Wpis z mikrobloga

#motocykle
małe podsumowanie wypadu w #alpy
równe 7 dni i 4200km (2600 na dojazd i 1600 po Alpach w 4 dni z kawałkiem). samodzielne wyszukiwanie przełęczy po mapach Google i streetview rządzi! tam gdzie myślicie, że nie da się szybko pojechać, bo nierówno i wąsko i strach, pojawi się jakiś Włoch lokales i sprowadzi was na ziemię :D jazda włoską autostradą jest dla bogatych - 150km motocyklem, nocą - 30eur i paliwo po 2eur, super interes, #!$%@?. z mojej diablo na tyle, która od września zeszłego roku zrobiła ze mną dwukrotnie Alpy, wyszły druty (foto w komentarzu). przebieg sporo ponad 10kkm. przednia jeszcze wytrzyma kilka kkm. nowa opona w drodze. opony nie domknąłem, ale jest blisko. mam mały problem z nagłą reakcja on/off przepustnicy, przez co przy dodaniu gazu z pozycji off występuje szarpnięcie i bardzo ciężko płynie operować gazem w złożeniu. mam jednak nadzieję, że znalazłem rozwiązanie tego problemu (TPS) i następny wyjazd w Alpy również będzie fazerem :) nie spotkałem żadnych moto na polskich blachach. samochody, owszem, kilka. najwięcej moto oczywiście włoskich, szwajcarskich, francuskich, niemieckich (co zrozumiałe) i uwaga, brytyjskich! powrót przebiegł nad wyraz dobrze, 1300km trzaśnięte za jednym zamachem bez konieczności brania motelu po drodze. składam ręce do losu, że spakowałem kurtkę mesh i jeansy moto! już drugiego dnia, w drodze do, przy 40st. założyłem lekkie ciuchy i używałem włącznie z powrotem. dopiero zeszłej nocy założyłem moją turystyczna kurtkę bo #!$%@?. w Belgii zawsze musi #!$%@? lać, no zawsze! Belgia nową Anglią. w Anglii tak nie pada (przynajmniej na południu ;p). po pierwszym wypadzie w Alpy obiecywałem sobie, że nigdy więcej tak daleko na kołach, teraz wiem, że już jestem uzależniony od Alp :) gdyby jeszcze ktoś opatentował rozwiązanie na ból dupy i kolan, ja pierdzielę, zbankrutowałbym od ciągłego jeżdżenia!

ps. w Calais i Dunkierce spokój.
Steven_Hyde - #motocykle
małe podsumowanie wypadu w #Alpy 
równe 7 dni i 4200km (26...

źródło: comment_TSAnqQkwoGirwT08Y9qQhkxxfXcF2edu.jpg

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz
@Steven_Hyde: obserwuje często motocykle pobliskich przełęczach (bo jest ich teraz chyba więcej niż samochodów, cięzko nie obserwować) i sporo polskich widzę. Nie tyle co z krajów bliżej, ale kilka razy po polsku mi się udało porozmawiać na parkingu. Z UK za to bardzo mało, ale ciągle więcej niż z PL. Do tego tych krajów co napisałeś bym jeszcze dodał Węgry i Holandię.
Gdzie byłeś dokładnie?
  • Odpowiedz
@manedhel: stacjonowałem pod Mont Blanc i objechałem go wkoło (Aosta - Martigny - Beaufort - Bourg-Saint-Maurice), ale też i Szwajcarią do przełęczy Furka i Gottharda aż po Locarno. Może w sumie Polacy na moto jednak przez wzgląd na odległość, trzymają się wschodniej strony? Z Polakiem udało nam się zagadać. na szczycie przełęczy Bernarda. #!$%@?ł się tam TIRem od strony Szwajcarii i czekał na asystę, żeby go sprowadzili na dół, do Włoch.
  • Odpowiedz
@syrena_elektro: te moje to nie są chyba rosso. to są tylko DIABLO. one są takie turystyczno-sportowe, podczas gdy rosso są bardziej w kierunku sportowych. z resztą, ponad 10 tysięcy kilometrów, to chyba nie takie w oczach. no chyba, że stwierdzasz ogólny fakt, że te Rosso schodzą szybko, to pewnie tak. u mnie za to widać, że środek chyba raczej jest twardy, natomiast boki są z ewidentnie miękkiej mieszanki.
  • Odpowiedz
mam mały problem z nagłą reakcja on/off przepustnicy, przez co przy dodaniu gazu z pozycji off występuje szarpnięcie i bardzo ciężko płynie operować gazem w złożeniu


