Wpis z mikrobloga

@Wladyslaw_Jagiello: moja recenzentka przeanalizowała dokłądnie nawet bibliografie, po obronie pro forma mi powiedziała ze jeden przypis sie nie zgadza z pozycją w bibliografii, także tego, z tym nieczytaniem prac to sie nie zgodze ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@WR9100: spoko, to się zawsze, ale to zawsze zdarza. Nie ważne jak się starasz, nie wszystkie błędy jesteś w stanie wyłapać. Dopiero po czasie, orientujesz się, że coś nie halo. Swój licencjat ledwo pamiętam, ale magisterkę mam pod ręką. Jest kilka błędów, czasami kasując zdania zapomniałem je tak przerobić, by pasowały do ogólnego kontekstu podpunktu ( ͡° ͜ʖ ͡°) a i tak dostałem bodaj 4.5 od
  • Odpowiedz
@KasztelanZawirusowany: to o tym recenzencie pisałem na bazie obrony mgr, na naprawdę dobrej uczelni. Inż robiłem na słabszej - ale tam było tak jak należy (czytali), zresztą na inż - promotorowi tak się podobała moja praca, że o niej opowiadał sporo :)
  • Odpowiedz
@WR9100:
u mnie na inżynierce czytał chyba tylko promotor (było trochę na czerwono pozaznaczane), natomiast recenzja recenzenta to było prawie kopiuj wklej z mojego wstępu i zakończenia. Natomiast przy magisterce widać było po recenzjach, że obaj dość dokładnie ją przeczytali.
  • Odpowiedz
@NukeOps: miałem u siebie bardzo podobne błędy. Promotorce nie chciało się chyba czytać przed zatwierdzeniem pracy w APD. Wcześniejsze wersje czytała dość skrupulatnie i za każdym razem poprawek było dość dużo.
  • Odpowiedz
@WR9100: w moim przypadku tych błędów było już na tyle mało, czas mnie też gonił, że umykały mojej spostrzegawczości. Nic z tego, praca dawno obroniona, jestem z niej dumny, bardzo niski wynik na antyplagiacie, a mi wypada gorąco podziękować profesorowi Zalewskiemu i profesorowi Żyro za ich książki, które stały u podstaw mojej wiedzy zawartej w pracy dyplomowej. Tylko co k---a z tego, jak nie mam pracy w zawodzie xD
  • Odpowiedz
@NukeOps: mój kumpel dla beki stwierdził, że jak nie znajdzie po tym pracy w zawodzie, to przynajmniej będzie mieć "dzieło" dla potomności XD
  • Odpowiedz
@WR9100: znam wykładowce, który zaliczenia z swoich przedmiotów liczył na tzw. ilość. Pula pytań, nominalnie chyba z 4 wybierałeś, za nieobecności dowalał więcej i liczyło się to, jak obszernie napiszesz na pytanie. Ludzie robili eksperymenty i tak, napisanie odpowiedzi na stronę na jedno pytanie było mile widziane, finalnie ktoś dostał 5 za takie sztuczki, ktoś inny wplótł przepis na ciasto i przeszło.

Bekowe podejście, ale rozumiem xD
  • Odpowiedz