Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Nie mam się komu wyżalić bo rodzice mają z grubsza moje problemy za drobiazgi - a nikogo innego do pogadania w domu nie mam. Nikomu też za bardzo nie lubię się żalić, ale może ktoś tu chociaż zaplusuje w geście zrozumienia i pocieszenia... Ale od początku.
Ze względu na swoją ...można powiedzieć "wyjątkową" historię jestem zmuszony pominąć parę szczegółów aby ktoś mnie tu przypadkiem nie rozpoznał ( ͡º ͜ʖ͡º).
Ramy czasowe mogą mi się trochę rozjechać bo sporo rzeczy było dawno i nie wiem ile dokładnie miałem lat wtedy kiedy działy się niektóre konkretne rzeczy.
No to wio:

Podstawówka i liceum to dla mnie był koszmar - byłem wątłym dzieckiem, z pewną wadą twarzy nabytą po wypadku w dzieciństwie. Byłem ogólnie lubiany i w ogóle ale jak przyszło się nabijać albo robić sobie jaja to byłem pierwszym podstawowym targetem. Na lekcjach wf nauczyciel musiał niemalże zmuszać "kapitanów" drużyny żebym z nimi grał. Strasznie wręcz niewyobrażalnie to mnie dołowało, i przez to wszystko stałem się nieśmiały, cichy i schowany w sobie ale bez przesadyzmu - potrafiłem znaleźć siłę żeby jakoś o swoje zawalczyć kiedy mi zależało. W trakcie liceum doszła choroba żołądka - pewnie nabawiłem się tego ze stresów jakie przeżywałem na co dzień. Dziwne spojrzenia ludzi na ulicy, niewybredne komentarze i śmiechy za plecami no i traktowanie już wtedy jak mega-hiper-super-sajanino-trędowatego przegrywa. Szpital > badania > diagnoza > tony leków przez lata - ale tylko doraźnie, bo choroba nie do zaleczenia. Ale żołądek to pikuś w tej historii :)

Pod koniec liceum pełnoletniość - pojawiła się szansa na operację korygującą moją "wadę" na twarzy. Ochy achy, "będę w końcu wyglądał normalnie" myślałem, chwaliłem się, wręcz byłem dumny, że coś w końcu z tym będzie zrobione i koszmar się skończy. Szpital > badania > chirurg delikatnie zasugerował matce że bez koperty się nie da > rodzice biedni > operacja przeprowadzona została przez chyba jakiegoś praktykanta. Po przebudzeniu nie wiadomo było właściwie co było operowane bo zero efektu, parę szwów w sumie nie wiadomo w jakim celu - po prostu nie tknięte było to z czym tam przyszedłem. Powrót do szkoły > dosłownie lawina szyderstw, śmiechów nie miała końca. Długo poważnie myślałem nad skokiem z wieżowca, albo innego sposobu szybkiego wyzwolenia. Dałem radę, szczerze to ledwo bo brakowało kroku ale jednak.

Po liceum 'przekiblowałem' jeszcze na studium, żeby uniknąć wcielenia do wojska. Broniłem się przed tym bo wojsko kojarzyło mi się wtedy tylko z dorwaniem czegoś z ostrą amunicją a potem to już wiadomo ( ͡ ͜ʖ ͡). Chciałem tego uniknąć bo dookoła słyszałem "młody jesteś, całe życie przed tobą". Yhmmm owszem jeszcze wiele było przede mną :D.

Studium 2 lata - (wiek już ok 19) a po - pojawiła się kolejna szansa na operację - tym razem po dalekich znajomościach u dobrego specjalisty. Udało się: operacja > opatrunki > efekt. JESSS wyglądam w końcu normalnie (ʘʘ) ...no może nie tak do końca ale już potrafiłem patrzeć na swoje odbicie w lustrze bez bez obrzydzenia - światełko w tunelu.

