Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki i Mirabelki, pisze żeby się wyżalić bo nawet nie mam komu. I proszę Was darujcie sobie wpisy o czokoszokach. Ogólnie mówiąc - jestem biedna. Jestem biedna i już mnie to dobija. Pracuje od roku jako sekretarka i zarabiam najniższą krajową. Po zapłaceniu czynszu, mediów, kupnie jedzenia, biletu, zapłacenia rachunku za neta zostaje mi w kieszeni kilka złoty, a i tak oszczędzam jak się da. Żyje od 1-ego do 1-ego. Mój niewielki majątek jaki mam to mała kawalerka po mojej babci to chociaż tyle dobrze. Tak się potoczyło moje życie, że mogę liczyć tylko na siebie i jest mi chwilami ciężko. Co prawda mam kilka stów odłożonych ale one są na czarną godzinę. Jest mi smuto bo nie mogę iść nawet na głupią kawę i ciasto bo to jest dla mnie za drogie, rozumiecie to, nie stać mnie na kawę i ciastko, już nie mówiąc o jakiś ciuchach. Czasami zdarzają się takie sytuacje po których płakać mi się chce. U mnie w pracy jest taki zwyczaj, że składamy się na prezent urodzinowy dla każdego pracownika (10 osób pracuje), przez 6 miesięcy 3 osoby obchodziło urodziny i ja się nie dokładałam, ostatnio znowu ktoś ma urodziny i koleżanka zbierała pieniądze i jak powiedziałam jej, że ja się nie dokładam to zapytała się mnie dlaczego to jej powiedziałam wprost ile zarabiam i mnie nie stać na to i że nie będę się dokładać dla nikogo to się zmieszała i poszła do innego pokoju. Inne osoby też to usłyszały i wiem, że później rozmawiali o mnie. Kiedyś była taka sytuacja jak kiedyś szef mnie zawołał i powiedział, że nie podoba mu się za bardzo mój ubiór (każdy u nas nosi garnitury, garsonki, koszule itp) i poprosił żebym ubierała się odpowiednio no to ja się go pytam czy zapomniał ile zarabiam i że mnie nie stać na kupni koszuli za 50 zł i że może dać mi podwyżkę to sobie wtedy kupie, no to też się zmieszał i powiedział pomyślimy pomyślimy. Jak szukałam pracy to praktycznie wszędzie najniższa krajowa.
Ostatnio zostałam zaproszona prze kolegę na randkę, ucieszyłam się bo fajny chłopak i w ogóle lubię go bardzo ale jak przyszło do zapłacenia rachunku (miałam pieniądze żeby za siebie zapłacić ale on uparł się, że to on zapłaci i że następnym razem ja zapłacę) to ja sobie zdałam sprawę, że nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak miały by wyglądać nasze kolejne randki czy nawet bycie ze sobą, przecież on nie będzie za wszystko płacić. Jak przyszłam do mieszkania to się pobeczałam. Nie chce już nigdzie jeździć do pracy za granicę, wolałabym być tu w Polsce ale chyba się nie da.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 118
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Jakoś nie chce mi się wierzyć - ile Ty płacisz za ten czynsz i opłaty że Ci tyle pensji zjadają? Jak mieszkałem w akademiku to za 7 stów miesięcznie dało się bez problemu opłacić akademik i wyżyć a i na piwo pójść...
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania jeśli nie masz oporów moralno-religijnych to proponuję zarabianie seksem. Nie że od razu hurtowa prostytucja, ale mieć tak że 2-3 regularnych klientów to przynajmniej 1000 zł tygodniowo na czysto. Albo występy przed kamerką na żywo, tu też można sporo zarobić nie męcząc się specjalnie
  • Odpowiedz
@Pan_Mirek mój wpis jest serio, podobno 30% studentek tak dorabia. Nie porównuj tego do okaleczenia na resztę życia, to tylko seks. Już nasze prababcie mówiły że d*pa nie mydło i się nie wymydli.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Dość ciężka sytuacja , nie powiem...
