Aktywne Wpisy
mirko_anonim +57
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Jestem facetem po 30tce. Mam narzeczoną tez po 30tce z którą jestem od jakiś 8 lat, od 7 lat mieszkamy ze sobą. Zaczyna pojawiać się kwestia dzieci. Zawsze miałem w głowie, że chce mieć dzieci ale to "kiedyś", "nie teraz". No ale czas leci i różowa naciska, że to już pora. Wcześniej też miała takie podejście, że "kiedyś". Nawet bardzo pilnowała antykoncepcji i tak dalej. Ale jak widzę dzieci
Jestem facetem po 30tce. Mam narzeczoną tez po 30tce z którą jestem od jakiś 8 lat, od 7 lat mieszkamy ze sobą. Zaczyna pojawiać się kwestia dzieci. Zawsze miałem w głowie, że chce mieć dzieci ale to "kiedyś", "nie teraz". No ale czas leci i różowa naciska, że to już pora. Wcześniej też miała takie podejście, że "kiedyś". Nawet bardzo pilnowała antykoncepcji i tak dalej. Ale jak widzę dzieci
konserwix +114
Czas tripa - pełne 5 dni, 2 osoby.
Dojazd - samolot z Katowic do Splitu.
Transport na miejscu - wynajęty samochód.
Trasa - Split - Dubrownik - Sveti Jure - Makarska - Jeziora Plitwickie - Zadar - Park Narodowy Krk - Szybenik - Trogir - Split, razem niecałe 1200km.
Koszty - mniej więcej niecałe 2,5k PLN na głowę w tym:
- pociąg do Katowic: 200zł
- loty: 460zł
- noclegi:ok. 850zł
- paliwo: ok. 370zł
- wynajęcie samochodu z full ubezpieczeniem (przydało się, na 3h przed oddaniem, podczas cofania zarysowałem próg o te takie kamienne kule antyparkingowe XD: 1700kun + 190kun zielona karta (podaję w kunach bo musiałem zapłacić polską kartą kredytową z niekorzystnym przewalutowaniem wyszło ok. 1030zł za samochód, zielona karta płatna na miejscu w kunach)
- autostrady: ok. 150zł
Reszta kasy na: jedzenie, bilety wstępów, parkingi, pamiątki, zachcianki itp.
W trasie prowadziła nas nawigacja Sygic i Maps.me (Sygic nie daje rady z dokładniejszymi adresami, Maps.me też raz dała dupy).
Wszystkie opłaty i wypłaty z bankomatów na miejscu robione za pomocą karty walutowej w USD z T-Mobile. Po raz kolejny okazało się to świetną sprawą do, jak to ja mówię, fikuśnych walut (czyli innych niż EUR i GBP). Wychodziło ok. 56-57gr za 1 kunę czyli mniej więcej tyle co średni kurs NBP (w kantorach w Polsce nawet 63gr sobie śpiewali). Na miejscu nie wiem jak wygląda wymiana waluty bo dla mnie prostu każdy bankomat był kantorem. ;)
Czy to dużo? Ciężko mi stwierdzić. Do tej pory, nie licząc Londynu i wycieczki do Hiszpanii z biura podróży to chyba nasz najdroższy trip, ale nie uważam by było to drogo. Na takie koszty mniej więcej się nastawiałem. Całość zawyżyło wynajęcie samochodu, ale bez niego w Chorwacji byśmy tyle nie zobaczyli, a jechanie do jednej miejscowości i zwiedzanie tylko okolic mijałoby się z celem więc zdecydowanie nie żałuję tej decyzji.
To było moje pierwsze wynajmowanie samochodu i po poczytaniu informacji w necie troszkę się obawiałem. Wziąłem więc pełne ubezpieczenie SCDW i tak jak wspomniałem - przydało się. Dosłownie 3h przed oddaniem nie zauważyłem kamulca i zarysowałem lewy próg od dołu na długość z 40cm :D Bez ubezpieczenia byłbym 500€ lżejszy. ;)
Chorwacja do jeżdżenia samochodem nadaje się świetnie, drogi są bardzo dobrej jakości, kierowcy moim zdaniem jeżdżą spokojnie, ale są trochę chamscy (przy próbie zmiany pasa w korku w Splicie nikt mnie nie wpuścił przez prawie minutę, przepuszczanie na przejściach dla pieszych - zapomnij). Mają bardzo mało znaków na drogach przez co niekiedy na totalnych wioskach nie wiedziałem jaka jest dopuszczalna prędkość (a te czasami były dziwne, dwupasmowa droga do Zadaru niczym nasze ekspresówki i ograniczenie do 80km/h).