Nie chcę się rozpisywać szczegółowo nad relacjami z dziewczynami a miałem je na takiej zasadzie, że ...ich praktycznie nie było. W podstawówce mnie unikały, w liceum też, nawet "najbrzydsza" laska w klasie mi powiedziała że ma chłopaka na studniówkę - taki byłem zdesperowany i zagadałem. Nie poszedłem bo sam? po co... Jak było wyjście gdzieś z kumplami albo impra to albo byłem traktowany jak powietrze albo zbywany na próbę nawiązania rozmowy różnymi sposobami albo wymówkami. Nie potrafię przez to do dzisiaj rozmawiać z kobietami - po prostu nie wiem o czym i jak bo albo spalam na dzień dobry buraka albo zaczynam się jąkać albo dzieją się inne cuda - ogólnie mega stres nie do opanowania. Ale wracając do tematu...

Światełko przygasło jeszcze w tym samym roku po zbawiennej niby operacji - na wacku zaczęły mi się pojawiać białe plamy... Diagnoza = bielactwo = nieuleczalne. Z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej - w sensie plamy się powiększały i zmieniały kształty. Dzisiaj mój mały przyjaciel wygląda jak dalmatyńczyk ( ). Ale jakoś to mi wybitnie wtedy nie uwierało bo nie było widoczne - miałem może 22 lata.

Potem wyjazd do UK, praca, po 2 latach powrót z górą funtów > kupiony wypasiony komp > częściowo remont i pomoc w wykupie mieszkania rodziców. Poszedłem na dzienne studia, poznałem 2-3 fajne laski, z którymi gadałem ofszem ale jak przyszło do czegoś więcej to z automatu się cofałem z samej obawy co będzie jak mnie zobaczy. Było aż tak źle że jedna wzięła mnie do siebie ale ja wtedy byłem tak zabarykadowany i wystraszony "co będzie jak zobaczy mojego wacka z plamami" że potem wyzywała mnie od prawiczków.. cóż miała rację ( ͡º ͜ʖ͡º).

Studia przerwałem, poszedłem do normalnej pracy w której robię do dzisiaj i jestem po paru awansach. Poszedłem na studia zaoczne - tam poznałem też laskę - była najpiękniejsza na roku i akurat jej się spodobałem. Na niby. To była ściema - po prostu szukała atencji a na ruchanie jeździła do innego miasta (potwierdzone info). Tak wtedy znienawidziłem przeciwną płeć, że aż ....przestałem przepuszczać nawet kobiety w drzwiach!! ( ) Na serio - konieczność (w szkole) kontaktu z kobietami wtedy wywoływała u mnie agresję pomieszaną ze stresem. Na nie jedną się wydarłem robiąc z siebie debila no ale na szczęście studia te skończyłem, żadna znajomość z tamtego czasu się nie ostała. W sumie nic dziwnego...

W pracy czasem pojawiały się laski do pracy dorywczej - kolega mnie z jedną umówił, niemalże mnie do tego zmusił bo ja to wiadomo - nieśmałek 1-sza klasa. Konkretna była, fajna całkiem ładna mądra i w ogóle. Poszliśmy razem na wesele mojego kuzyna - fajnie było mimo, że tańczyć nie umiem, i tak kropka do kropki w końcu nadszedł ten moment, w którym zdjęła ze mnie majtki. Na widok mojego wacka ..nie wiem jak to opisać - prawie się pożygała chyba - takie odruchy zauważyłem. Szybko się ubrała i uciekła ze słowami "sorry ale nie mogę - narazie, i nie dzwoń". Koniec romansu. Wieżowiec? Naaah - rano muszę być w pracy przecież ( ͡º ͜ʖ͡º)

W końcu nadczedł niby magiczny wiek 28... a ja nadal nie zamoczyłem, przewalałem tylko terabajty pornoli żeby sobie ulżyc no ale cóż poradzić... Koleżanek wolnych i chętnych zero, każdy znajomy dalszy i bliższy miał już swoją lubą albo chwalili się na spotkaniach kolejną... niektórzy już nawet wyszli za mąż. Paczka przyjaciół od imprez się rozleciała - większość wyemigrowała, inni się rozjechali, reszta spędza czas z rodziną i dziećmi. Ja nadal samotny, na sucho i z pretensjami do wszystkich dookoła "co się #!$%@? z wami dzieje". Przegryw.

Wybiła 30-stka no to postanowienie - zamoczę w dziwce! Wizyta w mieście obok, mieszkanie w bloku, taka se szczerze gęba nijaka ale dupą by nikt nie pogardził. Obrzydzenie mnie brało na samą myśl ile #!$%@?ów ją wierciło i ile spermy na siebie przyjęła - nawet bałem się że mi nie stanie. Niby zaczyna się AKCJA! Rozebrała mnie iiiii po zobaczeniu mojego wacka cena skoczyła ze 150 do 1000 ( ) nawet nie zdążyła ściągnąć majtek.. Ale se pomyślałem że "tyle to ty warta nie jesteś" a argumenty że prezerwatywa przecież będzie nic nie pomogły - 50 ziko musiałem zostawić bo by swojego karka zawołała z mieszkania obok... Byłem wtedy już tak "odporny" że wzruszyłem ramionami, a w drodze powrotnej kupiłem 2 browary.

Miałem rozkminę, że przy kobietach zrzera mnie wstyd, poderwać nic nie potrafię (nie ma się co oszukiwać), gadać z nimi nie umiem bo nie wiem w sumie o czym a jako bonus nawet dziwka mnie nie chce. Kumple... no nie mają czasu żeby mi pomóc w jakikolwiek sposób - jeden próbował ale laska była zainteresowana kimś "na poziomie". Poznałem jeszcze w ciągu kolejnych lat parę dziewczyn, niektóre przez portale, ale zwykle kończyło się na tym, że "ojej mieszkasz z rodzicami? trochę lipa", "ojej nie stać cię na porządne auto tylko takie 18-letnie? trochę lipa", "ojej nie postawisz mi po raz kolejny obiadu? no to lipa" i kontakty się urywały ( ͡º ͜ʖ͡º) - 90% to były bezrobotne księżniczki (pech?) szukające księcia na białym koniu i pewnie z milionem na koncie. Jeszcze bardziej kobiety zaczęły mnie przez to #!$%@?ć - ogólnie. MGTOW na pełnej #!$%@? #!$%@? mi się włączyło ( ). Dałem sobie spokój - wolałem klepać nadgodziny niż zaliczać... koleją porażkę.

Rok temu dopadła mnie łuszczyca - kolejna nieuleczalna choroba, która sprawia, że paznokcie wyglądają ochydnie i żółkną na słońcu. Ostatnio zaczęła mi się łuszczyć skóra na brodzie, brwiach i oczywiście - nad wackiem. No bo czemu nie może być gorzej niż było do tej pory prawda? ( ͡º ͜ʖ͡º). Od dłuższego czasu też "smutki" topiłem w piwku - jedno, dwa na dobranoc nie codziennie ale często i tak od 2 lat to był (bo już przestałem) rytułał. A czemu przestałem? Bo zaczął mi rosnąć brzuch. I nie to że zacząłem tyć - nie nie - tylko brzuch i co najgorsze cycki też! O tak - w ciągu roku z płaskiej klaty zaczęły mi wystawać jędrne piersi. Lekarz > badania > to nie ginekomastia (leczona przez nfz) a lipomastia, czyli tłuszcz, który da się usunąć tylko operacyjnie (odpłatnie parę tysi) > skierowanie do chirurga (nie prywatnego bo taki to by mnie namawiał) > ten stwierdza, że nic mi nie jest, że to to normalnie wygląda w/g niego i nie ma sensu się przejmować :) szkoda ryzykować powikłania. Spoko - ale jak tak dalej pójdzie to będę musiał nosić stanik bo nie będę w stanie normalnie się ruszać w robocie. O opalaniu czy wyjeździe gdzieś nad wodę z kimkolwiek w tym roku i raczej ogólnie mogę zapomnieć - nie chcę wzbudzać sensacji i robić siary znajomym czy komukolwiek...

