Wpis z mikrobloga

W końcu, po pół roku noszenia, napisałem recenzję.

Długo szukałem noża, który będzie sprawdzał się zarówno w codziennym targaniu przy tyłku, jak i przy bardziej formalnych okazjach. Czegoś o ciekawej i lekkiej wizualnie formie, ale jednocześnie nadającego się do użytku bez specjalnego cackania się.
Najpierw w tej intencji w mojej kieszeni zagościł Boker Urban Trapper w wersji z tytanowymi okładzinami. Fantastyczna, leciutka konstrukcja. Jednocześnie jednak naznaczona delikatnością, która powodowała u mnie opory przed zastosowaniem noża do czegoś więcej niż przecinanie taśmy klejącej na paczkach.

I właśnie wtedy pojawił się Ostap Hel z jego projektem G3 – „cały na biało!” – jak mawiał klasyk.

Wykonania podjął się chiński producent noży: Real Steel. I tu pierwsze kręcenie noskiem. „Ale jak to CHIŃSKI? Bez znaczka ?!” Po spotkaniach z kilkoma produktami marki Sanrenmu czy Ganzo miałem mocno mieszane uczucia. Z jednej strony producenci ci zaoferowali w rewelacyjnych cenach całkiem niezłe jakościowo podróbki znanych i cenionych konstrukcji. Z drugiej; no właśnie – podróbki. Na szczęście trend się zdecydowanie odwrócił i pojawiło się całkiem sporo producentów, którzy wypuszczają autorskie projekty lub współpracują z mejkerami, żeby zaoferować użytkownikom przystępne noże w cenach, które nie przyprawiają o mocno mieszane uczucia.
Wróćmy do G3. „Techniczny” design wywarł wrażenie kiedy tylko zobaczyłem pierwsze zdjęcia. Idąc za głosem serca nabyłem go niezwłocznie, skuszony zachwytami angielskojęzycznych jutuberów, namiętnie klikających nim na swoich filmikach.

No ale Chińczycy… Słaba kontrola jakości, oszukana stal, wyzyskiwane dzieci, komunizm.

Wątpliwości zniknęły, kiedy tylko nóż dotarł. Śliczne pudełko z grubego kartonu, wyłożone profilowaną gąbeczką, do tego mikrofibrowa ściereczka z logo producenta. Ten sposób pakowania świetnie nadaje się, jeśli chcecie zrobić komuś (ewentualnie sobie) ładny prezent. Dla kontrastu – Kershaw Link , którego kupiłem odrobinę wcześniej, dotarł zapakowany w cieniutki kartonik, latając po nim jak Mosze po pustym geszefcie.

Jak jednak wiadomo, nie opakowanie jest tym, co nas interesuje. Nóż na żywo robi świetne wrażenie. Widać, że Ostap włożył w projekt sporo serca. Folder ma otwartą konstrukcję, nie znajdziemy tu backspacera. Całość opiera się na dwóch osiach – pivocie oraz tylnej śrubie, która jednocześnie służy za mocowanie dla klipsa. Lekkość, elegancja, styl. Wielbiciele taktycznych plecionek z paracordu i tytanowych koralików będą rozczarowani, bo żadnej dziury na smyczkę się tu nie znajdzie.
Blokada to klasyczny frame lock, pewnie zapadający mniej więcej do połowy – pół roku użytkowania nie wpłynęło na głębokość zapadania. Całość rękojeści, wykonanej ze stali nierdzewnej, jest pokryta mikrowzorkiem, widocznym dopiero po zbliżenia noża do oczu. Wzorek ten, choć niepozorny, praktycznie likwiduje problem ślizgania się noża w mokrej bądź spoconej dłoni. Co ważne – mówię o wersji z klasycznym flipperem – ta z front flipperem okładziny ma gładziutkie. Nacięcia na flipperze są wyraźne i głębokie, palec się nie ślizga. Dodatkowym smaczkiem jest frezowanie części listka blokady. Przy otwartym nożu ładnie komponuje się to z nacięciami na dźwigni. Warto też wspomnieć o tym, że same okładziny są frezowane od wewnątrz w intencji zmniejszenia wagi.