Gdybyś była facetem to pewnie łatwiej byłoby ci dorobić te pieniądze. Mogę ci poradzić, żebyś spróbowała poszukać innej pracy - kobiety pracują też w bardziej fizycznych pracach i dają sobie dobrze radę - np. w fabrykach , jakichś szkółkach itp. przy czym w fabrykach dostają raczej lżejszą robotę niż faceci. Gdybyś pracowała 10 godzin zamiast 8 (zakładam że robisz 8h) zawsze zarobisz parę groszy więcej. Tylko nie wolno się łamać i kończyć pracę po 2ch dniach bo za ciężko - do wszystkiego idzie się przyzwyczaić.
Drugą opcją jest wyjechać na lato za granicę do pracy ,a mieszkanie - jeśli to możliwe, wynająć komuś.Chociaż to troszkę trudniejsze, bo dobrze byłoby mieć przynajmniej z tysiąc albo półtora na życie czy ewentualny powrót... i ogółem w polsce łatwiej będzie się dogadać.
W biurze, myślę,że ciężko ci będzie znaleźć dobrze płatną pracę - pomyśl bardziej fizycznej robocie.
Są też plusy - jak trochę pochodzisz , poruszasz się to będziesz się czuć bardziej rześko, niż gdybyś siedziała cały dzień
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Przekalkuluj jeszcze raz swoje wydatki i możliwości.
Sprawdź na czym możesz uciąć koszty, tj. kupowanie tego samego jedzenia od tańszych producentów/w tańszych marketach, sprawdź czy ktoś nie oferuje internetu taniej. Na samej żywności bez żadnego głodzenia się czy zapychania świństwem jeśli człowiek ma minimalne pojęcie o dietetyce i gotowaniu można uciąć trochę złotych (woda mineralna za 70 groszy niczym się nie różni od żywca za 2 zł, zakup całego kurczaka w cenie kilo piersi bardziej się opłaca, dzisiaj mogę sobie w obiedzie darować mięso bez problemu, owsianka może być razem z owocem pełnoprawną kolacją).
W sklepach typu E.Leclerc można na samych promocjach oszczędzić 50 zł co zakupy, kwestia czytania durnych gazetek reklamowych, jak jest taniej kupisz więcej i w rozliczeniu zostanie kilka złotych więcej na inne rzeczy.
Co do ciuchów podobnie, sugeruję zmianę strategii zakupowej, często widzę fajne ciuchy w tańszych sklepach, nie mam za dużej presji by mieć "łyżwę" na bucie, przykładowo marki decathlonu są mega tanie oraz ich produkty są bardzo dobrej jakości, czasem idzie dorwać coś fajnego na przecenach w pull & bear. Nawet w "głupim" lumpeksie czasem człowiek znajdzie jakąś perełkę. Jeśli chodzi o elektronikę i różne inne fanty, dużo można oszczędzić kupując rzeczy używane. Kupiłem telefon 700 zł taniej bo od znajomego, bodajże to już mój 5 z kolei który nabyłem używany.
W międzyczasie mogła byś się dokształcać nawet na własną rękę i/lub aplikować na lepsze stanowiska. Rozważ przeprowadzkę do innego miasta. Sam pokój w poznaniu z wszystkim można przykładowo znaleźć za 700 zł, więc nawet na płacy minimalnej idzie wtedy żyć godnie (potwierdzone własnymi doświadczeniami). Wtedy dodatkowo jeszcze mogłabyś czerpać zarobek z najmu swojej kawalerki. Możesz też pracować pieniędzmi po pracy w celu większego zarobku na zasadzie kupię taniej, sprzedam drożej (kwestia tylko wkręcenia się w jakąś branżę np. elektroniczną czy też giełdę, nie są to łatwe klocki ale wraz z doświadczeniem pojawią się i dodatkowe pieniądze).
Dorabiaj na czym się znasz i co sprawia Ci przyjemność, czy to robienie paznokci, makijażu czy naprawianie komputerów znajomym za
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Poświęć wolne wieczory na naukę dodatkowego języka. Z tego co zauważyłam znajomość języków jest mocno premiowana. Angielski (to już powszechny wymóg) + dwa języki na poziomie mocnego A2/początkujacego B1 (poziom kontaktowy) - i masz już otwartą możliwość poszukiwania lepszej pracy i lepszej płacy.
Nie musisz opłacać kursu, są obecnie w necie bardzo dobre bezpłatne kursy - nie uczynią Cię poliglotą, ale to mocne A2 swobodnie załapiesz jeśli się uczciwie
  • Odpowiedz