Wpis z mikrobloga

Dziś opowieść z cyklu jak to jest rozpocząć karierę spawacza w naszym pięknym kraju.

Zrobiłem przez wakacje uprawnienia przez PUP na #spawanie #pracaspawaczamnieprzeistacza które organizowała firma robiąca kontenery. Obiecano nam, że nasza grupa świeżo po kursie dostanie pracę. Nie miałem 3,7k, ale myśle sobie, czemu nie, spawaczy poszukują na rynku pracy i są dobrze opłacani, a ja mnóstwo czasu, cierpliwości i chęci, by ogarnąć teorię i praktykę. Na samym kursie mówiono nam, żebyśmy nie odwalali maniany jak poprzednia ekipa, która z jakichś powodów wytrzymała w tej firmie dwa tygodnie. Kurs zrobiony, egzaminy zdane, certyfikaty opłacone, książeczki wydane. Spoiny wychodziły nam świetne, mówiono nam że mamy spory potencjał i 'dobrą rękę'. Wszystko cacy. Zaczęła się praca. Szefowa, jedyna kobieta na zakładzie już na starcie nas przywitała słowami 'jak się nie podoba to nie zawracajcie dupy' Próbki zrobione, brygadziści zadowoleni. Przyznano nam miejsca. Spawałem tylko przez 2 dni, potem majster kazał mi... brać blachy ze śmietnika i na nich ćwiczyć. Reszta chłopaków turlała butle z gazem, robiła za targarzy, sprzątała, piłowała i szlifowała. Odrzucono ich nawet od spawania pojedynczych elementów przy zawiasach. Po tygodniu dowiedzieliśmy się że nie zostanie nam zwrócona kasa za dojazdy. Zaczęliśmy kumać, o co chodziło z poprzednią ekipą. Do końca miesiąca z dziesięciu zostało nas tylko dwóch, a na końcu jeden został wyrzucony za awanturę (bo jako spawacz chciał spawać, fascinating) a drugi dostał opieprz bo na kamerach widać było jak się tylko wałęsał po zakładzie, bo majstry nie mogli mu znaleźć zajęcia... chłopak odpuścił sobie. Przy zwalnianiu się karynki od kadr tylko się śmiały że trzeba było pomyśleć nad wyborem zawodu i 'hehe, ci nowi to jacyś nienormalni'. Było przez ostatnie pół roku kilka takich szkoleń, z czego w firmie została dosłownie jedna, bardzo zdesperowana osoba. Dziwnym trafem z 200 osób w tej stalowej mordowni widziałem tylko kilkanaście młodych osób, reszta to goście po 35-40 roku życia. Z PUP nas oczywiście #!$%@? z krzykiem, bo przynieśliśmy im straty.

Coś tu #!$%@? jest po prostu nie tak. Ktoś leci w kulki. Nie wiem czy ludzie z tej fimy, czy ci, którzy co miesiąc robią kokosy na szkoleniu takich jak my. A może jedni i drudzy jakoś się dogadali.

Szukaliśmy innych firm, ale wokół tylko prywatni janusze biznesu spawający taczki i rusztowania z totalnym rygorem i opinią bardzo niepewnej wypłaty na czas. Firmy bardziej sensowne oddalone o wiele km mają zajęte wszystkie miejsca. Telefony do Niemiec i Holandii oczywiście bezsensowne, bo wymagają doświadczenia.

Dwa miesiące na darmo. Mogę sobie co najwyżej dopisać do CV i kupić chińskiego inwertora za 400 zl, żeby pospawać sobie jakieś bzdety wokół domu. Uprawnienia ważne dwa lata, tylko kuźwa co mi po tym, jak za moment stracę precyzję w dłoni, bo nie będę spawał.

#truestory #pracbaza #polska
  • 10
  • Odpowiedz
@Pelen_watpliwosci: Ja bym powiedział że kolega raczej przekonał się jak wygląda praca początkującego spawacza. Toczenie butli to i tak lepsze zajęcie niż spawanie na szlifierce kątowej. Tak wygląda niestety rzeczywistość że spawanie próbki nie jest uznawane za umiejętność spawania i zanim ktoś dopuści świeżego do spawania detali to swoje jednak trzeba #!$%@?ć jako popychadło.
  • Odpowiedz
@Pelen_watpliwosci: często spotykam się z tym że gość po kursie myśli że przyjdzie i stawka 30+/h i będzie tylko spawac, a tu zaskoczenie bo ani stawki takiej nie dostanie ani od spawania nie zacznie ¯\_(ツ)_/¯
Tak właśnie kończy większość kursantów z pup i to nie tylko na kursach spawania. Jednak tak to już jest jak wcześniej ktoś naczyta się w internecie bóg wie czego o tej pracy a później zdziwienie
  • Odpowiedz
@vegaushp: To jest kompletnie bezsensowne, źle zorganizowane i źle przedstawione.

Mówisz że bez doświadczenia i umiejętności nikt nie chce puścić do spawarki, to powiedz w jaki inny sposób można zdobyć doświadczenie i umiejętności. Kursanci chcą się spełniać w spawaniu a nie popierdzielaniu po zakładzie z fleksem... Ile są warte kursy skoro umiejętności manualne będą zanikać i ile są warte egzaminy, skoro goście z Gliwic wiedzą, że można się tymi papierami podetrzeć? Tu już nawet nie chodzi o kasę bo każdy wie że na starcie nie będzie kokosów. Nikt nie pozwala nawet czegoś ZACZĄĆ. Nawet jak ktoś popracuje jako pomocnik i będzie miał w papierach ten odbębniony okres pewnego doświadczenia, potem w innej firmie nie zrobi dobrej próbki, bo lepiej wymienia tarcze w szlifierce niż coś pospawa. Na kursach dostaliśmy WPSy, instrukcje, rysunki techniczne, terminologie po angielsku i szwedzku - wszystko opanowane w małym palcu. Spawania nas uczono na słuch, by nie było problemów z ustawieniami. Nikt nam jednak nie pozwolił żeby to wykorzystać w praktyce. Nikt nie pozwala zdobywać doświadczenia, którego wszyscy wymagają. #fucklogic

Tak właśnie kończy większość kursantów z
  • Odpowiedz
@kontroll: Tak naprawdę cały ten kurs sobie można w dupę wsadzić. Napewno nie nauczyli Cię tam spawania tylko robienia próbek. Dla większości firm to tak naprawdę gówno nie wyznacznik a od spawania próbek jako miary jakości na wejściu i tak powoli się odchodzi. To praktykują chyba jeszcze tylko gownofirmy do których i tak nie warto wogóle iść bo na wejściu będzie mocna januszerka.
Prawda jest taka ze jak ktoś chce
  • Odpowiedz
@kontroll a ja pisałem, że taki kurs, to jak kurs komputerowy dla seniorów. Spawaczy brakuje, tylko wielu ludzi w ogóle nie szanuje tego zawodu i wychodzą takie kwiatki. Dopiero jak trzeba solidnego skilla, gdzie mało kto przechodzi próbki, to się okazuje, że nawet 100/h to mało.

Jak chcesz na zachód, to pisz do @sorek o chatę, a stamtąd pomogę Ci ogarnąć robote.
  • Odpowiedz
Kursanci chcą się spełniać w spawaniu a nie popierdzielaniu po zakładzie z fleksem... Ile są warte kursy skoro umiejętności manualne będą zanikać i ile są warte egzaminy, skoro goście z Gliwic wiedzą, że można się tymi papierami podetrzeć?


@kontroll: rysunek, trasowanie, szczepianie.
  • Odpowiedz