Wpis z mikrobloga

Mój kolega Czech z wioski nieopodal Usti nad Labem opowiedział mi kiedyś taką historię.

Będąc nastolatkiem w latach 80' żył w tej wsi pewien wioskowy dziwak. Podróżował niegdyś po świecie, żeglował, lecz teraz żył samotnie. Miał też nietypowe hobby, otóż lubił... psie mięso. Wiedziało o tym kilka osób.

Pewien sąsiad miał problem z psem. Typowy wiejski mieszaniec w typie wilczura, który był bardzo agresywny i nie do opanowania. Sąsiad ten wpadł na plan, by pozbyć się tego psa przy pomocy owego obieżyświata. Jak pomyślał, tak zrobił, a we wszystko wmieszany był też ojciec mojego kolegi, co sprawiło, że gotowali tego psa u niego w domu.

Kolega mówił, że całkiem smaczny, bo o tym, że na obiad był pies, dowiedział się dopiero po zjedzeniu go xD

Najlepsze jest to, że na drugi dzień spotkał córkę właściciela głównego dania. Cała we łzach, więc pyta, czemu płacze. A ta że im pies gdzieś zginął. Kolega kiśnie wewnętrznie, bo dobrze wie, co się z tym psem stało, ale przecież jej tego nie powie xD Cały dzień szukali tego psa. A je to!

Nie wiem, czy #takbylo, ald ja mu wierzę. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#truestory #coolstory #czechy #niepasta