Wpis z mikrobloga

"Nie można traktować nieletnich jako monolitu – mówi psycholog Elżbieta Supryn. – Zakładamy, że mniej więcej od piętnastego roku życia młody człowiek przeżywa te same emocje, co osoba dorosła, i potrafi podobnie jak ona postrzegać fakty. Kłopot w tym, że zazwyczaj nie umie sobie jeszcze z nimi radzić. Nastolatek postawiony w sytuacji ekstremalnej, takiej jak wojna, tłumi swój strach przesadną brawurą i agresją.

http://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/07/31/dziesieciolatki-z-karabinami-dlaczego-wykorzystywalismy-dzieci-w-postaniu/2/

To działa na zasadzie – nikt nie może zobaczyć, że się boi; nikt, nawet on sam. Taka postawa jest znana dobrze z kina, literatury czy po prostu z życia – najsłabsza jednostka w grupie jest jednocześnie najbardziej agresywna, często też zwyczajnie okrutna. Zdaniem dr Supryn, jeśli jeszcze w sytuacji ekstremalnej ekstremalne zachowania nie rażą, to po jej zakończeniu młody człowiek może mieć poważne problemy z powrotem do normalnych warunków.

– Wszystko zależy od jednostki, ale z reguły staje się osobą depresyjną, wycofaną – dodaje psycholog. – Ma też na pewno duże kłopoty z rozróżnieniem dobra i zła. Jak miałby nie mieć, skoro z jednej strony mówią mu, że zabijanie jest obiektywnym złem, z drugiej dają mu do ręki karabin i mówią, że czasem zabijanie jest jednak dobre? Takie doświadczenie może się odcisnąć na całym późniejszym życiu.

Dowództwo zdawało sobie z tego sprawę. To z tego właśnie powodu nawet harcerze dorośli, powyżej osiemnastego roku życia, zorganizowani w Grupy Szturmowe, skierowani zostali przede wszystkim do dywersji transportowej – zadania trudnego, bardzo ważnego, wymagającego sporej wiedzy fachowej i dostarczającej chłopakom niezbędnej adrenaliny, ale jednocześnie nie wymagającego przesadnego kontaktu z bronią, zabijania.

Była to jednak czysta teoria. Oddziały dyspozycyjne Kedywu, czyli mówiąc wprost – egzekutorzy – rekrutowali się głównie z szesnastolatków. I gdy czyta się dziś ich wspomnienia, niemal idealnie pokrywają się one z diagnozą dr Supryn. Mieli świadomość powagi sytuacji, doskonale wiedzieli o co walczą i jakie są reguły gry, ale jednocześnie pozostali chłopcami, którzy wciąż na swój sposób bawili się w wojnę – oddziały rywalizowały ze sobą, który zdobędzie więcej krzyży walecznych, a więc de facto ilu zabije ludzi."

#nauka #psychologia #historia #dzieci #patologie
bioslawek - "Nie można traktować nieletnich jako monolitu – mówi psycholog Elżbieta S...

źródło: comment_XodF6uSYdaCJ5D9ov3goDMDOLw7mOjUR.jpg

Pobierz
  • 1