Wpis z mikrobloga

List prawnika do niepłacącego klienta.

"Dzień dobry,
opowiem ci trochę o kosztach działalności prawniczej. Co miesiąc płacę półtora tysiąca daniny, między innymi za to by w razie ciężkiej choroby nie było dla mnie miejsca w szpitalu i na emeryturę, której i tak nie dostanę. Do tego dochodzi czynsz najmu lokalu w centrum miasta, z wszystkim mediami średnio tysiąc trzysta złotych miesięcznie. Co miesiąc płacę też ponad dwieście złotych samorządowi prawniczemu za to, że uznają moje prawo do wykonywania zawodu oraz za ubezpieczenie aby gdy coś spieprzę ubezpieczyciel oddał ci twoją kasę. Ja sam jestem typowym prekariuszem więc bez ubezpieczenia raczej nic byś ode mnie nie wyciągnął, ale nie martwisz się tym bo na razie robię wszystko dobrze, na czas i bez narzekania. Do tego dochodzi telefon - sto pięćdziesiąt złotych, benzyna jakieś sześćset-siedemset złotych miesięcznie i średnio prawie tysiąc złotych miesięcznie w związku z koniecznością nieustannego doskonalenia się i poszerzania swoich kwalifikacji zawodowych. Tylko to daje koszty prowadzenia działalności na poziomie blisko pięciu tysięcy złotych miesięcznie. Tyle muszę zarobić żeby zacząć zarabiać, chociaż to też uproszczenie bo zanim zacznę zarabiać to jest jeszcze 23% VAT. Nasze ludzkie pany, sprzed i z po dobrej zmiany, zafundował mi VAT już od pierwszej zarobionej złotówki, żeby ukarać mnie w ten sposób za to, iż zostałem prawnikiem. Ale wracając do meritum od pięciu tysięcy VAT wynosi tysiąc sto pięćdziesiąt złotych, czyli faktycznie muszę zarobić ponad sześć tysięcy złotych żeby w ogóle zacząć zarabiać na życie. Gdybym do tego chciał wziąć pracownika, który by się przydał ale na którego mnie nie stać, te koszty wzrosłyby o ponad dwa tysiące czterysta złotych (i to przy umowie na minimalne wynagrodzenie, o którą i tak z pocałowaniem ręki ubiegałoby się kilkunastu aplikantów). Żeby więc zarobić na bułkę z masłem zatrudniając pracownika musiałbym zarabiać co miesiąc siedem tysięcy czterysta złotych plus VAT, tj. łącznie w sumie dziewięć tysięcy sto dwa złote.
Powiesz mi, że jestem przedsiębiorcą, łoję mamonę pod stołem i odpisuję sobie koszty. Ale niestety koszty mojej działalności to parę ryz papieru, kilkadziesiąt znaczków i kopert oraz trochę benzyny miesięcznie. Do tego obsługuję, głównie przedsiębiorców, więc nikt mi pod stołem raczej nic nie da bo to też jego koszty. Nie udzielam się politycznie a moi znajomi nie spieszą się do zarządów spółek skarbu państwa, jak Misiewicz, więc na nadmiar zleceń za kilka-kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie też nie mogę narzekać - co było eufemizmem oznaczającym tyle, że ich nie mam, gdybyś miał problemy z pojmowaniem ironii. Okay, podatku dochodowego nie płacę może i za wiele ale wiesz jaka jest wtedy moja wiarygodność dla banków? Powiem ci, że zastanawiają się czy pożyczyć mi kasę na pudełko zapałek. A człowiek chciałby mieszkanie kupić, rodzinę założyć mieć coś z pięciu lat studiów, czterech aplikacji, i kilku kolejnych na studiach podyplomowych i różnych kursach, które odbyły tylko po to by teraz wystawić ci fakturę na 500 złotych netto za pozew i prowadzenie sprawy, którą ty i tak zapłacisz po terminie, jeśli w ogóle, narażając tym samym moje małe przedsiębiorstwo na utratę płynności a mnie samego zmuszając do pożyczek u rodziny, u krewnych, u znajomych (bo bank nie pożyczy a za dużo się naczytałem kodeksów, żeby dać się złapać na chwilówkę).
Dlatego jak mówisz mi, że jestem członkiem jakiejś kasty, układu i że śpię na forsie, a fakturę zapłacisz później to wiedz, że chociaż ci tego nie powiem wprost – bo wiadomo działalność usługowa, nasz klient nasz pan, a i do oględności wypowiedzi mnie kodeks zawodowy zobowiązuje – to tak naprawdę jesteś dla mnie zwykłym wujem tylko, że przez "ch" pisanym co niby też nie jest wcale tak jednoznaczną zasadą ortografii.
Z wyrazami szacunku
Twój profesjonalny pełnomocnik"

#prawo #dzialalnoscgospodarcza #tonieheheszki via #sedziaplakaljakoddalal
  • 3
Tyle muszę zarobić żeby zacząć zarabiać, chociaż to też uproszczenie bo zanim zacznę zarabiać to jest jeszcze 23% VAT. Nasze ludzkie pany, sprzed i z po dobrej zmiany, zafundował mi VAT już od pierwszej zarobionej złotówki, żeby ukarać mnie w ten sposób za to, iż zostałem prawnikiem.


@booyaka88: jest vat należny i vat naliczony....
chociaż to też uproszczenie bo zanim zacznę zarabiać to jest jeszcze 23% VAT. Nasze ludzkie pany, sprzed i z po dobrej zmiany, zafundował mi VAT już od pierwszej zarobionej złotówki, żeby ukarać mnie w ten sposób za to, iż zostałem prawnikiem.


@booyaka88: W tym miejscu przestałem czytać te wypociny xD