Wpis z mikrobloga

Nawiązując do tego wpisu

Moja siostra pracuje w jednej firmie jako zarządzająca spedycją, t.j. zleca kierowcom transport produktów wyprodukowanych w owej firmie z jednego miejsca w drugie (najczęściej są to wyjazdy zagraniczne do Niemiec, Austrii, Szwajcarii i Francji). Nie wiem czy w/w historia (z tamtego wpisu) jest prawdziwa, ale moja siostra mówi, że kierowcy zawodowi to najgłupsi ludzie z jakimi miała do czynienia. co do samego BHP to mówi że nagminnie zdarza się, że kierowcy na pakę wchodzą w klapkach (a to jest zabronione i do takich rzeczy są specjalne buty). Ale najlepsza historia, którą mi opowiedziała leciała tak:

Był sobie kierowca, który lubił sobie zapalić. Siostra dostała zlecenie, że trzeba towar zawieźć do jednej z firm ulokowanej na wyspach. Przekazała kierowcy, że jedyna rzecz, o której musi pamiętać, to to, że na terenie firmy obowiązuje absolutny zakaz palenia. I wiecie co typ zrobił? Wjechał na teren firmy, wyszedł z kabiny i pierwsze co zrobił, to zgadliście - zapalił papierosa. #!$%@? go z firmy na kopach i dostał 30 dniowy zakaz wjazdu na teren firmy.

Ale tu się historia nie kończy. Minęło 1,5 miesiąca i siostra znowu dostała zlecenie żeby przewieźć towar do tej samej firmy. Jako, że nie miała innych kierowców na miejscu, była zmuszona poprosić tego samego typa o przetransportowanie towaru. Jak możecie zgadnąć, typ zrobił DOKŁADNIE to samo - pierwszą rzeczą po wjechaniu na teren firmy było zapalenie papierosa. Tak więc typ już z firmą mojej siostry nie współpracuje, bo siostra nie ma zamiaru słuchać zjeby, ze debila wysyła w trasę.

Mam również koleżankę, która pracuje w podobnej firmie, aczkolwiek zlecenia są tylko w ramach Polski. Opowiadała mi następującą historię o typie, który pracował dla jej firmy dokładnie przez 3 dni.
Pierwszego dnia #!$%@?ł ciężarówką bramę wjazdową do firmy. Jej szef się #!$%@?ł, ale postanowił dać mu szansę. I to był błąd. Drugiego dnia nic się nie stało, ale trzeciego dnia szef nie zapomni chyba do końca życia.

Otóż kierowca dostał kurs do Wrocławia. Początkowo nic nie zapowiadało tragedii, ponieważ pomimo drobnych problemów towar został dostarczony o czasie. Wszystko stało się w drodze powrotnej do bazy. Po drodze nasz bohater postanowił przejechać gdzieś pod jakimś wiaduktem. Niestety, o ile wiadukt okazał się wystarczająco wysoki na przejazd kabiny, to już przyczepa postanowiła się oskalpować (i to dosłownie, koleżanka opisywała, że praktycznie zrobiła się z przyczepy wersja cabrio). Co więc zrobił nasz wspaniały kierowca? Po pierwsze uciekł z miejsca wypadku, zostawiając oderwany dach na miejscu. Postanowił, że zawiezie ciężarówkę do bazy. Z tym że zrobił to wieczorem, jak już nikogo w bazie nie było. Co więcej zostawił ciężarówkę na wjeździe, kluczyki do niej w kabinie (razem z dokumentami takimi jak listy przewozowe czy dowód rejestracyjny). Po czym zawinął się z terenu firmy, nie zamknął bramy i unikał kontaktu z szefem przez tydzień. Sprawa jest świeża, ale koleżanka mówi, że prawie na pewno skończy się w sądzie.

Na koniec tylko dodam, że mam w rodzinie jednego kierowcę zawodowego (mojego kuzyna), który jest jednym z najbardziej odpowiedzialnych kierowców w swojej firmie. Nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kuzyn jest upośledzony (jest opóźniony w rozwoju i generalnie zachowuje się jak duże dziecko w związku z tym). Rzecz w tym, że przez to jest bardzo, ale to bardzo uwarunkowany na przestrzeganie zasad, które się mu wpaja. W przeciwieństwie do wielu innych kierowców "zawodowych"

Mam nadzieję, że nie przynudzałem za bardzo.

#bhp #kierowcy
  • 2
Na koniec tylko dodam, że mam w rodzinie jednego kierowcę zawodowego (mojego kuzyna), który jest jednym z najbardziej odpowiedzialnych kierowców w swojej firmie. Nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kuzyn jest upośledzony (jest opóźniony w rozwoju i generalnie zachowuje się jak duże dziecko w związku z tym). Rzecz w tym, że przez to jest bardzo, ale to bardzo uwarunkowany na przestrzeganie zasad, które się mu wpaja. W przeciwieństwie