Aktywne Wpisy
w_glab_przeszlosci +646
Kult wódy na wsi to chyba najgorsza zaraza. Ja osobiście nie piję od kilka lat i to nie po jakichś tam przejściach tylko po prostu popiłem trochę jako nastolatek i widziałem, że alkohol mi nie służy, bo mam słaby żołądek więc w ogóle przestałem pić. Oczywiście dla wszystkich wokół to jest jak jakaś niepełnosprawność. Patrzą na mnie ze zdziwieniem, zachęcają. Młodzi, starzy, bez różnicy. Nawet moja babka, która całe życie męczyła się
kodecss +104
#zalesie #logikarozowychpaskow #bekazrozowychpaskow
Tylko moja różowa jest taka?
Mamy zmywarkę - w końcu.
No i ona to traktuje jakby to była jakiś czarna dziura
- naczyń można #!$%@?ć ile się chce, jak się chce - potem się 1/3 nie domywa
- w przegrodzie na sztućce da talerze, a w przegrodzie na kubki da talerze jak sie jej trafi
- wraz z naczyniami wrzuca do zmywaki tony żarcia, nawet nie strzepuje resztek do
Tylko moja różowa jest taka?
Mamy zmywarkę - w końcu.
No i ona to traktuje jakby to była jakiś czarna dziura
- naczyń można #!$%@?ć ile się chce, jak się chce - potem się 1/3 nie domywa
- w przegrodzie na sztućce da talerze, a w przegrodzie na kubki da talerze jak sie jej trafi
- wraz z naczyniami wrzuca do zmywaki tony żarcia, nawet nie strzepuje resztek do
Byłem kiedyś ulano świnio, mocno schudłem, bo biegałem i stałem się... suchą klatą. Poszedłem więc na siłownię. A że robię wszystko na 100 procent, wjechała ścisła dieta, regularne treningi. Sęk w tym, że... przesadziłem. Zacząłem zaniedbywać znajomków, bo siłka. Nie zjadłem obiadu u teściowej, bo dieta. Nie wypiłem piwa na urodzinach kumpla, bo dieta i puste kalorie. O ciastku do kawy czy słodkim napoju nie wspomnę.
Siłownia zaczęła wsiadać mi na psychę. Źle się czułem, kiedy z jakichś powodów odpadł mi trening, a wręcz dobijało mnie to, jak trening z tygodnia wypadł mi całkowicie - tj. nie przeniosłem go na inny dzień, tylko robiłem siłkę 2x a nie 3x w tygodniu.
W międzyczasie rosła masa i rosła rzeźba. Wyglądałem naprawdę dobrze, tyle że źle się czułem.
W ostatnich miesiącach przewartościowałem swoje życie. Rzuciłem ścisłą dietę, cieszę się jedzeniem, na siłownię chodzę rekreacyjnie, dla podtrzymania kondycji. Sylwetka wygląda gorzej, ale ja się czuję lepiej. A przez to, że czuję się lepiej, lepiej się postrzegam. I choć nie jestem już napompowany, zaakceptowałem się w stu procentach.
Pamiętajcie, ścisła dieta na siłowni to zabawa dla ludzi, dla których siłka/sylwetka to praca i z tego żyją. Dbając o kondycję, wystarczy ZDROWO się odżywiać. I NIGDY nie wyrzucać sobie piwa ze znajomymi, tygodnia z pizzą, opuszczonego treningu czy innych grzeszków. Żyje się raz. NIe warto tracić życia, wikłając się w kierat i licząc kalorie.
Teraz na siłownie chodzę z przyjemnosćią, biegam lub ide na rower kiedy mam taką ochotę, jem co chce wiec nie mam jakiegoś #!$%@? napadu głodu że w godzine #!$%@? 6kcal.
Wszystko z rozsądkiem.
A pomyśl jak niektórzy robią trening 6xweek i co oni przeżywają jak im cały tydzień z powodu choroby wypadnie...