Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Moja rodzina doprowadza mnie do nerwicy.

Rodzice w jesieni życia, zamiast żyć sobie wreszcie w spokoju, to ciągle się kłócą, ale naprawdę #!$%@? ostro. Parę miesięcy temu ojciec trochę poturbował matkę (pierwszy raz w życiu), co prawda w afekcie przez gównoburzę, którą matka mu wywołała, ale wciąż #!$%@?.
Musiałem z bratem interweniować i ich poskromić, bo oboje mają za uszami, a ojcu zapowiedzieliśmy, że jeszcze jeden taki numer i może mówić, że nie ma już synów. Ojciec postanowił poprawę i przez te parę miesięcy faktycznie widać było, że chce się zrehabilitować.
Byłoby dobrze gdyby nie to, że teraz to matka robi ojcu gównoburzę dosłownie o wszystko, czego on się tylko dotknie to robi źle, kilka razy latała z nożem, tłumaczy się, że tylko żeby go postraszyć bo "nic innego na niego nie działa", a on nie może nic zrobić, bo zaraz będzie na niego.
Matka wpada w histerię, chce się wyprowadzić, ale nie ma pieniędzy na kupno mieszkania, żąda żeby ojciec jej dołożył i zrzekł się praw do tego mieszkania, na co oczywiście on się nie zgadza.
Ojciec wydzwania do mnie zrozpaczony, nie wie co robić, proponował jej, żeby razem poszli na terapię małżeńską, ale z matką nie ma rozmowy, ona twierdzi, że to on powinien się leczyć i "jak jemu pomoże, to może wtedy pomyślą", bo ona nie ma sobie nic do zarzucenia.
Sam też już nie wiem co robić. Z jednej strony to dorośli ludzie, niech sami sobie radzą ze swoimi problemami, ale z drugiej jak ich się zostawi samych sobie, to albo się nawzajem pozabijają, albo któreś z nich się zabije. Tylko jak im pomóc? Nasze mediacje z bratem już nie odnoszą żadnego skutku i nie mamy żadnego pomysłu.

Gdyby byli ze 20 lat młodsi, to nawet bym nie płakał jakby się rozwiedli, ale mają już prawie 70 lat. Zdrowie póki co na szczęście dopisuje, ale to tak naprawdę kwestia kilku lat, aż się pogorszy i któreś być może będzie potrzebowało pomocy. Mają odłożone spore pieniądze, które przydałyby im się na starość na leki, leczenie itp., ale matka chciałaby to #!$%@?ć na mieszkanie i żyć ze swojej marnej emerytury. Ojciec jeszcze pracuje (ma własną firmę), ale nie wiadomo jak długo jeszcze da radę, a poza tym też ma małą emeryturę. Poza tym zawsze to lepiej na starość mieszkać z kimś, wspierać się nawzajem, a tak to co? Oczywiście jesteśmy my, dzieci, ale to co innego, mamy też swoje rodziny.

Oni od zawsze się awanturowali (przeważnie o byle gówno), potem godzili i znowu awanturowali, ale tak źle jeszcze nigdy nie było, żeby ojciec do mnie dzwonił prawie z płaczem.

#gorzkiezale #zwiazki #niebieskiepaski #rozowepaski #rodzina #rodzice

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 4
@AnonimoweMirkoWyznania: Pewnie w jakimś stopniu jesteś za nich odpowiedzialny, ale w jeszcze większym stopniu za siebie i swoje zdrowie psychiczne. Myślę, że oni powinni się dowiedzieć o tym jak ich kłótnie wpływają na Ciebie. Może to da im do myślenia.
Faktycznie najlepiej gdyby się rozeszli. Co najmniej jedno z nich powinno poszukać szczęścia i dobrych hajsów za granicą przez jakiś czas, żeby po powrocie budować własne lepsze jutro z zapasem gotówki,