Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Chyba nie chcę już być z moim #niebieskipasek, ale żal mi go rzucić.

Jesteśmy parą kilka lat, mieszkamy razem, oboje lvl 25. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że nie pasujemy do siebie, ciężko nam znaleźć jakieś wspólne tematy poza pracą i oglądaniem seriali. Na codzień się raczej dobrze organizujemy i chyba tylko dlatego nie ma w naszym związku kłótni. Po prostu egzystujemy. Już poznałam co czują #niebieskiepaski które muszą same wymyślać rozrywki drugiej połówce. Nie polecam tego stanu. Seks może raz na dwa tygodnie, bo on jest zmęczony po pracy ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Wiem, że mogę na niego liczyć w trudnych chwilach, planujemy wspólną przyszłość, to porządny facet, ale ja już chyba nie widzę z nim wspólnej przyszłości, nie nadajemy na tych samych falach. Poza tym (tu mnie chyba wykopki zjedzą) boję się, że nie znajdę drugiego porządnego faceta, w moim wieku lub trochę starsi już w większości pozajmowani, ewentualnie trudno ich poznać.

Był ktoś w podobnej sytuacji? Ja już sama nie wiem, czy to moja #logikarozowychpaskow i w dupie mi się poprzewracało od braku większych problemów i chcę za dużo czy serio marnuję sobie z nim życie.

#zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 30
@AnonimoweMirkoWyznania: Tak to bywa jak gdzieś tam się priorytety rozchodzą po latach bycia ze sobą, może wychodzi inny poziom inteligencji, ciekawości świata, aktywności, zainteresowań itd.

chcę za dużo czy serio marnuję sobie z nim życie.


Jak jesteś przekonana, że stać Cię na więcej to marnujesz. Z resztą samo takie myślenie raczej wskazuje, że "wypaliło" się.

Nowej gałęzi raczej nie masz, bo nie pytałabyś nikogo o zdanie w takiej sytuacji, tylko byś
@AnonimoweMirkoWyznania ( ) Pożądni faceci dopiero koło 30 zaczynają wychodzić z piwnicy, więc luzem kogoś znajdziesz. A tak serio lerlaone ma rację, będziesz się męczyć i może się to skończyć gorzej niż zwykłym rozstaniem. Swoją drogą rozmawiałaś z nim na temat tego, że się oddaliliście czy na naprawę twoim zdaniem jest za późno?
@Blaskun: Czasami nie trzeba bolca by dojść do podobnej sytuacji - gdy konflikty są wciąż nierozwiązane a partner, który jest generalnie spoko (ma inne, równie ważne zalety), osiadł na laurach i uważa, że w związku nic nie trzeba robić albo nie umie z siebie wykrzesać dość zaangażowania. Oczywiście bywa tak w obie strony. ;-)
@iEarth: Z tym bolcem, to żart. A co do sedna, to niech go zostawi tylko nie na zasadzie, że to jego wina, bo tak lubią robić rózowe. I nie w stylu "jesteś dla mnie za dobry" Po prostu wyjasnić co i jak.
Po co ma się męczyć, a jego trzymać w złudzeniu związku.
crj: Wczoraj usłyszałem coś podobnego od swojego różowego, powiedziała, że nie czuje już tego "czegoś", nadaje na innych falach i nie pasuje jej mój charakter. Stwierdziliśmy, że jeśli nie chce dalej próbować, to nie ma sensu i się rozstaliśmy w dobrej atmosferze. Ja to gorzej znoszę.Staż prawie 4 lata, lvl 23. Sytuacja różni się tym, że razem nie mieszkaliśmy. Powiedziała, że w sumie chciała rozstać się ze mną już od grudnia,
Musisz jednak przemyśleć czy na pewno tego chcesz czy to tylko gorszy chwilowy okres w związku.