Głownię wykonano ze stali 14C28N. To Sandvik, który ostatnio zyskał dużą popularność wśród chińskich producentów noży ze średniej półki cenowej. Trzymanie ostrości określiłbym jako w pełni zadowalające. Nie jest to oczywiście S35VN czy choćby D2, ale uzasadnione wydaje mi się porównanie do VG10 ze wspomnianego wyżej Urban Trappera. Ostrzenie na Turnboksie od Lansky’ego jest szybkie i bezproblemowe.
Krawędź tnąca trzyma kąt wzdłuż całego ostrza, pomimo podwójnego szlifu. Pełny płaski do 2/3 całości gwarantuje doskonałe własności tnące, jednocześnie szlif inspirowany pukko na reszcie pozwala wierzyć, że wpływa pozytywnie na wytrzymałość ostrza na obciążenia. Grubość głowni tuż nad krawędzią tnącą to odpowiednio 0,38mm dla części pełnej-płaskiej i 0,66mm dla części w scandi.
Łożyskowanie jest świetne. Centrowanie doskonałe. Wszyscy znajomi, przed którymi oczywiście chwaliłem się nożem, byli pod dużym wrażeniem płynności otwierania. Po miesiącach użytkowania wciąż jest rewelacyjnie i nie sądzę, żeby miało się to zmienić.

Mamy zatem nóż ładny, z całkiem dobrej stali, wygodny w użyciu. Do czego by się tu przypierniczyć…
Klips, jakkolwiek anodyzowany na piękny błękit, jest zdecydowanie zbyt sztywny i za mocno przylega do okładzin. Próba szybkiego wyjęcia noża ze spodni wykonanych z grubszego materiału może skutkować zabawnym podciągnięciem ich pod pachy. Pomogła odrobina prymitywnej siły i delikatne, acz stanowcze odgięcie. Farba na klipsie wyciera się mniej, niż myślałem, że będzie. Fani deep carry będą rozczarowani, bo całkiem spora część noża wystaje z kieszeni. Klips jest jednopozycyjny, nóż nosimy tip-up.

O ile przy złożonym folderze okładziny są monolitem, to przy otwartym nożu, kiedy listek blokady zapada niżej, wyraźnie czuć pod palcem ostrą krawędź na środku rękojeści. Niedopatrzenie, które nie psuje ogólnego obrazu, ale może przeszkadzać co bardziej wrażliwym.
Do tego dumny napis „Designed by Ostap Hel” naniesiony na rękojeść nie przetrwał próby czasu i zwyczajnie się starł, pozostając jednak w mojej pamięci.
G3 jest cholernie wygodny w codziennym użytkowaniu. Nóż jest całkiem spory, ostrze ma 95mm długości, rękojeść to ponad 10cm, dzięki czemu wygodnie i pewnie siedzi w dłoni.
Najlepszą rekomendacją niech będzie to, że Real Steel wyparł z mojej kieszeni inne foldery na pół roku. Noszę go i używam codziennie. Obecnie dostępny jest za około trzy stówki, co moim zdaniem jest w pełni uzasadnioną ceną za funkcjonalny i cieszący oko folder.

Wersja z większą ilością zdjęć pojawi się wieczorem na https://www.facebook.com/HopelessOutdoor/

#noze #nozeboners #knifeboners #edc #outdoor
Pobierz Afrati - W końcu, po pół roku noszenia, napisałem recenzję.

Długo szukałem noża, k...
źródło: comment_FOGn1TxHif4YY3WPvVQkmklIxocD1D8G.jpg
  • 5
@wolnapalestyna: Nie mieszkam w lesie, ale nawet gdybym mieszkał, to do polowania ten nóż się nie nadaje ;)

A po co się nosi nóż przy sobie? Tak jak każde narzędzie - jak ktoś potrzebuje, to używa. Jak mam w pracy sytuację, że muszę coś rozpakować albo zapakować - używam noża z kieszeni zamiast łazić i szukać. I nie jestem pracownikiem fizycznym, więc nie można uznać noża za moje obowiązkowe wyposażenie robocze.