ͡°
@em_wi_pi: Nie wiem jak obecnie, ale jak studiowałem w latach 90, to uczący na uczelni pracowali jako programiści. Obecnie znam jedną osobę, która uczyła na uczelni i też pracowała jako programista (a w zasadzie pracuje nadal jako programista, zrezygnował kolega z uczenia)....
@em_wi_pi: Każdy pracownik naukowy musi wyrobić X godzin dydaktyki. Jak jesteś wysoko w hierarchii i zajmujesz się głównie researchem to ten czas spędzasz na zajęcia projektowe (takie na które ludzie przychodzą ustalić temat a później oddać projekt, ewentualnie raz czy dwa na konsultacje) albo ucząc doktorantów. Jak nisko w hierarchii to masz dużo przedmiotów na niższych latach.
@em_wi_pi: u mnie na #agh programowania uczą ludzie na tyle głupi, że nie przyjeła ich żadna firma i już nie przyjmie (stagnacja, c++98 itp.) Myśle, że to tyczy się większości przypadków. Uczenie studentów, a nie prowadzenie prelekcji na konferencjach/warsztatach/kołach/czymkolwiek to raczej z przymusu. Teraz 80% studentów informatyki, to idioci, którzy poszli tam bo "chce być #programista15k" i zwyczajnie nie mieli pomysłu na siebie.
@em_wi_pi: tym samym pytaniem zbiliśmy kiedyś z kumplem w technikum babkę od ekonomii - skoro jest taka mondrutka w biznesy czemu siedzi w budżetówce. Ta odpytka przy tablicy i te pipy do dziennika nie bolały wcale :D