Wpis z mikrobloga

Mirki i przede wszystkim mirabelki, poratujcie rada. W skrocie - problemy z dzieckiem.

Synem jest moim przysposobionym, ojciec zostawil go gdy mial pol roku, potem sporadycznie widywal sie z nim przy okazji swiat. Ostani raz byl dwa lata temu.

Synu chodzi do pierwszej klasy od miesiaca. W przedszkolu bylo wszystko w porzadku, rozwijal i nadal rozwija sie doskonale, dosc powiedziec ze w wieku 7 lat wlasciwie biegle czyta i liczy, bo chcial sie szybko nauczyc - wiec mu pomagalismy i teraz efekty sa wrecz zadziwiajace. Do niedawna rowniez jego zachowanie nie odbiegalo od normy.

Jestem tata od prawie czterech lat, czyli w zasadzie uczestnicze w dorastaniu i rozwoju od pierwszych konkretnych oznak swiadomosci mlodego. Ukladalo i nadal uklada nam sie wspaniale, on bardzo chce miec ojca, ja syna i kazdy jest z tego powodu szczesliwy. Robimy wszystkie rzeczy, jakie tatowie robia z synem - gramy w pilke i gry ogolnie, ogladamy mecze, zarazilem go bilardem, nauczylem skladac litery w wyrazy i wyrazy w zdania, bo koniecznie musial znac sklady druzyn w fifie. I zna.

Dyscyplina z mojej strony jest taka, ze mlody ma do wykonania kilka podstawowych obowiazkow typu mycie zebow, scielenie lozka. Potem wolno mu wszystko, na co tylko mozna pozwolic dziecku. Jak zostajemy sami bo mama wyjezdza do szkoly, zwykle spedzamy czas na roznych fajnych rozrywkach. On wie, jakie sa zasady, trzyma sie ich a potem zbiera owoce. A raczej zbieral.

U mamy jest inaczej, mama ma wieksze wymagania o tyle ze trzeba sie porzadnie ubrac i sluchac sporej ilosci krzykow bo nie potrafi inaczej dziecka do czegos przymusic. Moim zdaniem nie jest dla niego zbyt duzym autorytetem, bo otrzymywane od niej kary typu brak xboxa, bajek albo wyjscia na dwor nie maja dla niego wielkiego znaczenia. Jedyna rzecz ktora spowodowala rozpacz dziecka byl moj zakaz ogladania meczu Polska Czarnogora z powodu klamania. Tu nalezy dodac ze mama nie pozwala dziecka bic (czyli dawac klapsow) bo nie mozna pokazywac dziecku sila, tzn ja jestem silniejszy wiec masz mnie sluchac. Cale mnostwo klotni z tego tytulu juz odbylismy.

Teraz do rzeczy. Do konca przedszkola ukladalo sie dobrze. Od poczatku szkoly czyli de facto od poltora miesiaca z dziecka stal sie maly diabel. Do szkoly chodzi z kilkoma kolgami, w tym z jednym z przedszkola, ktorego zna od lat i sa najlepszymi przyjaciolmi. Rodzice tego dziecka nie sa zlymi ludzmi, normalna spokojna rodzina ale tam slucha sie Popka i ogarnia tego typu rzeczy. Chlopak chodzi na judo, nie boi sie konflikto, cwaniakuje i rzadzi w grupie. Jako ze moj syn to przyjaciel, to trzymaja sie razem i razem cwaniakuja, co dostrzegam od niedawna. Pare dni temu zwyczajnie wyciagneli innemu chlopakowi sniadaniowke i zjedli wszystkie slodycze. Ten oczywiscie powiedzial mamie, kto inny potwierdzil i tak doszlo to do nas. Przez pol godziny rozmowy synu zarzekal sie, ze on tylko patrzyl, ze nic nie robil a na sam koniec potwierdil pani, ze to nie on, tylko jego przyjaciel. W zywe oczy bez zajakniecia klamal nas rowno, ani razu nie uciekl wzrokiem i zwyczajnie mu uwierzylismy. Dwa razy powiedzialem mu ze sa mowienie prawdy krzywda go nie spotka, za to za klanamanie bedzie lanie. Bez cienia watlippliwosci dwa razy potwierdzil se to nie on. Dzis pozniej okazalo sie, ze slodycze ukradli razem i sie nimi podzielili. Nie ma mnie teraz w domu wiec nie mam jak zareagowac. Mama zwymyslala go sporo, powiedziala ze bedzie mial wszystko zabrane ale oczywiscie o laniu ani slowa a jak przez telefon zadugerowalem pierwszy w historii wpieprz rano, to oczywiscie hurr durr ze tak nie mozna bo rano to juz po fakcie i za pozno. I po raz kolejny mu sie upiecze.