Sam kraj jest piękny bo czyż wybrzeże gdzie z jednej strony mamy lazurowe morze, a z drugiej ogromne góry może być brzydkie? Dosłownie co chwilę miałem ochotę robić zdjęcia i kręcić ujęcia byle tylko nie przegapić jakiegoś widoku.
Bardzo podobał mi się wjazd samochodem na Sveti Jure. 1762m.n.p.m., wjazd krętą i ciasną drogą, w której mieści się tylko jeden samochód, wymijanie się na milimetry, cofanie do najbliższego szerszego miejsca i piękny widok z samej góry. Warto tego doświadczyć.
Jeziora Plitwickie to cóż, bajka. Tak czystej wody nie widziałem jeszcze nigdzie, ryby, raki i inne żyjątka widziane gołym okiem w wodzie o kilkumetrowej głębokości. Nie do opisania, koniecznie do zobaczenia. Zwiedzanie koniecznie od godzin otwarcia czyli od 7 rano. My chodziliśmy właśnie od 7 do ok. 13 przy czym o 13 już były tłumy na wejściu (i na jednej z kładek co widać na zdjęciu, rano była niemal pusta).
Podobnie jak park Krk z ogromnym, kaskadowym wodospadem Skradinski Buk. Tutaj można się kąpać, a kąpiel pod takim wodospadem to fajne przeżycie (koniecznie weźcie okulary do nurkowania, w głębszych miejscach pływają sobie rybki, na dnie siedzą węgorze :D).
Z miast chyba najbardziej podobał mi się Szybenik, Split i Zadar. Najmniej Dubrownik i Trogir, ale tylko dlatego, że była tam masa ludzi przez co w Dubrowniku było aż nieprzyjemnie. Lubię tłumy, lubię życie, ludzi i płynącą z nich energię, ale to już było za dużo nawet na mnie. I wszędzie :graotron graotron, może wycieczkę śladami gry o tron mister? Ooo, schody gdzie ktoś tam z gryotron szedł, zróbmy sobie tutaj zdjęcie" - pomyślało na raz 50 osób. Warto za to skorzystać z kolejki linowej, wjechać na wzgórze i zobaczyć panoramę miasta i okolicy.
Trogir sam w sobie jest bardzo ładny, ale również przepełniony. Nasi rodacy chyba upodobali sobie tą miejscowość bo język polski było słychać niemal na każdym kroku, a w ciągu kilku minut naliczyliśmy z 15 samochodów na naszych blachach. ;)
Za to Szybenik cudny, spokojniejszy, klimatyczny. Split, który mi odradzano również mnie pozytywnie zaskoczył. Może dlatego, że zbłądziliśmy gdzieś w ciasnych uliczkach starego miasta i znaleźliśmy naprawdę fajną knajpę, w klimatycznym miejscu i bez tłumu turystów?
Co mnie pozytywnie zaskoczyło to ludzie. Mili, sympatyczni, gościnni. W Dubrowniku spaliśmy u starszego małżeństwa, pani Dana przywitała nas zimną, pełną lodu i orzeźwiającą domowej roboty lemoniadą, przy Plitwickich wypiłem dwa kieliszki domowej śliwowicy i już miałem dobrze, a w Trogirze na start dostaliśmy litr konkretnie schłodzonego soku. Chyba polecą same dyszki na Booking. :)
Fajną sprawą są przydrożne stragany gdzie można kupić ichniejsze, domowej roboty (chcę w to wierzyć) przetwory, miody, sery, oliwy, alkohole. Obkupiłbym się tam jak głupi, ale bagaż podręczny ma swoje ograniczenia, a i tak facet na lotnisku przyczepił się do mojej małej flaszki rakiji.
Ale żeby nie było, że wszystko zachwalam to ponarzekam nieco na ichniejsze plaże. Z zastrzeżeniem jednak, że doświadczaliśmy tylko tych komercyjnych - Makarska i Split. Małe, ciasne, pełno ludzi, stoiska z chińszczyzną, no takie większe Mielno z lazurową wodą. Zdaję sobie sprawę z tego, że Chorwacja jest pełna pięknych i odludnych plaż i bardzo żałuję, że na takich nie byliśmy, ale niestety nie było na to czasu. Kiedyś nadrobimy. :)
Jak macie jakieś pytania to walcie, co wiem to powiem. ;)
#podroze #podrozujzwykopem #turystyka #chorwacja
Obiad dla dwóch osób (filest z indyka z frytkami i surówką, kalmary z frytkami i surówką, piwko i lampka wina w Trogirze ok. 300kun czyli jakieś 150zł, pizza i dwa piwa w Splicie 130kun
P.S. Bo zapomniałem - kebab w tortilli w Dubrovniku 57 kun (ok. 30zł). XD