Wpis z mikrobloga

#ciszacodzienna

Podróżnikowi w dużej mierze chodzi o dziwienie się. To jedna z najczystszych form radości, jakie potrafię sobie wyobrazić. Lubię to uczucie. Często się dziwię. Ba, właściwie wszędzie: kiedy podróżuję, kiedy czytam, kiedy spotykam ludzi, kiedy siedzę i piszę albo z bijącym sercem oglądam wschód słońca. Dziwienie się odbieram jako jedną z najpotężniejszych sił, z którymi przychodzimy na świat. To również jedna z najwspanialszych ludzkich zdolności.

Ale dziwię się nie tylko jako podróżnik. Równie często zdarza mi się to jako ojcu czy jako wydawcy. Napawam się tym. I najbardziej chciałbym, żeby mi w tym nie przeszkadzano. Naukowcy potrafią odnajdywać prawdy. Sam również chętnie bym to robił, ale nie jest mi to dane. Do tej pory zdążyłem w życiu zmienić zdanie w zasadzie o wszystkim. Dziwię się przede wszystkim dla samego dziwienia. Ono jest celem samym w sobie. Taką małą wyprawą odkrywczą. Chociaż niekiedy bywa również nasionkiem, z którego wyrasta większa wiedza. Kiedy indziej zdziwienie nie jest równie dobrowolne, nie wybieram go, lecz dziwię się, bo nie mogę się nie dziwić. Pojawia się zapowiedź czegoś nieprzyjemnego. Myśl albo wrażenie. Trawi mnie i każe mi się zastanawiać, co to może być. Któregoś wieczoru przyszła do nas na kolację kuzynka i przyniosła mi tomik wierszy Jona Fossego.

Po jej wyjściu, już leżąc w łóżku, zacząłem przeglądać książkę. Tuż przed zgaszeniem światła natrafiłem na takie oto słowa: Istnieje miłość, której nikt nie pamięta. Co Fosse chciał przez to powiedzieć? Niewidzialna miłość, która leży uśpiona? Czyżby tak naprawdę pisał o ciszy? Odłożyłem tomik z wierszami, ale dalej o tym rozmyślałem. Dobrzy poeci przypominają mi wielkich odkrywców. Dobierając właściwe słowa, wprawiają w ruch myśli w mojej głowie, trochę jak opowieści odkrywców, które czytałem w dzieciństwie.

Przed zaśnięciem postanowiłem, że nazajutrz napiszę do Fossego, porozmawiam z nim i dowiem się, jak to jest. „W pewnym sensie to cisza powinna mówić”, odpisał Fosse sześć minut po wysłaniu do niego e-maila. Mogło się wręcz wydawać, że czekał na moje pytanie, chociaż z pewnością tak nie było. Przecież od długiego czasu w ogóle się z nim nie kontaktowałem. A więc to cisza powinna mówić. Powinna mówić, a ty powinieneś z nią rozmawiać i wykorzystywać tkwiący w niej potencjał. „Może dlatego że cisza niesie ze sobą zdziwienie, ale ma też w sobie pewien ogrom, trochę jak morze lub jak bezkresny, pokryty śniegiem płaskowyż. A ktoś, kto się nie dziwi temu ogromowi, ten się po prostu go boi. Zapewne właśnie dlatego tak wielu ludzi boi się ciszy (i dlatego wszędzie i ponad wszystkim króluje muzak)”.

Rozpoznaję ten strach, o którym pisze Fosse. Niejasny lęk przed czymś, o czym prawie nic nie wiem. Lęk, który sprawia, że łatwo przestaję być obecny we własnym życiu. Zamiast tego po prostu coś robię, unikam ciszy i żyję poprzez to nowe zajęcie. Wysyłam SMS-y, nastawiam muzykę, słucham radia albo po prostu pozwalam myślom biec, zamiast przystanąć i choć na moment odciąć się od świata. Wydaje mi się, że ów strach, którego Fosse nie nazywa słowami, to lęk przed lepszym poznaniem samego siebie. Kiedy tego unikam, czuć ode mnie tchórzem.

Erling Kagge