To jest ktoras sytuacja gdzie mlody slyszy od mamy ze "nastepnym razem lanie". Takiego kalibru jeszcze nie bylo i jestem przerazony sytuacja, bo doskonale widze, ze dziecko nie ma autorytetu i respektu do nikogo, zawsze bylo glaskane i teraz sa tego efekty. Nie boi sie niczego. Ja wiem, ze za pare chwil stanie sie w ten sposob konkretnym lobuziakiem ale nie bijemy bo #!$%@? nie. I szlag mnie trafia, bo nie jestem w stanie zareagowac po swojemu, jak mi podpowiadaja mozg i sumienie.

Zapytacie, kim ja jestem. Jestem oficjalnym tata, na normalnych prawach i syn traktuje mnie jak ojca, ktorego chcial miec a przede mna nie mial. I motyw niebicia nie ma zadnego zwiazku z tym, ze go przysposobilem, zapewniam.

Kobieta traci sily i rozum, nie panuje nad sytuacja ale tez robi doslownie wszystko, zeby doprowadzic go do porzadku bez tzw. Przemocy. I juz nie ma pomyslow, co dalej i przezywa strasznie.

Wiem co mam robic ale to zawsze konczy sie klotnia, bo nie mozna dziecka bic. A moze nie wiem? Osobiscie jestem przekonany, ze jak dziecko zacznie kogokolwiek szanowac, to wszystko zmieni sie na lepsze. A moze sie myle i nie nalezy stawiac sprawy na ostrzu noza? Nigdy nie uderzylem dziecka tak zeby poczul ze to kara i jest tez pewna blokada przed rozpoczeciem, zeby to nie stalo sie standardem.

Pomozcie bo nie ogarniam.

#logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow
#dzieci
#wychowanie
#rodzina
#problemy
#feels
  • 10
@Toszeron: ja dostałem #!$%@? ze dwa-trzy razy które pamiętam. Klapsy raz i pas dwa. Przez to chyba zapamiętałem że nie wolno, w sumie bolało ale wszystko na swój sposób z humorem. Przekonałem się że nie jest dobrze dostać. Rozwiązanie typu grożenie później tym #!$%@? moim zdaniem nie jest dobre. Do trzech razy jebnąć i ostrzegać i tyle. I nie przytulać ani nie łagodzić sytuacji mniej niż 1,5h po zdarzeniu żeby był
@Toszeron: Serio biciem chcesz dzieciaka naprowadzić na dobrą drogę? To nic nie da, a wręcz przeciwnie -zbuntuje się jeszcze bardziej i będzie widział w tobie wroga. Bicie to oznaka bezsilności/bezradności w wychowaniu. To trzeba dobrze psychologicznie z dzieciakiem rozgrywać. Jeśli miałeś z nim dobry kontakt to dać mu do zrozumienia, że mocno was (rodziców) zawiódł i jeśli zależy mu na rodzinie to będzie musiał udowodnić to zmieniając swoje zachowanie, przy czym
Dzieki za tych pare wpisow. Dzieciak zostal przeproszony w klasie przed lekcjami i dostal od mlodego slodycz w zamian. Dzieki za linl do bloga, bardzo pomocny. Szczerze piszac nie spodziewalem sie komentarzy "nie bij bo hurr durr" bez kontynuacji, no ale coz.

Tym niemniej: dziecko ma wpajane wartosci od malego i do tej pory bylo dobrze. I nagle nauczyl sie klamac bez zmruzenia okiem. Dodam jeszcze ze jego mama jest po szkolach
@Toszeron: 1. czemu mały ma inne obowiązki, gdy jest pod Twoją opieką, a inne z matką? Nawet ja, nie znając Was, już wiem, że Ty i matka małego nie gracie w jednej drużynie, więc warto próbować Was okpić.
2. Jak stanowcze są inne kary? Tzn. Czy zawsze są wymierzane? A może raczej "z doskoku" jak już mały mocno przesadzi/Wam puszczą nerwy? Czy taki np. brak xboxa jest faktycznym brakiem, na z
@Dionizja:

1. ponieważ jako ojciec wymagam kilku podstawowych rzeczy, z kolei mama oczekuje innych, np. ja zawsze pilnuję, żeby rano i wieczorem mył zęby ponieważ jada słodycze (dlatego dentystę odwiedzamy rzadko), mama pilnuje porządku w pokoju, do którego przykładam mniejszą wagę. To nie jest brak gry w jednej drużynie tylko uzupełnianie się nawzajem, ponieważ ani ja ani ona nie pomyślimy indywidualnie o wszystkim. Nie gralibyśmy w jednej drużynie, gdyby któreś z