@Steven_Hyde: w złożeniu raczej nie powinno być momentu, że gaz masz na off :)
natomiast nie w złożeniu protip: zamiast zamykać gaz zahamuj lekko (przodem oczywiście) odejmując gaz, ale nie całkowicie (tak z 10% zostaw), wtedy jak puścisz hamulec to zaczniesz przyspieszać płynnie, bez szarpnięcia.
  • Odpowiedz
@kabzior: nie wiem czy powinno, czy nie, ale ciężko po dohamowaniu przed nawrotem 180st. nie puścić gazu lub hamować z jakąś tam ilością gazu, rzucić moto na bok i nie zacząć właśnie wtedy otwierać przepustnicy. a, jeszcze jedno, najgorzej jest właśnie w jeździe na dół, bo ten efekt potęgowany jest przez pęd motocykla do przodu, pod górkę jest deko lepiej. co innego w zakrętach, w których nie trzeba dohamować, bo można
  • Odpowiedz
@Steven_Hyde: wiem że ciężko, ale na tym polega ta technika, nazywa się ona "zakładka gaz-hamulec" i służy właśnie do opóźniania hamowania, dzięki czemu hamować można jeszcze już kładąc moto (bez tego prawidłowa sekwencja to: hamowanie, otwarcie gazu, wywołanie skrętu).
  • Odpowiedz
to mnie zaskoczyłeś, bo ja zawsze sądziłem, że dohamowanie - rzucenie - gaz. łatwiej szybko rzucić moto przed rozpoczęciem przyspieszania, niż odwrotnie.
niemniej jednak, nie zmienia to faktu, że u mnie przejście z zamkniętej przepustnicy do otwarcia jest zbyt gwałtowne, wywołujące szarpnięcie. efekt, jakby łańcuch był kuresko luźny. przez to nawet ciężko zmieniać płynnie biegi czy to z czy bez sprzęgła. dzis udało mi się wyregulować położenie TPS i jutro potestuję :D
  • Odpowiedz
@Steven_Hyde: przez moje miasto w takim razie przejeżdzałeś, mieszkam w Brig, gdzieś połowa drogi między Furką a Bernardem. Najczęściej na Furce jestem i tam właśnie często w weekendy Polaków spotykam.
Historia dobra, opowiedziałem żonie, bo współpracuje z logistyką w firmie i ma dużo dostawców z Polski, jakoś jej to nie zdziwiło. Zdolny człowiek jak wjechał tymi serpentynami.
  • Odpowiedz
@manedhel: malutki świat :) troszkę zazdraszczam mieszkania w tak zajebistych rejonach. choć myślałem sobie o tym, jak fajnie byłoby żyć gdzieś blisko Alp, ale z jakiegoś powodu nie widzę się w żadnym z tych alpejskich krajów. jeszcze ze śmiesznostek, kolega mówi patrz, tu możemy sobie skrócić i zamiast jechać przez Martigny, pojedziemy serpentynami. no oczywiście jestem za! wjeżdżamy, jest pięknie, dojeżdżamy na szczyt a tu jakaś kamienista droga. kumpel zupełnie nie
  • Odpowiedz
@manedhel: odbiliśmy w Sembrancher, żeby nie jechać przez Martigny, potem przez Verbier w górę tam gdzie wyciągi narciarskie. na szczyt był fajny asfalt (mijaliśmy pola golfowe) a potem Route de la Croix de Coeur, to była ta kamienista droga. Widoki za to były boskie :) Col de Forclaz jechałem dnia następnego, już w pojedynkę, kiedy objeżdżałem Mont Blanc wkoło, jadąc z MArtigny do Chamonix :) Zachaczyłem też o ten zalew Emosson
Steven_Hyde - @manedhel: odbiliśmy w Sembrancher, żeby nie jechać przez Martigny, pot...

źródło: comment_nNyBtbBYEf8qYjUR3Cakrnd8Yi01iTLy.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz