Wpis z mikrobloga

#parkowanie #motoryzacja #miasto
Z góry przepraszam, jeżeli komuś przeszkadza #motoryzacja, jak coś to usunę (temat poniekąd odnosi się do osób posiadających samochody).

Chciałem się dowiedzieć co sądzicie w sprawie parkowania w dużych miastach, ale na osiedlach. Nie mówię o parkowaniu w centrum czy przy innych punktach usługowych, ale o parkowaniu pod własnym blokiem.

Zauważyłem pewną tendencję, że obecnie przynajmniej w #krakow deweloperzy decyduja się na ograniczanie miejsc parkoingowych w okolicy bloku na rzecz garażów podziemnych. Jest to poniekąd zrozumiałe bo deweloper kieruje się chęcią jak najwyższego zarobku. Garaż podziemny to również dla mieszkańca bądź co bądź duży komfort. Trzeba zapłacić, ale wygoda jest bardzo duża zwłaszcza w zimie, kiedy nie trzeba skrobać i odśnieżać samochodu. Problem jest taki, że bardzo duża ilość sprzedawanych mieszkań zwłaszcza bliżej centrum i AGH, Politechniki czy innych ośrodków nauki jest kupowana z myślą o wynajmie. Siłą rzeczy właściciel nie pakuje 30 tys. w miejsce parkinkowe w garażu bo czemu miałby się przejmować 18 letnią Corsą studentów z Dębicy.

I tutaj pojawia się głowny problem, o którym chcę powiedzieć. Miejsca postojowe pod blokiem to jakaś paranoja. Ludzie totalnie zgłupieli w ostatnich kilku latach. Wszystkie osiedla muszą się grodzić, stawiać szlabany, a jeżeli ich nie ma to jak tylko sąsiad zobaczymy pod swoją klatką samochód osoby z bloku obok to dzwoni na 986/997. Mieszkam w Krakowie od urodzenia. W moim "rodzinnym bloku" nie było szlabanu/płotu/numerowanych miejsc. Obok stoi 6 innych bloków. Przez ponad 20 lat ludzie naprzemiennie parkowali tam gdzie tylko znaleźli miejsce i nikt nikomu życia nie zatruwał. Przyszło nagle nowe pokolenie i pod 1 blokiem postawili szlaban. Problem pojawił się, kiedy ludzie z tego bloku nie mając nawet miejsca za swoim szlabanem zaczęli parkować pod innymi blokami co zaczęło przeszkadzać reszcie, co zrozumiałe bo skoro oni mają szlaban i my tam nie możemy parkować to czemu oni u nas parkują. 4 z 6 bloków postawiły wobec tego szlabany, 2 nie mogły ze względu na to, że przy nich znajdowały się większe nawrotki dla wozów strażackich/karetek itd. I wtedy zaczął się fesitwal #!$%@?. Urywane lusterka, rysowanie lakierów na porządku dziennym.

#!$%@?, przez 20 lat ludzie żyli normalnie. Przez pierwsze 15 lat mieszkania znałem wszystkich sąsiadów, a na niektórych mówiłem ciociu/wujku. Teraz już tam nie mieszkam, ale rodzice mówią, że ludzie zmieniają się średnio co 1-2 lata, z nikim nie ma kontaku. Wszyscy są anonimowi.

W mojej opnini wszelkie płoty/szlabany/znakowanie miejsc buduje w ludziach nienawiść i ciągłą rywalizację. Nie rozumiem tego, czemu ludzie decydując się na mieszkanie w bloku nie potrafią zrozumieć, że ideą tych rozwiązań jest umiejętność współżycia, a większość ludzi chce zachować warunki życia na peryferiach/wsi, gdzie ma swoje 20 arów, płot i parkuje pod drzwami. Tak się żyć nie da.

Po niekąd jest to żal człowieka, który mieszka od urodzenia w mieście, umie funkcjonować z świecie wraz z innymi ludźmi, ale napływ ludności do dużych miast powoduje, że próbują narzucać swoje standardy życia niczym muzułmanie w Europie...

