Wpis z mikrobloga

Stałem od kilku godzin przed bramą. Śniegu miałem po kostki i zmarznięty trzymałem krat tej bramy patrząc w ciemniejący tunel parku. Coś mi się pomyliło i w czasie spaceru z moją ukochaną Agnieszką odszedłem kilka kroków. Potem zupełnie już tracąc głowę poszedłem za bramę kierując się w stronę domu. Kiedy już byłem przy drzwiach i grzebałem w kieszeni, by wydobyć klucze walnęła mnie piorunem myśl. Poszedłem jakbym sam był, a przecież byłem z Agnieszką. I tak wróciłem, było już późno. Złapałem rękami zamkniętą bramę za kraty i patrzyłem w ciemny tunel parku, noc już była i mróz. Mróz ten wcale mnie nie martwił, bo od środka grzało mnie gorąco buchające aż do głowy.
Z Agnieszką przyszliśmy do parku koło 21, dwie godziny przed zamknięciem. Dziwny to park, że zamyka się go na noc, ale taki się już trafił. Szliśmy za rękę, ja jak zwykle nieśmiały. To Agnieszkę rozśmieszało. Wstydziłem się ją pocałować. Potrzebowałem w tym celu jakiegoś sprytu i to nawet nie po to by Agnieszkę przekonać, ale żeby siebie przekonać. Sam ze sobą musiałem ten lekki romans przed faktem przeprowadzić, żeby Agnieszka, już na skraju cierpliwości - mogła uzyskać nieco z oparów mojej męskiej pewności siebie. Więc wpadałem na różne pomysły, żenujące niestety. Takie jak "zobacz Agnieszka jak leci ptaszek". Sam to dla siebie musiałem zrobić.
Idąc tak zaszliśmy w mały labiryncik i weszliśmy do środka.
Związałem ją, przykułem i zawiązałem usta. Teraz już poczułem, że wystarczająco dużo pokazałem sprytu i wziąłem się za całowanie. Ale Agnieszka zaczęła odsuwać ode mnie głowę. Sądziłem, że to jakaś gra, ale nic z tego. Wywijała się i nie dała mi pokazać swojej gotowości do miłości. odwróciłem się więc i poszedłem sobie myśląc co tu wymyślić. Wyszedłem z labiryntu i wtedy prawdopodobnie zapomniałem o Agnieszce, bo skupiłem się na czymś zupełnie innym.
Cholera jasna. Nie miałem wyrzutów sumienia, gryzło mnie, że nie dałem rady jej pocałować.
Ktoś puknął mnie w plecy. Pewnie policja zorientowała się w całej sprawie i przyszli mnie skazać.
- I co znowu żeś wymyślił?
Spytał mnie żeński głos, znajomy.
Agnieszka stała za mną z drwiącą miną.
Faktycznie jeszcze nie zdążyłem jej w tym parku przywiązać, to był dopiero nieśmiały plan.
...
Wcale tego nie planowałem. Uwierzcie mi. Jakby coś się jej stało, to nikomu nie mówcie, że to ja.
#pzantypisze #literatura