@AnonimoweMirkoWyznania: Strach przed samotnością wygrywa dużo częściej u takich osób i wolą zostawić "jest jak jest", bo przecież może być gorzej. To taka pułapka, która wprawia w bierność, ale jednocześnie zakłębia różne niekomfortowe myśli i samopoczucie. Jakby była naprawdę zdecydowana i pewna na taki krok, na podjęcie wyzwania, na nowe, to by to zrobiła zamiast
@nowywinternetach: Bo za te 5-10 lat może sobie pomyśleć, że zostawiła całkiem spoko faceta, który był dobry, miał jakieś tam ważne dla niej cechy i te rzeczy, które jej obecnie przeszkadzają, wcale może nie były takie ważne.
@iEarth: To też wygląda na szukanie wymówek. Jak ktoś się boi działania to będzie racjonalizował swoją bierność, z obawy że może być gorzej. Mówił a jednak te cechy są dobre, a lepszego nie da się znaleźć, a coś tam. To są wszystko racjonalizacje. Jak tkwisz w miejscu to lepiej nie będzie, a jednak takie pragnienie w środku może być i rozsadzać. Warto ryzykować, by nie żałować, ale każdy niech robi jak
OP: > Moim zdaniem, jeśli tego nie czujesz lepiej się rozstać teraz, niż za parę miesięcy czy lat.

@AnonimoweMirkoWyznania: Wiem to doskonale, ale trzyma mnie przy nim kilka zalet, które ciężko znaleźć u mężczyzn czy u ludzi ogółem.

@Nito: Raczej żaliłam mu się, że ciężko się nam razem rozmwia i chciałabym bardziej aktywnie spędzać czas. Zresztą co nam da rozmowa? Zmieniłby się sztucznie na miesiąc - dwa a potem
@nowywinternetach: Rozumiem w czym rzecz i być może to też się pojawia, ale jest też druga strona medalu. Nasze priorytety się zmieniają, mając tego świadomość zdajemy sobie sprawę jak ważne są nasze decyzje. Ta druga osoba to nie jest zabawka, że sobie do niej wrócimy kiedy jednak uznamy, że ło, jednak byłeś spoko. Ta druga osoba nie będzie na nas czekać aż się namyślimy - to w ogóle byłoby złe w
@iEarth: Ta walka to jest głupota, jakaś nowomowa z gazetek i telewizji śniadaniowych, która tylko frustruje. Walczyć chcesz o co? Żeby było o czym gadać? Wciskać komuś książki do czytania by wszedł na Twój poziom? Szarpać za ubrania, aby wyszedł pojechał z Tobą w jakieś ciekawe miejsce? Nakazać mu uprawiać sport, gdy się zapuścił? Zagrać na fujarce, aby wróciło pożądanie? Błagać na kolanach by zaczął pamiętać o ważnych datach? Kazać mu
@nowywinternetach: Semantyka. W tę walkę (o związek) może wchodzić też próba zaakceptowania pewnych rzeczy. A i pewne kwestie da się wypracować (pewnie 25latek siedzący cale zycie w piwnicy będzie miał problem z wymyśleniem wspólnych rozrywek ale to nie jest wyuczenie sie fizyki kwantowej), więc tu problem pojawia się w momencie, gdy ta druga osoba nie chce współpracować. Jeśli zupełnie nie współpracuje, to faktycznie, chyba trudno będzie tu znaleźć jakieś rozwiązanie poza
@iEarth: Jak kogoś boli "wewnętrzne ja" w starciu z takimi problemami w związku to znaczy, że są dla niego istotne. Jak chcemy żyć na przekór sobie, to szczęśliwi nie będziemy prędzej czy później i odbije się to czkawką. Duszenie emocji i pragnień nikomu na dobre nie wyszło. To o czym mówisz to jest doskonała definicja związku z przyzwyczajenia. Zaakceptujesz wtedy wszystko i machniesz ręką, ale wewnętrzna frustracja na różnych polach da
OP: @nowywinternetach:
Przeczytałam artykuł, który podesłałeś i stwierdzam, że to nie to. Jak coś #!$%@?ę, to nie okłamuję się, że jest inaczej. W tym przypadku jeszcze nie wiem czy #!$%@?ę czy nie i próbuję się upewnić zanim podejmę decyzję.

Z tym co piszesz o walce o związek zgadzam się w 100%. Można dla partnera zrobić wiele, ale nie zmienić osobowość. O ile wymagania pokroju mycie kubków octem #pdk jest wykonalne
@AnonimoweMirkoWyznania: jestem w podobnym wieku i powiem ci, że znam wielu niebieskich w wieku około 30, którzy mają jakieś tam swoje różowe już, ale wiem ( bo wiele razy mi to mówią), że są z nimi nieszczęśliwi, ale zostają przy nich, bo "nooo, już mam 30 lat, to zostane z tą zołzą, nie zostawie jej, nie poszukam sobie nowej, bo w tym wieku to już żadnej nie znajde" - i tak