#gorzkiezale
  • 17
@GobernatorPrim: częściowo racja ale jest jeszcze jeden czynnik: ilość samochodów. Mieszkasz od 20 lat. W tym czasie ilość aut się podwoiła (o ile nie potroiła). Ilość miejsc parkingowych nie. Parking stał się dobrem deficytowym stąd ostra rywalizacja jak zawsze kiedy czegoś brakuje.
Komuna budowała osiedla dla roboli, którzy mieli autobusem do fabryki dojeżdżać i tam pracować dla dobra partii i socjalistycznej ojczyzny a o samochodzie nawet nie myśleć. Teraz ludzie chcą
@solo_ta: na opłacone miejsce parkingowe raczej nie da się wjechać. Osobiście uważam, ze w ogóle nie powinno być czegoś takiego. Na prawdę przez 20 lat kiedy mieszkałem na tamtym osiedlu dopóki nie zdecydowano się na szlabany wszystko było okej. Ludzie byli szczęśliwi, a jak mój tata kończył prace po 20:00 to zawsze znajdował miejsce pod którymś z bloków. Teraz jest duży problem z jego znalezieniem. Coś co miało poprawić sytuacje diametralnie
@GobernatorPrim: w Krakowie z tego co wiem należy zapewnić 0,6 miejsca parkingowego na mieszkanie. Jeśli nie buduje się parkingów podziemnych to często tyle właśnie wynosi ten współczynnik. Przy założeniu, że coraz częściej w jednym mieszkaniu normalnością są 2 lub 3 samochody, wiadomo, że miejsc brakuje.
Co do szlabanów ja się nie dziwię. Dlaczego ktoś z bloku obok, który wybudował inny deweloper w innym czasie ma parkować na terenie, za który ja
@solo_ta: nie ma czegoś takiego jak obowiązkowa sprzedaż miejsca przy kupnie mieszkania - u mnie pod blokiem nie ma garaży i nie ma możliwości wykupienia miejsca, więc dążymy do założenia szlabanu a wcześniej identyfikatorów.
@kemping: obowiązku kupna nie ma. Jest obowiązek dla developera wybudowania iluś-tam miejsc. Ale jak mieszkałem na osiedlu zamkniętym i jak nie kupiłeś miejsca to nie było pilota do szlabanu i nie wjechałeś. A i tak kłócili się lokatorzy bo ktoś komuś zajął mimo że na asflacie były numerki namalowane. Ludzie mieszkają w blokach a zachowują się jak w domkach. Jak ktoś ma tak silny instynkt terytorialny powinien wyprowadzić się na przedmieścia,
@solo_ta: odnoszę się tylko do tego, że napisałeś, że kupując mieszkanie kupuje się miejsce postojowe - a nie zawsze tak jest. Zarówno przy nowych blokach jak i nowych mieszkaniach w starych blokach (np. to co się robi obecnie w Hucie).
Na pewno prawdą jest, że wiele, pewnie większość osób chciałaby zaparkować centralnie pod klatką, a jakby się dało to pod drzwiami do mieszkania. Ale z drugiej strony powtarzam pytanie - jakim
@kemping: Plus powiedz mi jak się ogrodzisz, postawisz szlaban. Dookoła zrobią to wszystkie inne bloki, a później zapraszasz rodzinę na urodziny. Wpada, babcia, dziadek, wujek, ciocia itd. Razem 4 samochody, rozumiem, że powiesz im, żeby zaparkowali np. pod jakimś kerfurem, tesco? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@GobernatorPrim: nie, otworzę im szlaban i dam identyfikator. Urodziny nie trwają 2 tygodnie, tylko jeden wieczór. Zakładam, że sąsiedzi z mojego podwórka akceptują zapraszanie przeze mnie gości, bo ja akceptuje robienie to przez nich. I to nie jest ta sama sytuacja gdy ktoś z innego osiedla parkuje mi pod oknem, bo to nie jest mój sąsiad a jakiś anon którego sytuacja nie bardzo mnie obchodzi.
nie, otworzę im szlaban i dam identyfikator.


@kemping: W jaki sposób skoro miejsca są numerowane?

Zakładam, że sąsiedzi z mojego podwórka akceptują zapraszanie przeze mnie gości


@kemping: Serio? ( ͡º ͜ʖ͡º) To jest początek mojego wywodu, ciocia kończy bez lusterka, a wujek ma zarysowane drzwi kluczem.

I to nie jest ta sama sytuacja gdy ktoś z innego osiedla parkuje mi pod oknem


@kemping: A
@GobernatorPrim: No nie ziomeczku, naciągasz trochę. Od tyłu:
- ciocia, wujek i babcia nie przyjeżdżają parkować i nie biegną do swojego mieszkania tylko przyjeżdżają napić się wódeczki na wieczór za zdrowie jubilata (oprócz wujka bo prowadzi ( ͡° ͜ʖ ͡°) )
- jak wyżej - wiadomo, że każdy mieszkaniec ma prawo zapraszać gości i jeśli piszesz o współżyciu, to mieszkańcy jednego bloku czy jednego osiedla powinni się
- ciocia, wujek i babcia nie przyjeżdżają parkować i nie biegną do swojego mieszkania tylko przyjeżdżają napić się wódeczki na wieczór za zdrowie jubilata (oprócz wujka bo prowadzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)


@kemping: Ale sąsiad o tym nie wie. Cały mój wywód oparty jest na doświadczeniu tego co zaobserowałem. Uwierz mi, że gdyby rodzina wpadła o 17:00 i siedziała do 22:00, to jak przyjedzie Janusz z pracy
@GobernatorPrim: to w sumie chyba mam całkiem normalne osiedle, skoro nie mam takich doświadczeń. Czasem jest gorzej ale nie ma patologii, bo rysowanie lakieru czy urywanie lusterek to już pod to podchodzi. Tak btw to piszesz "zazwyczaj" - no właśnie np. ja nie będę musiał znikąd wytrzasnąć 3-4 identyfikatorów bo je dostanę gdy zgłoszę takie zapotrzebowanie. Poza tym ja "zazwyczaj" spotykałem się z sytuacją, gdzie mieszkanie dostaje identyfikator na nr rejestracyjny
@GobernatorPrim: To nawet nie chodzi o sąsiednie bloki czy nowych ludzi którzy się wprowadzają. To właśnie z tymi starymi jest wg mnie problem. Mieszkałem w jednym bloku, gdzie był parking zagrodzony bramami, ale to zrozumiałe bo parking dla mieszkanców, jednak przez ten parking każdy z ulicy mógł bez problemów przejść, bo teren nieogrodzony. Nagle nie wiedzieć czemu "starszyźnie" blokowej "ja tu mieszkam od 30 lat" odwaliło i ogrodzili cały teren, wprowadzili