Dzisiaj mam 34 lata. Mam pracę za niecałe 3 tysi do łapy, własny pokój w mieszkaniu razem z rodzicami. Sporo kasy idzie na mieszkanie bo rodzice biedni (oboje klepali minimalną do emerytury). Leki i ogólnie życie to też wydatki ale coś tam zawsze odkładam. Pytanie tylko po co? Na koncie lekko >100 k ale jakoś mnie to ani nie cieszy ani nie otwiera żadnych drzwiczek. Nie mam poważniejszych wydatków - pewnie zaczną się już niedługo bo rodzice coraz starsi a leki coraz droższe. I tak dzień za dniem mija, widzę z okna jak sąsiadki z którymi kiedyś miałem mokre marzenia - dzisiaj biegają za swoimi paroletnimi już dziećmi. Nikt nie pisze, nikt nie dzwoni, chyba że ojciec zatroskany czy zjadłem zupę... i chyba tylko dzięki temu jeszcze żyję - dla rodziców. A tryb życia teraz mam prosty: spanie > praca > jedzenie > spanie i tak w kółko. Co jakiś czas mam tylko przybłyski typu "może coś jeszcze uda się zmienić..." a w sumie to chodzi tylko o to, czy jeszcze uda mi się zamoczyć - no nie będę przecież tutaj ściemniał ( ) ale szanse na to maleją z każdą kolejną chorobą, z każdym kolejnym kilogramem i w sumie każdym kolejnym dniem...

Przegrałem. Przyznaję się. Szczerze to już tylko czekam na wojnę - niech jebnie byle blisko byle szybko bo na wieżowiec nie chce mi się wspinać - za stary już jestem ( ͡º ͜ʖ͡º).

Macie na pożarcie - i cieszcie się, że macie to co macie, bo ja się dzisiaj czuję jakbym nie miał właściwie nic.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 15
ja: @daaniel121 - życzyć odpowiedniego różowego? On nigdy nie znajdzie różowego bo żadna by go nie chciała. Wiesz dlaczego? Z powodu jego podejścia. Nie wyglądu (bo nie wszystkie patrzą na wygląd), nie mieszkania z rodzicami (nie wszystkim to przeszkadza), nie braku aktywnego życia (nie wszystkie tego oczekują), ale z powodu jego podejścia do życia!!! Mam nadzieje że to czytasz OPie - wiesz jakie masz podejście? Nic mi nie wyszło, nic mi
@AnonimoweMirkoWyznania: sluchaj no, #!$%@? sprawa z tym dalmatynczykiem, co ja bym zrobil to dal zdjecia wacka do neta, moze jakas na taki fetysz pojdzie. Sa tez laski, ktore brzydza sie sexu, bedziesz dalej robil na recznym no ale zawsze cos lepiej :) grasz kolego w gre zycie na poziomie Nightmare, sam sobie przed narodzinami wybrales by bylo ciekawiej :) moze wczesniej byles czarnym raperem z mega wackiem i uznales ze teraz
OP: @osters:
Coś w tym może być, może faktycznie pokutuję za poprzednie wcielenie ( ͡º ͜ʖ͡º) cóż... pozostaje mieć nadzieję, że kolejne będzie "lepsze". Co do fetyszy i zdjęcia to wiedz, że temat kiedyś badałem - ludzie wrzucają takie foty w neta bo już szukałem podobnych przypadków jak mój. Nie spotkałem się jeszcze z pochlebnym komentarzem od kobiet (w/g podpisów) - większość to były podobne