Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#feels #gorzkiezale #depresja

Kolejny dzień matki i kolejny raz za dużo myślę. Z moją matką nie łączy mnie nic innego poza nienawiścią. Nie jestem w stanie powiedzieć, że kogokolwiek, czegokolwiek, nienawidzę bardziej niż niej. W tej kategorii wygrywa chyba nawet z moją nienawiścią do siebie samej i ojczyma, któremu pewnie wydrapałabym oczy, gdybym spotkała na ulicy. Ale nie o nim tutaj.

Będzie długo i pewnie niespójnie, ale raz na jakiś czas nazbiera mi się wszystkiego i muszę to z siebie wyrzucić, bo eksploduję.

Co roku słyszę te wszystkie "urodziła cię, należy jej się", "matkę trzeba szanować", "każda matka zasługuje na szacunek". Gówno prawda.

Gówno. Prawda.

Są takie dni, które sprawiają, że dużo wspomnień nadal wraca i gnębi. Dzień Matki, to poza Świętami, jeden z głównych.

Odkąd pamiętam, matka znęcała się nade mną psychicznie i fizycznie. To, że mnie biła, w sumie nie skrzywdziło mnie aż tak bardzo. Nadal odruchowo zasłaniam głowę, gdy ktoś za szybko się przy mnie ruszy, machnie ręką. Wpadam w panikę, gdy ktoś, nawet w zabawie, złapie mnie za szyję. Zakryje mi usta ręką. Podniesie głos. Wybił ktoś wami kiedyś szybę w drzwiach? Nie? Gorąco polecam, szczególnie, jeśli po wszystkim to i tak wasza wina i zapłakani, roztrzęsieni musicie zbierać z podłogi ostre kawałki szkła, słuchając, że nawet do tego się nie nadajecie. Ale jakiekolwiek znęcanie się fizyczne to nic przy tym, co zrobiła z moją psychiką.

Odkąd tylko pamiętam byłam poniżana, wyzywana. Od zawsze, zawsze. Nie ważne, czy był ku temu powód, czy nie. Powód zawsze można znaleźć. Od zawsze słyszałam tylko, jak bardzo żałuje, że mnie urodziła. Że jestem, że nie oddała mnie do domu dziecka, że zmarnowałam jej tyle lat. Że z mojej winy nie skończyła szkoły. Zawsze była tak bardzo poszkodowana, skrzywdzona, niezrozumiana. Zawsze wszystko było za mało, zawsze źle. Nie ważne jak bardzo się starałam. Od małego wmawiała mi, że nic nie potrafię, jestem nikim, do niczego się nie nadaję i nic nigdy nie osiągnę. Na nic nie zasługuję. Nigdy nic nie mogłam, nigdy nic nie miałam. Nawet wyjście ze swojego pokoju kończyło się pytaniem, czy ktoś mnie zapraszał, czy ktoś pozwolił.

W domu nigdy nie było ciepła, nie było zabawy, nie było wspólnych obiadów, wspólnego gotowania. Po co, skoro i tak do niczego się nie nadaję? Nie było pytań jak w szkole, czy coś nie sprawia mi trudności. Były za to wyzwiska i poniżanie mnie przed wszystkimi na spotkaniach rodzinnych, gdy nie szło mi odpowiednio dobrze. Był wstyd i strach. Codzienne myśli o tym, żeby po prostu się poddać. Nadzieja na to, że jeśli będę siedziała w ramie okna, płacząc i zauważy, to może się przejmie, może zrozumie. Do momentu w którym nie kazała mi skoczyć, mówiąc, że będzie miała spokój. To był chyba moment w którym się poddałam. Było mi obojętne co się stanie, jakie będę miała oceny, czy pójdę do szkoły, czy zamiast tego zamarznę siedząc w zimę na ławce w parku. Nienawidziłam siebie za to, że nie potrafiłam być lepsza. Że nie byłam w stanie jej zadowolić. Że nigdy nie była ze mnie dumna. Ale chyba najbardziej za to, że byłam.

Wyrwałam się stamtąd ładnych kilka lat temu. Ale to wszystko? Nienawiść, brak jakiegokolwiek poczucia wartości, pewności siebie? To wszystko nadal ze mną jest, nadal się ciągnie. Nie potrafię utrzymywać kontaktów z ludźmi. Zawsze wmówię sobie, że przeszkadzam, że jestem zbędna, że nikt mnie nie chce. Nie jestem w stanie odezwać się w nawet niewielkim gronie ludzi. Budzę się w nocy z płaczem, spanikowana, bo znów śniło mi się, że musiałam tam wrócić.

Po tych wszystkich latach powoli uczę się i zaczynam rozumieć, że to nie była moja wina. Że nie ważne jak bardzo bym się starała, i tak byłoby tak samo. Przede mną długa, długa droga. Nie będzie mi łatwo, nie jest mi łatwo. Ale nie mam zamiaru się poddać i nadal mam nadzieję, na to, że będzie lepiej. W końcu tylko nadzieja pozwoliła mi przeżyć to wszystko.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
#feels #gorzkiezale #depresja 

K...
  • 12
@AnonimoweMirkoWyznania: jestem świeżo po lekturze "toksycznych rodziców". polecam - książka więcej mi dała niż się spodziewałem.
współczuję serdecznie, choć w porównaniu z tobą miałem wersję light.
jaki nie znasz / nie masz tej książki, a chcesz przeczytać, napisz na pw.
@AnonimoweMirkoWyznania: Matka to taka osoba ktorej cale zycie powinno byc przepelnione miłością do dziecka. Twoja nią nie byla. Nawet jesli nie dala Ci miłości, to Ty masz ja w sobie. Znam osoby ktore w dziecinstwie zaznaly odrzucania i ponizania a wyszly na prosta i same są dobrymi rodzicami. Potrafią kochac. Pomodlę się za Ciebie. Nie potrafie sobie wyobrazic tego co czujesz ale wiem ze czlowiek jest w stanie przejsc przez ogien.
PonuryKondon: Nie jesteś niczemu winna, Twoja matka prawdopodobnie ma jakieś zaburzenia psychopatyczne.
Przede wszystkim musisz uwierzyć w to, że jesteś wartościową, wrażliwą osobą i zasługujesz na normalne, szczęśliwe życie. Być może wskazana byłaby współpraca z psychologiem, który pomógłby Ci przełamać obawy przed kontaktem z ludźmi, a także radzić sobie z własnymi uczuciami gniewu i nienawiści. Uwierz, że większość ludzi jest życzliwie nastawiona i świat jest dużo bardziej przyjazny niż to piekło,
SamotnaEkolożka: > Wybił ktoś wami kiedyś szybę w drzwiach? Nie? Gorąco polecam
Mną matka zrobiła kiedyś dziurę w drzwiach od łazienki ( ͡º ͜ʖ͡º) Konkubentowi powiedziała, że miała wypadek przy sprzątaniu xD

Zaakceptował: Asterling