Wpis z mikrobloga

Jakiś czas temu w jednym ze znanych sklepów z elektroniką zauważyłem jak mąż, żona i ~12-letni dzieciak idą obok półki z konsolami. Dziecko pokazuje mamie Xboxa i mówi, że bardzo by coś takiego chciał, na co matka odpowiedziała: ,,Musiałabym zwariować żeby na taka głupotę wydać 1000 zł". Trochę smutłem, że w 2017 r. można mieć takie zacofane podejście do elektronicznej rozrywki, takie coś kojarzy mi się z latami 90 i zagubioną częścią społeczeństwa urodzonego w głębokiej komunie, które przegapiło rewolucję techniczną.

Rozumiem w stu procentach argumenty przeciwko konsoli, takie jak: ,,nie mamy pieniędzy, mamy ważniejsze wydatki, konsola przeszkodzi Ci w nauce, odciągnie od sportu/kontaktów z ludźmi". Ale żeby całkowicie kwestionować sens wydawania pieniędzy na konsolę, czy gry?
Może rzeczywiście chodziło o logiczne przesłanki które wymieniłem wyżej, ale jeżeli tylko i wyłącznie o brak zrozumienia dla tego rodzaju zabawy i wydatków z nią związanych, to trochę to smutne.

#przemyslenia #konsole #gry #takaprawda #rodzice
  • 25
@joolekk: Dokładnie, pewnie te same osoby kupują PC/laptopa dla dziecka nawet nie rozumiejąc, że wyższa cena za ten konkretny model uzasdniona jest potrzebą odpalenia na nim najnowszych gier. No, ale konsole to zło i głupota ;).
@wjtk123: #!$%@?, mnie zawsze telepie, jak słyszę takie argumenty z dupy. "Nie, bo nie" albo inne #!$%@? zamiast poświęcić dziecku 1,5 minuty na rozmowę jak z człowiekiem. Ostatnio słyszałem, jak dziecko chciało pojeździć na rowerze, to "nie, bo jest zepsuty, powietrza nie ma". Dziecko widzi, że rower działa, ale matka dalej idzie w zaparte, bo taki świetny w jej mniemaniu argument sobie wymyśliła. Zamiast wytłumaczyć, że nie ma przy sobie kasku,
@wjtk123: ja znam ludzi, i to wcale nie starych, nawet nie w średnim wieku, uważających, że gry to rozrywka dla dzieciaków, a nie dla dorosłych. Jednocześnie uważają, że nie powinno się dzieciom dawać gier, gdzie jest przemoc. Wychodzi na to, że graczami powinny być osoby do 18 lat, a jedyną grą powinien być Tetris, bo nawet w szachach bijesz konia i posuwasz królową (albo hetmana jak jesteś gejem).
@wjtk123: Pamiętam jak około 2000 roku dostałam od rodziców GameBoya colora z Pokemonami. Strasznie ich o niego męczyłam, bo nie zarabiali tyle, żeby od tak kupowac mi takie prezenty. (chociaż na dzisiejsze czasy to nie były jakieś kokosy) Poszłam z nim kiedyś do domu mojego kolegi. Siedzimy sobie gramy i przychodzi jego matka. patrzy i komentuje, że "ojej, zamiast na takie pierdoły wydawać pieniądze, to lepiej na studia, albo szkołę odłożyć"
@EmaliowaSowa: GameBoy, moje dziecięce marzenie (ʘʘ). Niestety ja sam nie dostałem ani tej, ani innej konsoli, wygrało opisywane przez nas myślenie rodziców ;). Tyle, że to był przełom XX/XXI wieku, początek zmian w mentalności i horrendalne ceny sprzętu, więc można to jeszcze zrozumieć - w zamian za to dostałem PC, który oczywiście miał służyć również do nauki ;).

Skończyło się na tym, że pierwszą konsole kupiłem sobie
@wjtk123: Ja pamiętam jak rodziców o pierwsze PlayStation prosiłem, ale nie chcieli kupić. Aż tu nagle po kilkunastu latach życia bez konsol (no nie licząc pegazusa) dostałem w jednym miesiącu PlayStation2 i GameBoya Colora (ʘʘ)
@Funky666 widzę że z dziećmi nie masz za bardzo do czynienia.... Jak powiesz że zmęczona, lub mokro lub zimno to dziecko będzie Ci tak bule męczyć że nie jest zimno i tylko trochę pada, a później będzie stekalo że się źle czuje lub po 2min będzie chciało wracać... Czasem przesadzają, ale zazwyczaj ta metoda jest dobra i prosta.
@Issac: Ale pierdzielisz w tym momencie - to nie jest dobra metoda, bo traktujesz dziecko jak gówno, a nie jak człowieka, który też musi zrozumieć pewne rzeczy. A jak się nie dowie od rodzica w danej sytuacji, to od kogo i kiedy? Jak ma się uczyć życia/świata, jeżeli rodzic nie chce poświęcić kilkudziesięciu sekund na wyjaśnienie każdego zdarzenia/kontekstu/okoliczności, tylko zbywa dziecko? Mam do czynienia z różnymi rodzicami i wierz mi, że
@Funky666 nie mówię że to jest dobra metoda, ale jest skuteczna i nienalezy tak robić ciągle, tylko stosować w odpowiednich momentach.
Jak dziecko jest w fazie zadawania pyta, to uwierz że nie jest to kilkadziesiąt sekund, a liczy się w godzinach ile trzeba tłumaczyć. Zresztą sam zobaczysz :) Nie teoretyzuj tutaj jak należy wychowywać dzieci, do czasu az przynajmniej jedno odchowasz i zobaczymy czy nigdy dziecku nie powiesz że coś nie działa...
@Issac: Odchowuję właśnie jedno i uważam, że etap zadawania pytań jest najlepszy. Dziecko chłonie jak gąbka i potrafi zapamiętać ogromne ilości informacji naraz - nieważne, czy tłumaczę mu, dlaczego trzeba podlewać i kosić trawę, czy dlaczego jeździmy samochodem zastępczym na blachach z zupełnie innego miasta.
@resuf: Wierz mi, że rozumie i (przede wszystkim) zapamiętuje podświadomie bardzo wiele - moje potrafi dziś pytać o rzeczy, które mu tłumaczyłem w czasach, kiedy ledwo umiało mówić i po prostu nie było w stanie dopytać.

@Issac: A Tobie polecam nieśmiertelny wpis sprzed paru lat, który przyświeca mi w wychowywaniu dziecka prawie od samego początku. Może też Cię natchnie :) https://www.wykop.pl/wpis/11661649/ostatnio-rozmawialem-troche-ze-znajomymi-odnosnie-/
@Funky666 to są normalne pytania, chodzi mi bardziej o to że dziecko czegoś chce i nie wytłumaczysz mu że nie można 6h oglądać TV lub grać w Gry, bo to nie zdrowo etc. Bo dziecko nie zrozumie niektórych rzeczy do czasu jak się sam przekona, a czasem może być za późno. Kłamstwami chronimy swoje dzieci jak i czasem siebie przed tym brzydkim światem, bo nie chcemy żeby za szybko dorosły... wszystko z